1 grudnia 2024

loader

Plan Jaruzelskiego – cz. I.

„Jesteśmy przekonani, że koncepcja ta wychodzi naprzeciw oczekiwaniom tych licznych rządów i sił politycznych, które w konstruktywnym dialogu poszukują praktycznych rozwiązań pozwalających zwiększać zaufanie i usuwać źródła istniejących zagrożeń, bez zmniejszania poczucia bezpieczeństwa żadnego z państw KBWE” – gen. Wojciech Jaruzelski.

Tytuł dzisiejszej publikacji jest swoistym skrótem oficjalnej nazwy „Planu zmniejszenia zbrojeń i zwiększenia zaufania w Europie Środkowej”. Nazwisko Autora znane z wcześniejszych wydarzeń, uosabiało Polskę oryginalną propozycją. Bowiem Plan opowiadał się za czymś, a nie przeciw komuś. Zachęcam Państwa do przeczytania i sięgnięcia pamięcią 35 lat wstecz.

Dlaczego 8 maja?

Zapewne jeszcze kilka milionów Czytelników pamięta wezwanie – „Nigdy więcej wojny”, swoiste pokłosie najstraszliwszej i najkrwawszej z wojen, jakie dotąd znała ludzkość. Dla Polaków II wojna światowa trwała 2078 dni i nocy. Straciło życie 6 mln. 28 tys. obywateli. To oznaczało, iż codziennie, statystycznie ginęło ok. 3 tys. osób. Z każdego tysiąca obywateli – zginęło statystycznie 225 osób, czyli każda rodzina 4-osobowa straciła jedną osobę. Wojenne zniszczenia 38 proc. majątku trwałego państwa w nowych granicach były porównywalnie 25 razy wyższe od strat Francji i 47 razy od strat Wielkiej Brytanii. Polska poniosła największe straty osobowe i materialne ze wszystkich państw objętych wojną. Spośród państw walczących w II wojnie światowej, Polska straciła 17,22 proc. ludności, ZSRR-13,7 proc. CSRS-2,43 proc., Francja-1,44 proc., Wielka Brytania-0,94 proc., USA-0,32 proc. Hitlerowski plan eksterminacji narodów słowiańskich, postawił Polaków, naród polski na krawędzi biologicznego unicestwienia. Podniesienie kraju z ruin wymagało nadludzkiego wysiłku, by „Polska mogła żyć”. Warto o tym pamiętać, przypominać młodzieży i wielu uczonym, z jaką spuścizną wojenną nasi dziadkowie i ojcowie rozpoczynali pokojowe życie w PRL.

Istota Planu Jaruzelskiego

8 maja 1987 r., tj. 35 lat temu. obradował w Warszawie II Kongres Patriotycznego Ruchu Ocalenia Narodowego (PRON). Zważywszy na datę i Stolicę – miasto zniszczone w 89 proc. przez hitlerowskich zbrodniarzy – ma historyczną wymowę.
Tego dnia gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił – w okolicznościowym przemówieniu z trybuny Kongresu – „Zawsze była nam bliska idea regionalnego rozwiązywania złożonych problemów, wnoszenia tą drogą wkładu w szersze, ogólnoeuropejskie dzieło. Kierując się tą intencją, PRL występuje dziś z nowym planem zmniejszenia zbrojeń i zwiększenia zaufania w strefie Europy Środkowej, poprzez stopniowe rozrzedzanie potencjału jądrowych i konwencjonalnych środków walki, w regionie rozgraniczającym przeciwstawne sojusze wojskowo-polityczne. Nasza propozycja, służąca obniżeniu poziomu konfrontacji militarnej, dotyczy strefy obejmującej terytoria 9 państw: Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Czechosłowacji, Węgier i Polski oraz Republiki Federalnej Niemiec, Belgii, Holandii, Luksemburga i Danii. W dalszej przyszłości, możliwe byłoby objęcie nim obszaru całej Europy, od Atlantyku po Ural.

