7 listopada 2024

loader

Nam powietrza tutaj nie trza!

Z wielką radością przywitałem pozew pięciorga obywateli polskich przeciwko własnemu Państwu. Pięcioro naszych chce od swojej ojczyzny zadośćuczynienia, za to, że ojczyzna ich truje, a że tak jest, wie każdy, kto wyszedł kiedyś na ulicę miasta, miasteczka albo wsi, zwłaszcza w sezonie grzewczym i sztachnął się cudownym, polskim powietrzem. 

Piątka odważnych Polek i Polaków domaga się zdecydowanych działań na rzecz ochrony klimatu, m.in. osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2043 roku i zredukowanie emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 60 proc. do 2030 roku. Tymczasem, kiedy ludzie krzyczą, że rząd nasz nic nie robi aby ratować środowisko, Mateusz Morawiecki robi to, co umie najlepiej: mija się z prawdą. Jakiś czas temu ogłosił, że porozumiał się z Czechami w sprawie kopalni w Turowie. Nie minął miesiąc, a okazało się, że Czesi trochę inaczej zinterpretowali słowa polskiego premiera i domagają się sporej kasy za każdy dzień zwłoki przy wygaszaniu kopalni. Jak donosi polska i zagraniczna prasa, eksperci wytykają polskiemu rządowi poważne zaniedbania w polityce klimatycznej. Jak podnoszą, Polska ma nie tylko jeden z najmniej ambitnych celów redukcji emisji w UE, ale nawet już przyjęte, niewystarczające programy klimatyczne nie są u nas realizowane.

Pozywający – jak podkreślają – nie starają się o odszkodowania dla siebie. Chcą dochodzić swoich obywatelskich praw przed sądem, które zapewnić im mają uznanie odpowiedzialności państwa za zapewnienie bezpieczeństwa klimatycznego oraz o zobowiązanie przez sąd rządu do podjęcia działań, które sprawią, że Polska wejdzie na ścieżkę redukcji krajowych emisji CO2 zgodnych ze wskazaniami nauki i międzynarodowymi zobowiązaniami. Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe. I za to biję „złotej piątce” brawo. Tym bardziej, że już od dłuższego czasu sam namawiam moich kolegów z branży, o wystąpienie z pozwem przeciw Państwu za pozbawienie nas, ludzi kultury, możliwości zarobkowania i poważne braki w środkach do życia, w związku z bezprawnym zamrożeniem aktywności koncertowej i brakiem ze strony rządu jakiejkolwiek pomocy. W przeciwieństwie od piątki od klimatu, ja chcę dostać te pieniądze dla siebie, z czym się nie kryję, żeby choć odrobinę się odkuć, zwłaszcza, że dalej tkwimy w zawieszeniu. Zaręczam, nie będzie tego dużo.

Żeby coś wyrwać, najpierw trzeba coś włożyć. W pozwie zapisuje się sumę o którą się bije poszkodowany i od jej wielkości wpłaca się vadium, w niewielkim, ale zawsze jakimś, procencie. Gdyby iść w spór o grube tysiące, trzeba by coś mieć na start, ale skąd tu wziąć, jak złodzieje wyciągnęli spod pleców ostatnią pierzynę. Ja pomyślałem jednak, że zaprocesuję się o…złotówkę. No i, oczywiście, wezmę na siebie, w razie przegranej, koszty procesu. Na takie ryzyko jeszcze mnie stać. Mam znajomego mecenasa, który zrobi to po kosztach. Czekam tylko odpowiedniego dnia. Ten ciągle nie nadchodzi, bo wciąż nie mogę się do tego zebrać. To przez tę pandemię tak mi się porobiło, że trudno mi w sobie znaleźć siły. Zrobię to jednak, żeby nie patrzeć sobie ze wstydem w oczy, że milcząc, po raz wtóry, pozwoliłem zrobić z siebie wielbłąda. I to jeszcze komu: Morawieckiemu z Kaczyńskim. Gorszej obelgi ciężko mi sobie wyobrazić, a proszę mi wierzyć, bardzo trudno się mnie obraża i zohydza.

Tak czy inaczej, serce mi się raduje, kiedy widzę, że ludzie zaczynają brać sprawy w swoje ręce i próbują wyszarpać sprawiedliwość sami, nie czekając zbawienia ni gwiazdki z nieba. Na razie tylko pięciu, ale jest przecież tak, że ktoś musi być pierwszy, jak na każdym zebraniu, czyż nie?

Jarek Ważny

Poprzedni

Chcą transformacji sprawiedliwej

Następny

Kwintesencja chamstwa i złośliwy gnom

Zostaw komentarz