Czy rząd liczył na to, że nieoczekiwanie opublikuje uzasadnienie wyroku pseudotrybunału i uniknie protestów, bo wszyscy są już zajęci czym innym? A może wolał wkurzyć obywatelki, by nie mówiono o klapie programu szczepień?
Pewne jest jedno – kiedy tylko uzasadnienie wyroku, słusznie nazywanego wyrokiem na kobiety, zostało podane do wiadomości publicznej, obywatelki zaczęły w sieci skrzykiwać się na demonstracje. Nie tylko w Warszawie i nie tylko w wielkich miastach. Spacerowano również w mniejszych miejsco-
wościach, znowu zabrzmiało „wypierdalać” i „nigdy nie będziesz szła sama”.
– Po miesiącach zawieszenia, rząd zdecydował o naszym losie. O życiu wielu kobiet, tak wielu osób. O przyszłości tylu rodzin. Zabierając tak wielu z nas koło ratunkowe skazał na cierpienie i śmierć – skomentowała wyrok w internecie posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek. – Nie zgadzam się z wyrokiem. Nie zgadzam się na zabieranie nam naszych praw. Na terror. Na cierpienie. Te słowa doskonale oddają strach i gniew tysięcy kobiet w całym kraju.
Aborcje dla bogatych
W stolicy początkowo gromadzono się przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Tam głos zabrała m.in. posłanka Lewicy Magdalena Biejat, zapowiadając, iż jej ugrupowanie zacznie wkrótce zbiórkę podpisów pod
obywatelskim projektem ustawy liberalizującej dostęp do aborcji
i apelując, by już teraz wdrożyć w Sejmie prace nad inną ustawą złożoną przez socjaldemokratów – depenalizującą pomoc w przerywaniu ciąży. –
Aborcja prawem
osób z macicami! Trzeba było nas nie wkurwiać! – skandowali zgromadzeni. – Zakaz aborcji nie sprawia, że nie ma aborcji. Aborcje są wtedy dozwolone, ale tylko dla osób bogatych – przemawiała przez megafon Marta Lempart, jednak z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Chociaż manifestacja byłacałkowicie spontaniczna, pod Trybunał przyszło kilka tysięcy osób. Znowu, jak w październiku, spod budynku, w którym zapadł pseudowyrok, przeniesiono sipod siedzibę Prawa i Sprawie-
dliwości, szczelnie obstawionąprzez policję. Tym razem jednak
funkcjonariusze nie próbowali rozbijać demonstracji. Nawet komunikat o tym, że „nie zgłoszono żadnego zgromadzenia” był emitowany tylko przez krótki czas.
Nie było gazu ani kotłów. Uczestniczki demonstracji zauważyły, że dzięki temu protest był wyjątkowo bezpieczny. Liderka OSK zdecydowała, by pozostać w centrum Warszawy, nie iść pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego protestujący zakończyli zgromadzenie tam, gdzie się ono zaczęło – pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Aktywistki zapowiada ją powtórkę z protestów w czwartek 28 stycznia i piątek 29 wieczorem. Tego dnia Ogólnopolski Strajk Kobiet wzywa wszystkich i wszystkie do Warszawy. Niech znowu wyjdzie na ulice 100 tys. ludzi, a może jeszcze więcej. Mamy rząd do obalenia Nie tylko Warszawa będzie tego dnia protestować. Kontynuację protestów w czwartkowy wieczór zapowiadają również aktywistki z Wrocławia, gdzie w środę protest również zgromadził kilka tysięcy oburzonych. Przeszli przez historyczne centrum miasta, skandując „Przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia”. Przed biurami PiS zbierano się w Łodzi, Gdańsku, Białymstoku. W stolicy Podlasia co prawda udało się zgromadzić jedynie kilkadziesiąt osób, ale ich gniew był szczególnie gorzki. W rozmowie z mediami zwracali uwagę na fakt, że teraz odmówiono im prawa do aborcji, a już wcześniej region był faktycznie wykluczony, jeśli chodzi o opiekę gineko- logiczną dla kobiet z mniejszych miejscowości.
Zajmijcie się narodzonymi…
Podczas demonstracji w Łodzi przypomniano niedawną tragedię z Bytomia, gdzie 15-latek zabił swoją 13-letnią dziewczynę, która była w ciąży. Zgromadzeni nie mieli wątpliwości: gdyby w Polsce normalnie podchodzono do spraseksualności i antykoncepcji, podobne dramaty by się nie zdarzały. Prawica woli jednak zmuszać wszystkich do zaakceptowania
fundamentalistycznie katolickich„wartości” i swojej koncepcji „życia poczętego”. Również w Radomiu przed biurem PiS zachęcano rządzących, by zajęli się raczej ludźmi, którzy już się urodzili. Obok zniczy ustawiono ulepione ze śniegu kaczuszki.
… i pandemią
Podczas kilku protestów w Trójmieście powracał natomiast wątek zaniedbanej walki z koronawirusem. – Rząd znowu zmusza nas do wyjścia na ulice i znowu naraża nasze zdrowie. Trybunał Konstytucyjny publikuje uzasadnienie wyroku w czasie, gdy Narodowy Program Szczepień nie daje sobie rady z obecną sytuacją.
W systemie rejestracyjnym panuje chaos, a szczepionek, które są naszą jedyną nadzieją na zakończenie pandemii, brakuje.
Mamy w Polsce pilniejsze sprawy, którymi rząd powinien się zająć. Zajmijcie się pandemią, a prawo wyboru zostawcie kobietom – mówiła jedna z działaczek, które zabrały głos podczas spontanicznego, ok. stuosobowego zgromadzenia na Targu Drzewnym w Gdańsku.
– Żadna władza nie trwa wiecznie! Zapłacą za to, co zrobili kobietom – mówił do zebranych w Gdy- ni poseł Lewicy Marek Rutka. Oby miał rację! I to jak najprędzej.