Projekt Planu przewiduje:

– po pierwsze: stopniowe wycofywanie i redukcję wspólnie uzgodnionych, operacyjnych i taktycznych rodzajów uzbrojenia jądrowego. Zakładamy, że odpowiednimi rokowaniami powinny być objęte wszystkie rodzaje tej broni;
– po drugie: stopniowe wycofywanie i redukcję wspólnie uzgodnionych rodzajów broni konwencjonalnej. W pierwszej kolejności – o największej sile i precyzji rażenia, mogących służyć do nagłej napaści;
– po trzecie: ewolucje charakteru doktryn militarnych, tak, aby mogły zostać wzajemnie uznane za ściśle obronne;
– po czwarte: ciągłe poszukiwanie i uzgadnianie nowych środków bezpieczeństwa i budowy zaufania oraz mechanizmów ścisłej weryfikacji przestrzegania podjętych zobowiązań”.
Zapowiedź nowej inicjatywy rozbrojeniowej pojawiła się w wystąpieniu Prezesa Rady Ministrów na 40. Sesji Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych (27 września 1985). Generał zaproponował, „ażeby pod auspicjami sekretarza generalnego ONZ zostało sporządzone studium najwybitniejszych ekspertów różnych narodowości o wielorakich następstwach militaryzacji przestrzeni kosmicznej”, nawiązując tym do amerykańskiej koncepcji „gwiezdnych wojen”. W dalszej części wystąpienia, przypomniał, iż „Polska była inicjatorem pamiętnego Planu Rapackiego, krajem zawsze czynnym w poszukiwaniu dróg realistycznego dialogu”. Zapowiedział, że „gotowa będzie w stosownym momencie wystąpić z propozycjami odpowiadającymi pokojowym interesom narodów Europy”. Do tej myśli Generał powracał kilkakrotnie przy różnych okazjach, m.in. podczas spotkania z dziennikarzami prasy światowej, „Jabłonna VI” (1 grudnia 1986).

„Filozofia Planu”

