26 kwietnia 2024

loader

Mądry PiS przed szkodą?

fot. pis / flickr

Obserwując poczynania formacji rządzącej, można by dojść do wniosku, że robi ona wszystko aby w wyniku najbliższych wyborów parlamentarnych utracić władzę. Czy jest to wynik sprytnej kalkulacji, czy zwykła głupota – zastanawia się szewc Fabisiak.

Zjednoczona, używając oficjalnego nazewnictwa, Prawica ma do wyboru – albo nadal mieć do czynienia z nagromadzonymi w ostatnim czasie w nadmiarze problemami, o których wiemy wszyscy może oprócz rządowych optymistów i usłużnych im mediów z TVP Info na czele, albo przekazać ten cały kłopotliwy bagaż swoim następcom i punktować ich przez całą kadencję. Być może ten drugi wariant bierze poważnie pod uwagę sam prezes, jednak nie może go ujawnić. Z prostego powodu. Liczna namaszczona przez rządzących rzesza ich zwolenników utraciłaby bowiem lukratywne synekury nie tylko w administracji państwowej czy dyplomacji, lecz przede wszystkim sowicie opłacane stanowiska w spółkach skarbu państwa. Samemu prezesowi może to zwisać. Po upływie kadencji będzie wciąż młodszy od Joe Bidena i papieża Franciszka i zgodnie z dzisiejszą modą na gerontokracje mógłby powrócić do władzy. Wszak – jak zauważa szewc Fabisiak – dla niego to nie pierwszyzna. Poradzą też sobie najbardziej znani ludzie z jego najbliższego otoczenia. Będą mogli zachować mandaty poselskie w Sejmie i Parlamencie Europejskim, na dudków będą mogli wyjść natomiast tzw. szeregowi posłowie pełniący rolę maszynek do głosowania. Zatem biorąc po uwagę strachy bojących się o swoją przyszłość polityków tudzież biznesmenów, a także bezgranicznie i jednocześnie bezrefleksyjnie popierających PiS wyborców prezes nie może tego wariantu ujawnić. Może za to gromko nawoływać: Idziemy po zwycięstwo! A gdy się wybory przegra można by powiedzieć: tak się złożyło i do tego zaintonować kibicowską piosenkę „Polacy, nic się nie stało”. 

Aby przerżnąć wybory najlepiej jest utrzymać na czele rządu Mateusza Morawieckiego – uważa szewc Fabisiak. Obecny premier specjalizuje się bowiem w kłamliwych przekazach medialnych a indolencja rządu choćby w kwestii zatrucia Odry, o innych przypadłościach nie wspominając, odbija się również na wizerunku samego premiera. Jednak Morawiecki w odróżnieniu od innych członków rządu ma większe szanse na załapanie się na jakąś dobrze płatną synekurę. Przykłady Marka Belki i Kazimierza Marcinkiewicza wskazują na to, że byli premierzy skłonni są do przejścia na dużo mniej prestiżowe, ale za to lepiej wynagradzane stanowiska w międzynarodowych instytucjach finansowych. Problemem dla Mateusza Morawieckiego może być jednak to czy takie instytucje go zechcą. 

Do ewentualnej porażki wyborczej mogą też przyczynić się takie postacie, jak ministrowie Czarnek i Ziobro. Pozostaje jeszcze Sasin, który nie jest jednak zbytnio obecny medialnie, a jego mało rozsądne pomysły nikną w galimatiasie poważniejszych problemów. Czarnek ze swoimi pomysłami edukacyjnymi, co dotyczy zwłaszcza nowego podręcznika historii, ma przechlapane nie tylko wśród wielu uczniów i ich rodziców, ale też wśród nauczycieli. Są oni przeciwni wprowadzeniu obowiązku przeznaczenia jednej godziny w tygodniu na przeprowadzanie bezpłatnych konsultacji mimo tego, że – jak zauważa szewc Fabisiak – w Polsce nie ma obowiązku pracy przymusowej. Ponadto Związek Nauczycielstwa Polskiego zapowiada strajk, ponieważ nauczycielom nie przyznano z dniem 1 września 20-procentowej podwyżki płac.

Z kolei Ziobro wydaje się być kulą u nogi PiS blokując skutecznie napływ unijnych środków na popandemiczny plan ratowania Polski. Być może jednak samemu Kaczyńskiemu zależy na zaostrzeniu stosunków z Unią Europejską, dołączając ją do grona swoich coraz liczniejszych wrogów. Skoro można być na noże nie tylko z Rosją i Białorusią, lecz także z Niemcami, Francuzami, których nauczyliśmy jeść widelcami to dlaczegóż by nie z całą Unią? – zwraca uwagę szewc Fabisiak. Jednak możliwe jest i to, że prezes z ulgą przyjąłby wyborczą porażkę. Przejęcie władzy przez opozycję umożliwiłoby bowiem wyeliminowanie z aparatu tzw. sprawiedliwości urzędników, prokuratorów i sędziów bardziej lojalnych wobec Ziobry niż PiS. A teraz nie można ich ruszyć i zastąpić bardziej zaufanymi, ponieważ na ziobrowej Solidarnej Polsce utrzymuje się większość sejmowa. 

Czy zatem ugrupowanie pod nazwą PiS zgodnie ze staropolskim przysłowiem okaże się być mądre po szkodzie, czy też jeszcze przed szkodą – zastanawia się szewc Fabisiak. A może już nigdy nie będzie mądre.

Bolesław K. Jaszczuk

Poprzedni

Lepiej późno, niż wcale

Następny

Całe 10 groszy emerytury