Zapowiedzi wypowiedzenia konwencji stambulskiej wzburzyły Polki. Kobiety w różnym wieku, o różnych poglądach i statusie społecznym, wyszły na ulice, by żądać od państwa ochrony przed przemocą.
Warszawa, Poznań, Lublin, Wrocław, Łódź i inne polskie miasta były 24 lipca areną wielotysięcznych protestów przeciwko próbom wypowiedzenia konwencji stambulskiej.
W Warszawie protestujące udały się pod siedzibę ultrakonserwatywnej fundacji Ordo Iuris, z której stale wychodzą inicjatywy ograniczenia praw do przerwania ciąży, a teraz również od wypowiedzenia dokumentu, który ma wzmacniać ochronę obywatelek przed przemocą. Problem istnieje – 70 tys. kobiet rocznie pada ofiarami przemocy w związkach i rodzinach, a to tylko dane oficjalne, wynikające ze zgłoszeń na policję, a więc niechybnie zaniżone. Ocenia się, że poszkodowanych jest kilkakrotnie więcej. Około 500 osób ginie rocznie w wyniku przemocy ze względu na płeć. Podczas warszawskiej demonstracji głośno odczytywano jedną z makabrycznych historii o przemocy wobec kobiet – historię Elżbiety, zamordowanej przez męża 38 uderzeniami nożem.
Demonstrantki niosły hasła „Nie dla piekła kobiet”, „Nie dla przemocy”, „Nie dla legalizacji przemocy domowej”, „Nie będzie Ordo Iuris pluło nam w twarz”. Ordo Iuris napisało na Twitterze, że pod ich siedzibą zgromadziło się „300 lewicowych aktywistów aborcyjnych i ideologów LGBT. Skandowali wulgarne, agresywne okrzyki”. To zapewne aluzja do petycji, którą przekazała Klementyna Suchanow, działaczka feministyczna. Zawierała ona prosty apel do Ordo Iuris: „Przestańcie nas wk***wiać”. Równocześnie ultrakonserwatyści w oczywisty sposób zaniżyli liczbę kobiet, które sprzeciwiały się ich pomysłom.
– Jestem tutaj bo mogę. Mogę mówić to, co myślę, publicznie. A jestem kobietą. Nie zawsze tak było i wciąż nie wszędzie tak jest. W różnych kulturach i różnych czasach inaczej jest skonstruowana płeć kulturowa. To jest właśnie ten straszny gender, którego tak bardzo boją się politycy PiS i aktywiści Ordo Iuris – powiedziała do zebranych aktywistka Warszawskich Dziewuch Magdalena Staroszczyk. Zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę z tego, że tłumaczy sprawy dla zgromadzonych oczywiste, chciałaby jednak, by ta definicja gender wybrzmiała jeszcze raz i dotarła do wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, tego samego, który nazwał konwencję stambulską „genderowym bełkotem”.
Warszawska manifestacja przeszła następnie pod budynek Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W kilkutysięcznym tłumie była m.in. posłanka Lewicy Wanda Nowicka.
W Lublinie około 100 osób na pl. Łokietka wyrażało swój gniew wobec planów władz wypowiedzenia konwencji stambulskiej. „To, co najbardziej boli to to, że nasz rząd, nasz prezydent, o czym mówił zresztą w kampanii wyborczej, wyobraża sobie rodzinę za zamkniętymi drzwiami, za którymi może dziać się praktycznie wszystko. I państwo polskie nie ma narzędzi, by za drzwi wejść, by mieć wpływ na to, co się tam dzieje” – mówiła do zgromadzonych Maja Zaborowska, działaczka partii .Nowoczesna.
We Wrocławiu z kobietami walczącymi o swoje prawa była posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. – Rząd Prawa i Sprawiedliwości obraża tradycyjne rodziny, Polki i Polaków przywiązanych do tradycji, w której nie obowiązuje zasada, że trzeba przywalić żonie lub uderzyć dziecko – powiedziała, a następnie przypomniała, że prawdziwe tradycje to wspólnie spędzany czas czy święta w rodzinnym gronie.
W Bydgoszczy przeciwniczki i przeciwnicy wypowiedzenia konwencji protestowali na ul. Mostowej.
O możliwości wycofania się Polski z konwencji stambulskiej informowała Marlena Maląg, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, sygnalizował to również prezydent Duda. Ostatnie wypowiedzi ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry nie pozostawiają już żadnych wątpliwości: stosowna procedura będzie wdrażana i to niedługo.