Prezentacji Planu dokonał szef MSZ Marian Orzechowski 12 maja, już w 4 dni po jego ogłoszeniu – podczas spotkania wiedeńskiego przedstawicieli KBWE. Zachęcał uczestników – do przedstawiania własnych koncepcji i stanowisk. Zapowiedział, iż Polska przedstawi konkretne propozycje nowych środków budowy zaufania i bezpieczeństwa, tak o charakterze politycznym, jak i techniczno-wojskowym. Była to pierwsza reakcja polskich władz na pewne krytyczne głosy, iż punkt czwarty Planu nie wnosi nic nowego, choćby w stosunku do ustaleń konferencji sztokholmskiej (dot. budowy środków zaufania w Europie). Temu też celowi służyły obrady w Mrągowie (26-27 maja) roboczej grupy PZPR – SPD. Zaproponowała ona powołanie Europejskiej Rady Budowy Zaufania. Zdaniem inicjatorów, miała działać poza strukturami KBWE, przygotowywać opracowania ocenowo-wnioskowe i nowe propozycje środków zaufania, przedkładając na dwóch corocznych sesjach.
Analiza treści Planu, pozwala zatrzymać uwagę Czytelników na kilku jego istotnych osobliwościach. Pierwszym jest tu „zasięg terytorialny”. Dwa poprzednie Plany, tj. Adama Rapackiego (1957) i Władysława Gomułki (1963), obejmowały 4 państwa: dwa niemieckie, Czechosłowację i Polskę. Ten objął: wspomniane 4 państwa, dodatkowo 5, łącznie 9 państw. Propozycją takiego zasięgu terytorialnego Polska „ruszała” rokowania wiedeńskie, które faktycznie „stanęły w miejscu”. Powodów było kilka, a jeden z nich to „gorset terytorialny”, jaki umownie przyjęto dla tych rokowań. Nowy obszar terytorialny był też swoistym sygnałem dla innych państw europejskich, że tu, na takim obszarze sprawy bezpieczeństwa mają wiele cech wspólnych. Podkreślić należy, iż Plan zapowiadał w dalszej perspektywie objęcie całej „Europy od Atlantyku po Ural”. Przypominał tę koncepcję gen. Charlesa de Gaulle’a z lat 60-tych. Wpisywał się tym w myśl Michaiła Gorbaczowa o bezpiecznym „wspólnym domu europejskim”. Nawiasem mówiąc, w książce „Życie i reformy” (rozdział 32 zatytułował „Wojciech Jaruzelski sojusznik i jednakowo myślący”) tak m.in. pisze: „Do kręgu aktualnych problemów, jakie rozpatrywaliśmy z Jaruzelskim, należał temat redukcji zbrojeń. Sposób myślenia polskiego lidera o kluczowych problemach obrony i polityki był mi bliski. Byłem wtedy bardzo zajęty przygotowaniami do zasadniczych rokowań z Zachodem w sprawie redukcji zbrojeń.” Warto też zwrócić uwagę, iż „polski lider” znacząco wyróżniał się bogatym doświadczeniem, tak frontowym, jak i dowódczo – sztabowym. Rozległa wiedza wojskowa, społeczno-polityczna, osobista pracowitość i skromność – czyniły Autora Planu niezwykle kompetentną Osobą w sprawach narodowego i europejskiego bezpieczeństwa. Przypomniał to Gorbaczow polskiemu Sejmowi w liście skierowanym 31 sierpnia 1995 r., gdy Generał odpowiadał przed Sejmową Komisją (SKOK).
Druga – Plan dyskontował „terytorialne sugestie” innych państw, czym pozwalał prowadzić negocjacje rozbrojeniowe i budować wojskowe środki zaufania na trzech kręgach obszarowych. Pierwszy – proponowany obszar 9 państw. Drugi – ogólnoeuropejski, czyli od Atlantyku po Ural (cała Europa). Trzeci – wąski pas, korytarz 300 km (po 150 km po obu stronach) wzdłuż granic państw NATO i Układu Warszawskiego. Korytarz ten w myśl ogólnej propozycji Komisji Palmego, doprecyzowanej przez trzy partie polityczne: NSPJ – KPCz – SPD, a formalnie ogłoszonej przez rządy NRD i CSRS – miał być całkowicie wolny od broni jądrowej. Uwzględniał propozycję Doradczego Komitetu Politycznego (DKP) Układu Warszawskiego, zawartą w „Posłaniu” z 11 czerwca 1986 roku w Budapeszcie. Eliminował obawy Zachodu, że ZSRR „bliżej” z europejskiej części do państw NATO w Europie, niż USA ze swojego terytorium. Usuwał też drugi zarzut Zachodu dot. geograficznej asymetrii i dysproporcji.
