„Rząd pod >pistoletem strajkowym<, zajmując się wciąż różnymi punktami zapalnymi, nie może efektywnie spełniać swej funkcji”. „Mówi się węgiel to >czarne złoto<. Dziś trzeba powiedzieć inaczej – węgiel to nasz tlen. Bez złota można żyć. Bez tlenu nie” – gen. Wojciech Jaruzelski
„Rząd pod >pistoletem strajkowym<, zajmując się wciąż różnymi punktami zapalnymi, nie może efektywnie spełniać swej funkcji. To nie po prostu sprawa samopoczucia władzy, lecz zakłócenie elementarnych warunków funkcjonowania państwa”. Ocena ta padła z trybuny Sejmu 12 lutego 1981r.,wygłoszona w ekspose przez Premiera-Generała. Udając obruszonego, można postawić pytanie – jakiż to tytuł, prawo ma nowy premier oceniać skutki działania organizatorów strajków? Przecież w tej chwili Sejm jeszcze nie wybrał rządu! Można sobie dworować z Premiera-Generała mówiąc, że „pistolet” nie był „nabity”, nie było podstaw do obaw, do strachu. Poprzednik, premier Józef Pińkowski, nie zdążył „nabić”. Zachęcam Państwa do lektury ekspose – a my dokonajmy przeglądu działań, tego „nabijania pistoletu”- od sierpnia 1980 r. Między sierpniem, a lutym… Przypomnę, iż w tekście „Na progu”… napisałem, że formalnie strajki powinny się zakończyć 31 sierpnia 1980 roku o godz. 17.00, po podpisaniu „Porozumienia”. Tak miało być. A w praktyce dopiero 3 września podpisano odrębne porozumienie z górnikami, a 11 września z hutnikami. Może wśród górników i hutników pojawią się odważni, którzy po 40 latach powiedzą dlaczego wydłużyli strajkowanie, kto was do tego namówił. Nie wstydźcie się Panowie, odwagi. Tekst szczególnie adresuję do robotników, przedstawicieli klasy robotniczej! Oto kilka, niektórych, wyrazistych przykładów: – godzinny strajk powszechny 3 października Solidarności, powód- władza nie wypłaca podwyżek, ogranicza dostęp do środków masowego przekazu, przeszkadza w tworzeniu nowych związków, itp.
Czy rzeczywiście tak było? Przypomnę, władza zgodziła się „wypłacać wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku jak za urlop wypoczynkowy z funduszu CRZZ”( pkt.7 „Porozumienia”).Uściślono w „Protokole”, że zaliczkę 40 proc. wynagrodzenia otrzymają za okres strajku, a po podjęciu pracy-wyrównanie do 100 proc. To dawało okazję do zarzutu, że władze zakładowe nie zauważyły „końca” strajku i „martwego czasu” do rozruchu zakładu, a stąd ocena, że się spóźniają, ociągają z wypłacaniem. Takie przypadki mogły być, nie zaprzeczę. Czy należało reagować strajkiem powszechnym? Może świadkowie- robotnicy powiedzą prawdę po 40 latach, zachęcam; – 24 październik, tzw. kryzys rejestracyjny. Sąd Najwyższy nie chce zarejestrować NSZZ Solidarność bez uznania przestrzegania Konstytucji i kierowniczej roli PZPR Na 27 października KKP ogłasza strajk, rząd ustąpił (napiszę osobno); – 21 listopada, strajk w Hucie „Warszawa” i fabryce traktorów w Ursusie. Powód – dzień wcześniej SB przeprowadziła rewizję w mazowieckiej Solidarności, gdzie pracownik powielarni Prokuratury Generalnej Piotr Sapełło doręczył kopię tajnego dokumentu Janowi Narożnikowi, działaczowi „S”. KKP wezwała inne regiony, poza mazowieckim do solidarnościowej akcji. Władza ustąpiła- zwolniła zatrzymanych po poręczeniu Stefana Bratkowskiego. W ocenach wielu uczonych pomija się szczegół – to dokument tajny. Dlaczego świadomie wprowadzają w błąd?; – 23 grudnia rząd ogłasza, że w 1981 r. będzie wolnych od pracy tylko 25 sobót. Doszło do sporu z rządem. Solidarność dołączyła różne regionalne postulaty. 