psy.pl
Gdy tylko premier pojawia się w telewizji, rosną we mnie obawy, że ekran mojego telewizora, jak i ekrany milionów telewizorów w Polsce zostaną zdemolowane, za przyczyną coraz bardziej wydłużającego się drewnianego nosa Pinokia.
W ostatnich tygodniach, kiedy niemal codziennie premier zabierał głos na temat Polskiego Ładu i Pegasusa zagrożenie rosło z każdą chwilą i to nie tylko dla odbiornika, ale i dla mnie. Oglądam tv w małym pomieszczeniu. Gdy wydłużający się nos dostał przyspieszenia, każdego dnia na wszelki wypadek, odsuwałem się coraz dalej od odbiornika, aż dotarłem plecami do ściany. Dalej nie mogę cofnąć się nawet o centymetr i jeżeli nos nie spowolni, to któregoś dnia może mnie przyszpilić.
Bujdy na resorach dotyczą także walki z pandemią.
Niejednokrotnie słyszałem wypowiedzi przedstawicieli koalicji rządzącej, że jesteśmy W STANIE WOJNY z covidem.
Ale mi wojna: pobrzękiwanie szabelką i tańce na Titanicu!
Gdy kraj znajduje się w stanie wojny, zostają ograniczone prawa obywatelskie, a samo prawo staje się bezwzględne dla wszystkich, którzy utrudniają walkę z wrogiem. Sabotażystów i dywersantów stawia się przed Sądem Polowym i skazuje na rozstrzelanie.
A już na pewno nie podejmuje ich serdecznie, z honorami, wódz naczelny zaatakowanego państwa, prezes (w Polsce stopień wyższy od generalissimusa) – i mówi: – Róbcie sobie dalej tę swoją dywersję i sabotaż. Nam to nie przeszkadza.
Posługując się wojenną terminologią należy też zauważyć, że czasie wojny obywatele którzy przychylnie podchodzą do najeźdźcy, pomagają mu, nazywani są kolaborantami.
Więc czy nie zasługują na miano kolaboranta ci wszyscy, którzy odmawiają przyjęcia szczepionki?! Wszak narażając się na zakażenie wirusem i przenoszenie go na pobratymców ewidentnie współpracują z wrogiem, prowadzącym masową eksterminację naszego społeczeństwa i do tej eksterminacji się przyczyniają.
Nie optuję za rozstrzelaniem Siarkowskiej, Kowalskiego i innych ich braci i sióstr w wierze z sekty płaskoziemców i do stawiania ich przed sądem. Wystarczy wprowadzenie obowiązku zaszczepienia się dla wszystkich, którzy jeszcze się nie zaszczepili, a wspomnianą Siarkowską i jej team skierować do obowiązkowej pracy w szpitalach covidowych w charakterze salowych, czy pomocy pielęgniarkom. Wystarczy na dwa-trzy dni.
Budzi zgrozę to przekonanie ich i im podobnych o swojej nieśmiertelności i butna pewność, że zawsze mają rację bo pozjadali wszystkie rozumy. Dla nich nie liczą się najwyższe naukowe autorytety medyczne i w ogóle żadne naukowe, zdroworozsądkowe podejście do życia. Oni wiedzą najlepiej i w związku z tym są uprawnieni do narzucania swojej woli.
Dochodzi do tego ogarniająca naszą społeczność coraz większa znieczulica i egoizm. Moja chata z kraja. Nawet wielu chrześcijan coraz częściej wyrzeka się ewangelicznego przykazania – Kochaj bliźniego jak siebie samego!
Znajoma zamieściła na facebooku zdjęcie malutkich dzieci imigrantów na białoruskiej granicy w otoczeniu grupy rosłych, uzbrojonych polskich policjantów.
Zareagował na to niejaki Lech Wójcik (oczywiście utajniona fizjonomia i wszystkie dane, co sugeruje, że może być hejterem na usługach reżimu), pisząc: „Szkoda wam tych dzieci na granicy z Białorusią? A gdzie byliście bydlaki gdy za Balcerowicza i Tuska głodowały polskie dzieci, a matki na zeszyt kupowały im mleko. Gdzie byliście, gdy za biedę zabierano dzieci matce. Jesteście bandą antypolskich zwyrodnialców”.
Ecce Homo Pisuaris! Z prymitywnym, jednostronnym podejściem do życia. Prawdziwe człowieczeństwo widzi niedolę wszystkich ludzi nie dzieląc ich na swoich i innych; nie zwraca uwagi na kolor skóry, pochodzenie, wyznanie…
Tymczasem w naszym kraju coraz bardziej rośnie w siłę, na przyjaznym gruncie zasilanym najmocniejszymi nawozami przez obecnie rządzących, KOMPLEKS WYŻSZOŚCI nad wszystkim i wszystkimi. Grupa egocentryków, zadufków, tupeciarzy z rządzącej koalicji, w tym z rządu i Pałacu Namiestnikowskiego, przekonanych o swojej wielkości i nieomylności nie tylko skłóca nasz kraj z kim się da, ale i zaraża część społeczeństwa swoją pychą i butą przekładającą się na to, że coraz bardziej nasza społeczność jest skłócona i podzielona. Przysłowie Polak Polakowi bratem już pisowskie diabli wzięli. Do czego to może doprowadzić?!…
Odświeżyli awanturnictwo i sobiepaństwo naszych przodków z czasów największego rozpasania. Waśnie, jątrzenie, spory o byle co, wróciły, i są naszym chlebem codziennym.
Robienie draki z niczego jest coraz częstszym zjawiskiem.
Jeden z moich zacnych kolegów, mieszkający w nowym podwarszawskim osiedlu ma teriera o imieniu Klocek. Codziennie spaceruje z nim do pobliskiego lasu, żeby Klocek mógł się wyhasać.
Pewnego dnia Klocek pozwolił sobie siknąć w pobliżu ogrodzenia pani na tym osiedlu mieszkającej. Kolega nie uszedł dziesięciu metrów, gdy dobiegł go rozdzierający krzyk – Wracaj bandyto!
W furtce płotu pod którym terrier upuścił parę kropel, stała pani w wieku dojrzałym i wymachiwała w kierunku kolegi zaciśniętą pięścią.
– Pana pies nasikał przed moim płotem. Ja sobie tego nie życzę. Stanowczo zabraniam!
– Ależ proszę pani, pies oddał małą ilość moczu, i to nawet nie na płot, tylko w jego pobliżu. Nie ma po tym śladu.Psy mają zwyczaj oznaczania terenu. Zrozumiałbym pani pretensję, gdyby zrobił coś grubszego. Jednak jestem na to przygotowany – wyciągnął z kieszeni plastikową torebkę i małą łopatkę. –Ale krótkie siknięcie…
– Gówno mnie to obchodzi. Ja przeciwko temu stanowczo protestuję.
Sytuacja była patowa. Pani nie przestawała się pieklić, kolega nie miał już żadnych rzeczowych argumentów, więc zakończył problem propozycją:
– Proszę pani jest tylko jedno wyjście, które zrekompensuje pani poniesioną krzywdę. Proszę przyjść pod mój płot i zrobić to samo co pies zrobił pani.