Trzecia osobliwość – kwestia „rozrzedzenia” ilości, a potem całkowitego wycofania broni jądrowej z Europy. Była przysłowiowym oczkiem w głowie obu poprzednich inicjatyw, tj. strefy bezatomowej w Europie oraz zamrożenia zbrojeń jądrowych. Dowodzi realizmu oceny ówczesnej sytuacji. Chodziło o wycofanie lub „zamknięcie” w magazynach, pod międzynarodową kontrolą, wyselekcjonowanej, najgroźniejszej spośród nich. Rozrzedzenie ilości lub całkowite wycofanie rakiet taktycznych, zwanych rakietami pola walki, o zasięgu do 120 km i operacyjnych o zasięgu do 500 km, było istotnym uzupełnieniem propozycji Michaiła Gorbaczowa, polegającej na likwidacji rakiet jądrowych o zasięgu 500 – 5000 km. Na marginesie przypomnę, że pierwszą brygadę rakiet operacyjno-taktycznych sformowano w Wojsku Polskim w 1960 r. (32 Brygada Artylerii, Orzysz). Była wyposażona w wyrzutnie taktyczne R-170; od czerwca 1975 w rakiety R-300. Start pierwszej ćwiczebnej rakiety taktycznej na polskim poligonie nastąpił w 1963 r., zaś rok później pierwsze starty polskich rakiet operacyjno-taktycznych odbyły się na poligonie w Kazachstanie.
Układ radziecko-amerykański w sprawie likwidacji rakiet jądrowych krótszego i średniego zasięgu został podpisany przez Michaiła Gorbaczowa i Ronalda Reagana w Waszyngtonie 8 grudnia 1987 r. Przebiegli Amerykanie szybko spostrzegli, że ta propozycja nie narusza ich koncepcji „gwiezdnych wojen”. Więcej, w aureoli politycznego sukcesu pozwala im pozbyć się rakiet starszych typów. Nie bacząc na stanowisko swoich sojuszników z NATO, USA poszły na takie porozumienie. Przypomnę – dziś tak wyrozumiale zapominane fakty. To USA zrzuciły dwie po 20 KT bomby atomowe na bezbronną Hiroszimę i Nagasaki, 6 i 9 sierpnia 1945. A już 17 sierpnia 1945, uczeni USA skierowali apel o zawarcie porozumienia, które zapobiegłoby globalnej wojnie jądrowej. W chwili utworzenia NATO (październik 1949), USA miały 235 bomb jądrowych. Potencjał posiadany w 1955 wraz z Wielką Brytanią, pozwalał na zniszczenie ZSRR. Natomiast w momencie powstania Układu Warszawskiego (maj 1955), ZSRR posiadał 200 bomb jądrowych, zaś NATO – 3067 ładunków jądrowych. Czy pytanie – kto był inicjatorem i liderem wyścigu zbrojeń, a kto z konieczności „ścigał, doganiał prymusa” ma tylko znaczenie retoryczne? Od początku lat 50. Francja i Wielka Brytania na swoim terytorium, do tego USA – również na terytoriach Belgii, Holandii, Danii, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoch oraz Turcji (Azja Mniejsza) zgromadziły łącznie ok. 7 tys. ładunków jądrowych. Były to: głowice jądrowe do stacjonarnych wyrzutni rakietowych, bomby i miny jądrowe. Ten straszliwy arsenał przecież na tym się nie kończył. Podkreślić należy, iż ZSRR – licząc od Uralu po terytoria państw Układu Warszawskiego – takiej ilości nie posiadał, co doskonale wiedzieli politycy i stratedzy NATO. USA na początku lat 70. do dyspozycji NATO wydzieliło 15 818 ładunków, w tym: 624 głowice na okrętach podwodnych, 660 ładunków przenoszonych przez strategiczne samoloty bombowe oraz 14 534 ładunki operacyjne i taktyczne (ok. 10 tys., w tym ok. 5 tys. artyleryjskich pocisków zmagazynowanych w RFN, z tego 2500 dla Bundeswehry). Potencjały jądrowe obu mocarstw dopiero pod koniec lat 70. były porównywalne.
Czwarta osobliwość – nasza propozycja obok rakiet obejmowała artylerię atomową, samoloty nosiciele broni jądrowej i ładunki nuklearne – głowice, bomby i miny jądrowe. Z ich redukcją łączono odnośne rodzaje uzbrojenia konwencjonalnego. Taka klauzula miała istotne znaczenie, gdyż łączyła tzw. broń podwójnego wykorzystania, np. artyleria mogła strzelać pociskami konwencjonalnymi lub jądrowymi, podobnie niektóre samoloty – mogły zrzucać bomby konwencjonalne i jądrowe. Wykonanie tego punktu Planu czyniłoby bezpodstawnym sprzeciw Kanclerza Helmuta Kohla wobec zasygnalizowanej wyżej propozycji Gorbaczowa. Uważał, iż ewentualny układ ZSRR – USA „wystawi” terytorium RFN właśnie na uderzenia rakiet o zasięgu do 500 km. Z tego punktu widzenia rząd RFN powinien być pierwszym zainteresowanym w szybkim i skrupulatnym jego wypełnieniu. Czy dołożył możliwych starań w tym względzie-jak Państwo myślicie? Kohl, chyba jako wytrawny polityk rozumiał, że układ, któremu się sprzeciwiał, także Polskę „wystawia” na uderzenia podobnych rakiet z RFN. Ten punkt Planu dyplomaci umownie nazywali „trzecim zerem” w zakresie redukcji broni jądrowej (w świetle „podwójnej opcji zerowej”).