16 stycznia rozpoczęły się strajki w ok. 300 zakładach pracy, głównie w województwach południowo-wschodnich. Strajk powszechny objął 28 stycznia ok. 600 tys. ludzi w 11 województwach i zapowiedziano na 3 lutego ogólnopolski strajk ostrzegawczy. Łącznie w styczniu strajkowało ok. 1,7 mln. ludzi. W odpowiedzi 30 stycznia prasa krajowa opublikowała Oświadczenie rządu PRL…„że z tytułu swych konstytucyjnych uprawnień zobowiązana jest do zapewnienia ładu, porządku i dyscypliny, do stworzenia warunków normalnego życia obywateli. Mając to na uwadze, Rada Ministrów w przypadku utrzymywania się tego stanu będzie musiała podjąć niezbędne decyzje, które sprzyjać będą normalnemu funkcjonowaniu przedsiębiorstw i zakładów zgodnie z najlepiej pojętym interesem społecznym” (strajk na 3 lutego odwołano). Ostatecznie podpisano porozumienie 31 stycznia-42 godzinny tydzień pracy i wolna sobota. Fakt, ten oceniła Danuta Zagrodzka na łamach „Gazety Wyborczej” 5 maja 1994 r.- „Postulat skracania czasu pracy w kraju, który się dorabia, wydaje się dość śmieszny. Solidarność wysuwała ten postulat przed 14 laty, ale wtedy, aby pokonać komucha, każdy postulat wydawał się dobry. Teraz ta podwójna moralność wychodzi nam bokiem”. A jak „wydaje się” Państwu po 40 latach? Wspomnę, że łączne podwyżki i skrócenie czasu pracy w 1981 r. wyniosły 255 -260 mld. zł. „Mimo starań Rządu, realizacja rozmija się z intencjami sygnatariuszy”, ocenił prof. Jan Szczepański. Na początku lutego prasa opublikowała komunikat GUS o wykonaniu planu za rok 1980 i sytuacji społeczno-gospodarczej kraju, oględnie mówiąc-mocno niekorzystny. Przykłady: spadek dochodu narodowego głębszy niż w 1979 r.; znaczna nadwyżka importu nad eksportem i dalszy wzrost zadłużenia; nie wykonano planu produkcji większości podstawowych wyrobów; spadek produkcji roślinnej i pogłowia zwierząt gospodarskich. Wnioski-deficyt żywności staje się najważniejszym problemem. Polska zaczyna balansować na skraju krachu gospodarczego. Zachęcam Państwa do przejrzenia prasy z początku lutego 1981 r., wczytania się w dane i oceny GUS, zastanowienia się nad I-ym półroczem strajków i wynikającymi stąd wnioskami oraz odpowiedzeniem sobie na pytanie- miał rację Generał, mówiąc w Sejmie, że rząd poprzednika znalazł się pod „pistoletem strajkowym”. Błądził, jeśli spodziewał się tego samego dla siebie? Moje refleksje Staram się czytać dostępną literaturę, by wreszcie zrozumieć dlaczego tzw. regionalne strajki trwały tu i ówdzie cały czas. Kto winien?- też pytanie, wiadomo, że władza.
Dlaczego? Zgodziła się „wypłacać wynagrodzenie wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku jak za urlop wypoczynkowy” (pkt.7„Porozumienia”).
Uściślono w „Protokole”, że otrzymają zaliczkę 40 proc. wynagrodzenia za okres strajku, a po podjęciu pracy-wyrównanie do 100 proc. Jestem w błędzie pytając, czy warto strajkować z byle powodu, „bo i tak zapłacą”? Okazja do zarzutu, że władze zakładowe nie zauważały „końca” strajku i „martwego czasu” do rozruchu była cięgle, a stąd ocena, że się spóźniają, ociągają z wypłacaniem. Przypadki mogły być. Ale nie uznam za ocenę prawdziwą, że działanie władz terenowych, zakładów pracy było celowe, robotnikom, „na złość”. Gdyby tak było, szybko dostałaby nauczkę- ponowne strajki, protesty, interwencja MKS, rządu, jestem w błędzie? Niech Panowie, wtedy robotnicy i oczywiście członkowie Solidarności, przypomną sobie, dzieciom, wnukom jak „gorliwie pracowali”. Nie wstydźcie się powiedzieć prawdy. Cytowany zapis dawał okazję, otwierał furtkę do pomówień, że „chcemy pracować”, ale „nie płacą”- strajkujemy. Ten „wytrych” stosowaliście masowo. Wiem, wiosną 1981 zaczynały się braki i opóźnienia dostaw surowców. Ale tu będę uparty- nie przyjmę tego argumentu! Bo to w części „zasługa” Panów i górników-Polska nie wywiązywała się z eksportu węgla i produktów. To przysłowiowy kij, który ma dwa końce! Starajmy się być uczciwi w ocenie własnej i władzy. Kolejny argument. Ostrożność władzy w użyciu siły, was- Panowie robotnicy ośmielała, „dodawała otuchy”. Zarówno 40 lat temu jak i dziś, tę „ostrożność” należy uszanować, docenić, to nie tylko wniosek z Grudnia 1970 r. To także wyraz krytycznej samooceny władzy od