6 listopada 2024

loader

Okrutna lekcja PiS dla opozycji

Być oszukanym w polityce nie jest usprawiedliwieniem, niekiedy jest takim samym przestępstwem jak oszukiwać samemu (Leszek Kołakowski)

PiS dał opozycji kolejną, okrutną lekcję. Pierwsza była wtedy, gdy bez oporu „bo taka była parlamentarna praktyka” opozycja zaakceptowała prezydium Sejmu. Nawet nie próbując domagać się, żeby „nowa”, a przecież już „sprawdzona” Marszałek Elżbieta Witek choćby symbolicznie anulowała „zakazy wstępu” do sejmu. Kilkadziesiąt osób, głównie z tzw. opozycji ulicznej, czyli najbardziej dokuczliwych dla PiSu przez marszałka co lubił sobie polatać, Kuchcińskiego zostało wbrew Konstytucji pozbawionych prawa wejścia na teren parlamentu. I można było przynajmniej próbować za cenę poparcia załatwić tę symbolicznie ważna kwestię. Można było, ale…Tylko Koalicja Obywatelska wstrzymała się w głosowaniu od głosu. Reszta radośnie przyklepała funkcjonariuszkę prezesa na Marszałka Sejmu. Nie wiem na co liczyła wtedy Lewica albo Koalicja Polska. Wiem za to, że sposób prowadzenia obrad i traktowanie opozycji przez Witek jest taki sam jak przez Kuchcińskiego. To była lekcja pierwsza.

PiS upewnił się, że opozycja nadal będzie zwalczać siebie nawzajem, a nie walczyć z rządem i kiedy przyszła pora dał opozycji lekcje drugą. Opozycja bez specjalnego proszenia, za cenę pokazania się w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego w towarzystwie Prezydenta i Premiera, czyli zwołania Rady Bezpieczeństwa, zagłosowała za „specustawą” dotyczącą ochrony przed epidemią. Ustawa od razu niekonstytucyjna o czym alarmowała prof. Ewa Łętowska, prof. Monika Płatek (także na łamach „Dziennika Trybuna”) i parę innych osób zawierała wszystkie narzędzia dające rządzącym wszelkie uprawnienia, ale bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. Na wszelki wypadek głosy te opozycja miała w nosie. Sejm i Senat. Co oznacza, że to opozycja dała wszystkie uprawnienia rządzącym (jak w stanie nadzwyczajnym) i pozbawiła się szansy równego udziału w wyborach prezydenckich.

A teraz, przepraszam, ale trudno to nazwać inaczej, składa suplikacje i uprasza PiS o „przełożenie wyborów” oraz niesie „w darze rządowi” swoje pomysły na „walkę z kryzysem”. Rządzący pomysły przyjmują i robią co chcą, a wyborów nie przesuwają, bo przecież ich interesem jest wyłącznie wygrana obecnego prezydenta. A teraz, w ramach tej lekcji rządzący sami sobie wybiorą odpowiedni wariant postępowania.

Albo przeprowadzą pierwszą turę wyborów 10 maja i jak wygra Andrzej Duda, to wybory będą ważne, a jeśli konieczna będzie druga tura, to 12 maja premier ogłosi stan klęski żywiołowej i drugiej tury nie będzie. To znaczy będzie, ale za pół roku. A w tym czasie prezydent będzie dalej „ratował świat, Polskę i wiarę naszą katolicką” do woli, a ta/ten co do drugiej tury przejdzie, będzie musiał podporządkować się „rygorom” stanu klęski żywiołowej – epidemii. Może np. Marszałek Witek zwoła sejm, a następnie podda go w całości luksusowej kwarantannie? To może się stać już za chwilę i to może być lekcja trzecia. Teraz rządzącym zależy – no trochę – na uchwaleniu przez Sejm tzw. „Tarczy antywirusowej”. Obawiam się więc, że Marszałek już wie, że na sygnał z Nowogrodzkiej ma Sejm zwołać. Sejm co trzeba, czyli wsparcie dla polskich banksterów (o ile się nie mylę o to w tej tarczy chodzi), uchwali i Sejm do kwarantanny można już będzie wysłać. Niech z kwarantanny posłanki i posłowie opowiadają swoje „wszystkie ręce na pokład”. To takie zabawne, a hotele pięciogwiazdkowe tylko czekają na taką szansę. Jeśli to będzie hotel w Kołobrzegu zarządzany przez przewodniczącego też Dudę, ale Andrzeja, to wszystko zostanie w pisowskiej rodzinie.

Opozycjo ogarnij się! Albo zaczniesz najpierw myśleć a potem robić, albo pozostaniesz wyłącznie żałośnie śmieszną. Opowieści o tym, że jeśli PiS „wyborów nie przesunie”, to kandydaci opozycyjni się wycofają i zgodnie z Konstytucją wybory będą nieważne są naiwne jak bajeczki dla dzieci przestraszonych epidemią. Konstytucja nigdy PiSowi nie przeszkadzała w czymkolwiek. Po drugie – ważność wyborów obecnie stwierdza pisowska Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Ona stwierdzi co będzie trzeba. A po trzecie – nie pamiętam, żeby sztab wyborczy Lewicy zrobił coś wspólnie ze sztabem wyborczym KO, sztab KP jeszcze nigdy nie zgodził się z kimkolwiek, o sztabie Konfederacji nie wspomnę, bo mnie brzydzi z natury.
Obyśmy wszyscy zdrowi byli!

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Apel prezesa Izby Wydawców Prasy

Następny

Koronawirus widziany z balkonu

Zostaw komentarz