Redukcja obejmowała niebezpieczne rodzaje broni konwencjonalnej, tj.:
– broń o największej sile rażenia, zwaną paliwowo-powietrzną, skutkami zbliżoną do wybuchu małych ładunków jądrowych;
– broń o największej precyzji rażenia tzw. supertechnikę;
– broń służącą do prowadzenia operacji zaczepnych, zwłaszcza czołgi, w tym do nagłej napaści.
Plan przewidywał ich redukcję w kilku wariantach, np. wyprowadzenia broni wraz z załogami ze strefy nim objętej; zniszczenie broni lub jej wycofanie z uzbrojenia jednostek wojskowych dla rekonwersji na cele pokojowe lub też zmagazynowanie pod kontrolą międzynarodową. Była to kolejna nowość i możliwość wspomnianego „ruszenia” rokowań wiedeńskich, dla których blokadą była trudność w znalezieniu wspólnego parytetu dla różnej liczebności armii w poszczególnych państwach. Propozycja wycofania uzbrojenia „wraz z załogami” tę przeszkodę skutecznie omijała. Obniżała też możliwości taktycznego i operacyjnego zaskoczenia strony przeciwnej. Polska tą propozycją podważała koronny zarzut, iż Układ Warszawski dysponuje znaczącą przewagą ilościową w broni pancernej, artylerii i lotnictwie.
Kolejną – można rzec najważniejszą osobliwością i nowością Planu było włączenie doktryn politycznych do dialogu rozbrojeniowego i uznania ich za element składowy zaufania polityczno – wojskowego. Dotychczas nikt tego nie wysuwał. Wskazane w Planie 9 państw miało – w ocenie Polski – wszelkie podstawy, by szybko zmienić, dokonać ewolucji własnych doktryn polityczno-wojskowych żeby partnerzy, członkowie KBWE mogli je uznać za „ściśle obronne”. Wiążące znaczenie ma określenie – „ściśle obronne”. Łatwo ten zwrot, niejako przewrotnie, podejrzliwie odczytać, że w państwach objętych Planem obowiązujące doktryny tak do końca „ściśle obronne” nie były. W pewnym sensie może to zabrzmieć jak potwierdzenie zarzutu ze strony Zachodu, głównie USA i RFN, że doktryny państw Układu Warszawskiego „obronne” są tylko propagandowo, w rzeczywistości jest inaczej. Ale można też odczytać jako szczere, otwarte mówienie przez Polskę o swojej doktrynie, jako nasz zachęcający przykład dla pozostałych 8 państw, by postąpiły podobnie. Przecież tylko na szczerości i otwartości można zyskać, zbudować zaufanie drugiej strony. Przypomnę – po wojnie pierwszą polską doktryną obronną były „Podstawowe założenia ludowej obronności”, powstały w czerwcu 1961 r. W latach późniejszych taki dokument nosił nazwę „Węzłowe założenia obronne PRL” i klauzulę tajne specjalnego znaczenia. Ponadto, obowiązywała nas doktryna koalicyjna. (jawna doktryna obronna w Polsce została przyjęta 21 lutego 1990 r.). Należy podkreślić, iż uczynienie narodowych doktryn „ściśle obronnymi” nie należy sprowadzać do biurokratycznego zabiegu, tj. wykreślenia z obowiązujących doktryn zapisów świadczących o ich ofensywności czy „zaczepności” i deklarować utrzymanie „kierunku obronnego”. Nawet, gdyby proste, bezsensowne rozumowanie przyjąć, to Luksemburg, Dania i Holandia miałyby najmniej do wykreślenia. Polska – zważywszy na przewidywany udział w kontrofensywie radzieckich frontów na kierunkach operacyjnych: północno – nadmorskim i centralnym, musiałaby kilka istotnych korekt wprowadzić. Odtajnione dokumenty „polskiej części” planów operacyjnych Układu Warszawskiego wyraźnie to pokazują. W tym świetle – ze strony Polski omawiana propozycja była i odważna i swoistym wezwaniem dla ZSRR, państw Układu Warszawskiego. Jednakże sednem, następstwem byłaby taka przebudowa sił zbrojnych, w tym „doboru” ich uzbrojenia, by spełniały zasadę wystarczalności