początku lat ’80. Także szacunku dla robotniczego trudu, bez fałszu, uczciwie. Tu przyznaję „akcje wodzów” całkowicie przesłoniły Panom tę ocenę. Czekam na Panów- robotników głos. Ale wtedy Panów myślenie było proste- skoro nie biją, to znaczy że nas się boją i do tego płacą! Powtarzam, to wy-Panowie robotnicy jesienią ‘80 i częściowo wiosną ’81 r. byliście „motorem” strajków. Fakt, „związkowa góra” nie potępiała, mieliście ciche przyzwolenie. Łatwo i szybko przekonywała, że macie rację. Wtedy, jesień ‘80 r. „uczyliście” się strajkowania, byliście pojętni i podatni na „nauki” różnych „ekspertów poczty pantoflowej”. Słuchaliście wyrastających – jak przysłowiowe grzyby po deszczu- różnych „zakładowych wodzów”, takich „swojskich mądrali”. Bogdan Lis- w relacji z 1 stycznia 1984 r. (książka pt. „Konspira”), mówi: „Panowało u nas poczucie komfortu psychicznego, iż praktycznie nic nam nie grozi. Główną słabość Solidarności, szczególnie pod koniec1981r.,widziałbym w bufonadzie działaczy, często szczebla zakładowego. Nie dotyczy to może większości, ale ton nadawali ci, którzy potrafili głośno mówić i w odpowiednim momencie bić pięścią w stół”. Sięgnijcie pamięcią robotnicy- dziś stateczni Panowie i powiedzcie „jak było” (znam treści kilku listów, które autorzy – zastrzegając nazwiska skierowali do Sądu, po oskarżeniu Generała za stan wojenny). Dzieci i wnuki. zapewne z uwagą posłuchają prawdy Dziadków i Rodziców. Będzie to dla nich lekcja- tak myślę uczciwej Historii. Zapytam Panów robotników- dziś dostojnych emerytów, dziadków – kto produkował znane wtedy buble. Takie przykłady. Ludzie nie chcieli kupować mebli ze „sklejki”, rozpadały się. Renomą i długimi kolejkami cieszyły się produkowane przez Fabrykę Mebli w Swarzędzu-był rarytas, kto pamięta? A motocykle, znane WFM-ki oraz WSK-i, były cenione i poszukiwane. Od pewnego czasu straciły popyt, nawet błotniki do nich były wadliwe. A przekleństwa rolników za buble w postaci wideł, które dosłownie nie nadawały się nawet do rozrzucania gnoju, a łopaty, szpadle, łamiące się przy próbie wbicia w ziemię? Zapytam Panów robotników- kto zalecał produkcję bubli, marnotrawstwa materiałów? Czy towarzysz dyrektor fabryki i zakładowy sekretarz partii? To przecież ich wywoziliście na taczkach- była przy tym „kupa śmichu”. Jak reagowaliście na kontrole wykonanych wyrobów? Przecież Panowie robotnicy swoimi „rencami” robiliście te buble, marnowaliście materiały, nie słuchaliście nawoływań członków partii, władzy do rozwagi, opamiętania… Zacytuję tu jedną z wielu, znamienną ocenę Generała – „To, że po >trupie gospodarki< można było dojść do władzy, nie było obce niektórym osobom z kręgu Solidarności. Tratowanie polskiej gospodarki dokonywało się w procesie żywiołowym, masowym, w większości lokalnym. Ale w jakiejś- trudnej do ustalenia mierze- miało to również charakter świadomy, celowy. Postępował paraliż podstawowych funkcji państwa, – okupowanie budynków użyteczności publicznej, rozkład społecznej dyscypliny, w tym wzrost absencji w pracy o 90 proc. ”.Wszystkich Panów robotników, czytających ten tekst proszę-oceńcie ile prawdy zawierają słowa Generała-„tratowanie polskiej gospodarki dokonywało się w procesie żywiołowym, masowym, w większości lokalnym…miało to również charakter świadomy, celowy”. Spójrzcie szczerze, uczciwie na tamten czas, z dystansu 40 lat! Nie pytam o stan Panów samopoczucia, co teraz powiedzielibyście Generałowi. Ale zachęcam- przekażcie 1proc. podatku na cel podany na końcu tekstu. Luty… i co dalej. Poprzednio kilka razy cytowałem różne fragmenty ekspose Generała. Nie było nikomu obce, a powszechnie dostępne i znane. Oceniał w nich Generał sytuację gospodarczą, mówił o groźbie braku żywności, prosił o 90 spokojnych dni. Że „czas ten pragniemy wykorzystać dla porządkowania najbardziej elementarnych spraw naszej