Jeśli wyjdzie się z założenia, że ośrodki sondażowe zawyżają notowania Andrzeja Dudy w takim samym stopniu jak zawyżały notowania Prawa i Sprawiedliwości w ostatnich tygodniach przed wyborami parlamentarnymi…
…to w chwili obecnej prezydent Duda uzyskałby poniżej 40 procent głosów, podczas gdy 50 – 55 procent wyborców poparłoby któregoś z czterech kandydatów szeroko rozumianej antypisowskiej opozycji: Rafała Trzaskowskiego, Roberta Biedronia, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Szymona Hołownię. W drugiej turze wyborów prezydenckich, przy wspomnianym założeniu (mniej pewnym – w polskich realiach zdecydowany lider sondaży prawie zawsze uzyskuje w wyborach wynik znacząco słabszy od średniej notowań sondażowych, ale w drugich turach konkurenci mają z reguły porównywalne poparcie) Trzaskowski z przewagą kilku punktów procentowych pokonałby Dudę. Przy wejściu razem z Dudą do drugiej tury, z jeszcze większą przewagą wygrałby
Kosiniak-Kamysz, zaś z największą przewagą wygrałby Hołownia; nawet Biedroń miałby, po korekcie wartości liczbowych notowań jednego z ośrodków sondażowych, szanse na ostateczne zwycięstwo.
Przez wiele lat sondażowe poparcie dla Andrzeja Dudy przewyższało o kilka punktów procentowych sondażowe poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości. Jednak w okresie epidemii notowania Dudy o kilka punktów procentowych się obniżyły, w przybliżeniu zrównując się z
notowaniami PiS-u.
Od pewnego czasu warszawiaków przechodzących Krakowskim Przedmieściem koło Pałacu Prezydenckiego niepokoją dziwne odgłosy. A to tylko Andrzej Duda szczęka zębami ze strachu na myśl o nadchodzących wyborach. Mieszkańcom pobliskich budynków radziłbym przygotować się na narastanie natężenia hałasu.