obronnej. Cóż to znaczy? By siły zbrojne były zorganizowane, wyposażone w broń i sprzęt techniczny oraz szkolone do zapewnienia skutecznej obrony własnemu państwu. Można powiedzieć, iż konsekwencją przyjęcia tego punktu przez państwa objęte Planem, byłoby niejako wymuszenie przyjęcia poprzednich punktów Planu, tj. eliminacja broni jądrowej o zasięgu do 500 km i broni klasycznej, służącej do nagłej napaści. Widzimy tu jak głęboko przemyślany był wzajemny związek, kooperatywność tych trzech punktów Planu. Można się o tym przekonać studiując naszą doktrynę obronną (strategię), wprowadzoną Uchwałą KOK z 21 lutego 1990 r. Mówi się tam m.in. o obronie integralności terytorialnej i granicy na Odrze i Nysie; że żadnego państwa nie uważa za wroga (brak potencjalnego agresora) – tego dotąd nie było nigdzie, choć brak zaufania między krajami nie został przezwyciężony. Polska „stawia” na wystarczalność obronną, nadając priorytet obronie przeciwpancernej, przeciwdesantowej, powietrznej i przeciwlotniczej kraju. Zastrzega, że zgrupowanie operacyjne WP, wydzielane do ZSZ Układu może być użyte „pod narodowym dowództwem i w interesie Polski”. Kto potrafi czytać i myśleć, ma wyobraźnię – wie, że była wtedy „nowością rewolucyjną”. Nie były to czasy Breżniewa, ale twardogłowi jeszcze mieli znaczące wpływy.
Postulat ewolucji doktryn w kierunku „ściśle obronnym” został poparty przez państwa Układu Warszawskiego w 3 tygodnie po ogłoszeniu Planu. Na posiedzeniu DKP w Berlinie 28-29 maja przyjęto dokument „O doktrynie wojennej państw-stron Układu Warszawskiego”. Końcowy frag­ment brzmi – „Państwa-uczestnicy Układu Warszawskiego proponują państwom – członkom So­juszu Północnoatlantyckiego przeprowadzenie konsultacji w celu skonfrontowania doktryn wo­jennych obydwu sojuszy, analizy ich charakteru, wspólnego rozpatrzenia kierunków ich dalszej ewolucji, mając na względzie usunięcie nagromadzonych przez lata podejrzliwości i nieufno­ści, osiągnięcie lepszego wzajemnego zrozumienia zamierzeń, zapewnienie, aby koncepcje i doktryny bloków wojskowych oraz ich uczestników bazowały na zasadach obronnych. Przed­miotem konsultacji mogłyby stać się także niezbilansowanie i asymetria w poszczególnych ro­dzajach uzbrojenia i sił zbrojnych oraz poszukiwanie dróg ich usunięcia na zasadzie ograni­czenia tego, kto uzyskał wyprzedzenie, w takim rozumieniu, że takie ograniczenia doprowadzą do ustalenia jeszcze niższych poziomów. Państwa-uczestnicy Układu Warszawskiego proponu­ją takie konsultacje na autorytatywnym eksperckim poziomie, z udziałem wojskowych specjalistów obydwu stron. Są oni gotowi do przeprowadzenia takich konsultacji już w 1987 roku”. Był to ewidentny sukces Generała i naszej dyplomacji.
Sygnatariusze dokumentu zwracali się do wszystkich państw NATO o konsultacje celem porównania treści swoich doktryn, przedłożenia zamiarów i sposobów oparcia ich na zasadach „ściśle obronnych”. W ten sposób pozytywnie „wykraczano” poza wskazane w Planie państwa. W świetle dokumentu DKP, polska propozycja była dobrą podstawą, swoistą „rozgrzewką” przed jego pełnym wcieleniem w życie. Pierwsze w historii polsko – niemieckie konsultacje w sprawie bezpieczeństwa militarnego i doktryn wojennych z udziałem przedstawicieli MON i Sztabu Generalnego WP odbyły się w Ebenhausen (RFN) w czerwcu 1989 r., czyli w 2 lata po ogłoszeniu Planu. Zachodnioniemiecki ekspert ds. rozbrojenia Egon Bahr, członek SPD i bliski współpracownik Kanclerza RFN Willy Brandta – ogłoszenie Planu Jaruzelskiego usłyszał na posiedzeniu Forum Polska – RFN, odbywało się w Kilonii w dniach 8-10 maja. Plan „na gorąco” powitał słowami: „Polska wraca do Europy inicjatywą w polityce międzynarodowej, całkiem w stylu Rapackiego i zarówno treść, jak i moment całkowicie odpowiada zapotrzebowaniu”.

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

Korzenie antysemityzmu polskiego

Następny

Między aniołami i diabłami