GadzinowskiTrbuna
Kiedy Merkel ukradła Kaczyńskiemu zwycięstwo, wielki płacz i zgrzytanie zębów w PiS nastały. Tyle kłamstw tam wyprodukowano, tylu kretynów kłamstwa te w TVPiS powtarzało, tyle orderów i nominacji za przyszłą Victorię Białoruską przygotowano.A potem kilka telefonów pan kanclerz i kicha. Znów okazało się, że kłamstwa PiS na krótkich, kaczych, nogach są.
Te kilka telefonów pani Merkel, i prezydenta Francji Macrona też, do prezydentów Putina i Łukaszenki wystarczyły żeby rozbić medialną bańkę jaką elity i media PiS na polską opinię publiczną nałożyły. Bańkę z wykreowanym gigantycznym najazdem muzułmanów na Polskę, z setkami tysięcy zoofilii stojącymi u bram IV Rzeczpospolitej. Wizję powtórki wojny z Rosją Radziecką z 1920 roku. A prawda jest mniej efekciarska. Prezydent Łukaszenka postanowił użyć uchodźców z Bliskiego Wschodu aby wykreować zagrożenie, kolejny kryzys uchodźczy. Aby przestraszyć państwa i społeczeństwa Unii Europejskiej i zmusić liderów Unii Europejskiej do rozmów. Do poluzowania nałożonych na jego reżim sankcji.
Reżim Kaczyńskiego też zaczął mówić o zagrożeniu dla Polski i Europy, o grożących nam setkach tysięcy uchodźców z Białorusi. Tym samym znakomicie wpisał się w scenariusz pisany przez reżim Łukaszenki, akceptowany w Moskwie. Wspierał międzynarodowego terrorystę autoryzując jego żądania. Ogłoszona przez reżim Kaczyńskiego, nagłaśniana przez TVPiS „wojna hybrudowa”, znakomicie wzmocniła działania i groźby Łukaszenki. Kreując, na potrzeby krajowej propagandy, rzekome zagrożenia. Okazało się, że pomimo wrogości reżimy Łukaszenki i Kaczyńskiego grają takie same melodie. Realizują bliźniaczo podobne polityki przykrywania wewnętrznych problemów wykreowanym, zagranicznym konfliktem. Zachowują się jak polityczni bracia.
Tymczasem realny bilans tej „hybrudowej ustawki” pomiędzy reżimem Łukaszenki a reżimem Kaczyńskiego obnaża przede wszystkim ich propagandowy charakter. Od początku konfliktu, od lata 2021, do Niemiec przedostało się z Białorusi około 10 tysięcy uchodźców. Na początku listopada, podczas szczytu konfliktu, na granicy białorusko- polskiej przebywało około 2 tysięcy uchodźców, a w Białorusi około 12 tysięcy. Szacując maksymalnie- 15 tysięcy. Zatem konflikt dotyczył grupy 25 – 30 tysięcy uchodźców. Nie pół miliona potencjalnych, jak sugerowały media PiS. Bo Białoruś i Polska, to nie Włochy i Hiszpania. Nie graniczą z terenami skąd uchodźcy mogą pochodzić.
Po polskiej stronie granicy, wobec 2 tysięcy uchodźców zablokowanych w pasie między granicznym, reżim Kaczyńskiego zmobilizował przynajmniej 25 tysięcy funkcjonariuszy. Najpierw Straży Granicznej i policji, potem też zawodowego wojska i terytorialsów. W czasie nasilenie kryzysu, na potencjalną grupę 2 tysięcy uchodźców gotowych przekroczyć polską granicę, czekało przynajmniej ponad 20 tysięcy funkcjonariuszy w pasie przygranicznym. Dziesięciu na jednego.
Jeśli policzymy wszystkie straty polskich służb podczas obrony granicy przed „hordami uchodźców”, to mamy kilku funkcjonariuszy poszkodowanych przez uchodźców lub funkcjonariuszy białoruskich służb. Zatem ta „wojna hybrydowa” odbywa się bez strat polskiej armii. Na razie przynajmniej. Więcej rannych funkcjonariuszy odnotowano po rozróbach z faszystowskimi grupami podczas Marszu Niepodległości w zeszłym roku. Więcej ran odnoszą policjanci podczas starć z kibolami po ligowych meczach piłki kopanej.
Kiedy dziesiątki tysięcy funkcjonariuszy broniło „świętej polskiej ziemi” przed kilkoma tysiącami uchodźców, codziennie na tejże „świętej ziemi” umierało około czterystu obywateli naszego państwa! W ciągu ostatniego tygodnia umarło ponad dwa tysiące obywateli IV Rzeczpospolitej. Więcej niż uchodźców „szturmujących” wtedy polską granice. Codziennie umiera w Polsce czterystu chorych na covid, bo rządzące elity PiS nie mają odwagi aby radykalnie i skutecznie walczyć z pandemią. Aby różnymi sposobami skłaniać i zmuszać obywateli IV RP do szczepień. Nie mają odwagi by wejść w konflikt z bliskimi im politycznie „antyszczepionkowcami”, bo boją się utraty ich poparcia wyborczego. Bo grozi ono utratą władzy po najbliższych wyborach parlamentarnych. Aby uzasadnić swoje zakłamanie moralne, strach przed utratą władzy i ucieczkę przed odpowiedzialnością za kłamstwa i zaniechania decyzji, elity PiS stworzyły wygodny dla siebie przekaz medialny. Doktrynę „dorosłości”. Głosi ona, że wszyscy ludzie dorośli są odpowiedzialni za swe działania. Zwłaszcza te obciążone najwyższym ryzykiem, czyli śmiercią.
Taką doktrynę „dorosłości” elity PiS najpierw przetestowały w mediach podczas dyskusji o przymusowym spędzaniu uchodźców w strefę między graniczną przez służby białoruskie i polskie, czyli skazywaniu ich na nieuchronną śmierć. Wtedy wszyscy parlamentarzyści PiS powtarzali zgodnie. „Uchodźcy to dorośli ludzie. Dobrze wiedzą na co się skazują,decydując się na nielegalne forsowanie tej granicy”. To ma wyjaśniać, że wszyscy, którzy zmarli z zimna,chorób, ran przy przekraczaniu tej granicy sami są swojej śmierci winni. A reżim Kaczyńskiego nie poczuwa się do winy za śmierć tych migrantów. Aby nie zakłócać sobie tego dobrego samopoczucia reżim Kaczyńskiego zakazał pobytu w strefie przygranicznej dziennikarzy, reprezentacji organizacji pozarządowych i zagranicznych. Mogliby oni odnaleźć w przygranicznych lasach jeszcze więcej ciał uchodźców. Zmarłych jedynie z powodu swojej „dorosłości”.
„Dorosłymi” są teraz też polscy antyszczepionkowcy. Traktowani przez elity PiS jak bliskowschodni uchodźcy. Skoro „antyszczepy” to ludzie dorośli, skoro nie chcą się szczepić, to niech się nie szczepią. Ale kiedy już umrą, niech nie mają pretensji do reżimu Kaczyńskiego. Sami są sobie wini za swoją śmierć. O tym, że ci „dorośli „ zarażają też zaszczepionych, elity PiS tchórzliwie nie wspominają. I zachowują się jak nieodpowiedzialne dzieci. Pan prezydent Duda obraził się na panią Merkel, bo nie informowała go o swych rozmowach z Putinem i Łukaszenką. Choć sam wcześniej bojkotował spotkania z nią. Potem okazało się,że pan prezydent był jednak informowany o tych rozmowach, bo pani Merkel uprzedzała o nich polski MSZ. Zatem pan prezydent kłamie albo nie czyta info z MSZ. Poza tym nie robi nic, nawet Rady Gabinetowej nie chce mu się zwołać.
Kanclerz Merkel i prezydent Macron zadzwonili do prezydenta Putina. Zaraz potem Syria zablokowała loty z uchodźcami do Mińska, a Mińsk uruchomił powroty uchodźców do Iraku. Trójka dorosłych przywódców przywołała do porządku dwójkę zdziecinniałych zamordystów. Konflikt przygasł. Oczywiście reżim Łukaszenka dalej będzie straszył uchodźcami, a reżim Kaczyńskiego wspierał swego politycznego bliźniaka budując mu mur na granicy. Aby oddzielić nim opinię publiczną od prawdziwych białoruskich i polskich problemów. Zasłaniać codzienną śmiercią kilkuset Polaków, narastającą drożyzną, rujnujące budżet wyroki TSUE, niezatwierdzony nadal Krajowy Plan Odbudowy.
Na koniec coś optymistycznego. Polskie krowy mogą podziękować kanclerz Merkel oraz prezydentom Macronowi i Putinowi. Dzięki ich wysiłkowi nie będą już straszone przez polskich ministrów i PiS media.