gospodarki…podjęcia najpilniejszych problemów socjalnych… stabilizacji gospodarki… reformy gospodarczej”. Faktycznie, pierwsze kilka tygodni – osłabienie lokalnych strajków. Później z trybuny Sejmu, 10 kwietnia dziękował za ten krótki oddech. Ale „wybuchł Bydgoszcz”, wraz z nim „ożywił się teren”- pisałem wcześniej. Tu zatrzymam Państwa uwagę, a głównie Panów robotników na kwestii powołania związku rolników indywidualnych. Przecież 21 postulatów nie obejmowało tej „branży”, nikt nie wliczał jej do „klasy robotniczej”, podobnie jak studentów. Zastanówmy się – rolnicy indywidualni. To właściciele gospodarstw mający po kilka, kilkanaście ha ziemi, łąk, czasami lasów, inwentarz, trzodę chlewną, dom, zabudowania gospodarcze. To nie chłop pańszczyźniany, mieszkający w pańskim czworaku i mający „ręce do roboty” u pana dziedzica (czasem kawałek ziemi, ogrodu). To nie „robotnicy rolni”, pracownicy fizyczni, jak dominująca część członków Solidarności. Nie spotkałem, czytając opisy „bydgoskiego wstrząsu”, by ktoś wspomniał o robotnikach PGR-ów. A przecież ta sprawa rozpoczęła się od okupacji budynku WK ZSL. Próbowali rozwiązać problem, m.in. Jerzy Grzybczak, sekretarz NK ZSL z grupą ekspertów. Jak wiemy, bez skutku. Dołączyły do protestu Ustrzyki Dolne. Na szczęście 19 lutego, podpisano porozumienie wygaszające rolnicze strajki w Bieszczadach i Rzeszowie. Rolnicze związki były przedmiotem rozmowy Prymas- Generał. Kardynał argumentował- „Byłoby źle, gdyby te dwie Solidarności, miejska i wiejska, podały sobie ręce. Na zasadzie instrumentalnego wspierania- tej wiejskiej przez miejską. Im szybciej wiejską uznamy, tym bardziej będzie ona samodzielna… trzeba szukać sojuszników, a nie walczyć…Chłopi będą sprzymierzeńcami…To uspokoi wiele milionów ludzi”. Po 32 dniach i zgody na rejestrację NSZZ RI, co nastąpiło 10 maja, problem zniknął. Warto byłoby poznać racje uczestników i ekspertów z NK ZSL- jak wówczas i dziś z dystansu 40 lat oceniają tę sprawę, wsparcie lokalnych strajków. Proszę Panów o głos. Wtedy ważyło na relacji PZPR- ZSL. Wróćmy do strajków. 10 kwietnia w Sejmie, Generał oceniał-„Właściwie załamał się rynek wewnętrzny. W sklepach brakuje żywności i wielu innych towarów. zakupy stały się, zwłaszcza dla kobiet, prawdziwą udręką. Każdy dzień złych wyników produkcyjnych osłabia gospodarkę, narusza jej wewnętrzne więzi, powiązania kooperacyjno-zaopatrzeniowe. Każdy dzień przedłużania się kryzysu cofa nas, pogarsza naszą sytuację”. Poprzestanę tu na pytaniu- czy Panowie robotnicy tego nie widzieli, nie byli uczestnikami, nie doświadczali, choćby poprzez żony w kolejkach- skutków swojego postępowania, faktycznie strajkowania „na zawołanie”? Po przeczytaniu powyższego fragmentu, mogą Państwo wpaść w zdumienie akcentem na tzw. lokalne strajki. Rozumiem to. Tego dotychczas nikt nie eksponował. Były uznawane jako „wola robotniczego ludu”. Stąd tytuł do pochwał, nie temat do zastanowienia, nawet przygany. To „stanowcze” postępowanie robotników znajduje uzasadnienie w opracowaniach prawicowych historyków. Dlaczego nie piszą prawdy? Przecież swoje dzieła powinni opierać na naocznych faktach, te-obiektywnie rzecz biorąc- nie dają podstaw do pochwał strajków. Za argument służy im często taka ocena gen. Wojciecha Jaruzelskiego na BP KC PZPR z 14 października 1980r. „Potrzebna jest kompleksowa analiza taktyki i strategii przeciwnika, rozeznanie jego zaplecza, źródeł inspiracji, środowisk, w jakich działa i celów do jakich zmierza…nastał czas konkretnego obnażania działalności jawnie szkodliwej i uświadamiania społeczeństwu jej konsekwencji i możliwych skutków”. Uczeni traktują to za dowód „wrogości” władzy do Związku. A ja uparcie pytam- władza nie miała prawa, nawet obowiązku mieć rozeznania w sytuacji wewnętrznej? Może „narzędzia” były nie takie- SB, a inne, też złe? Dlaczego nie piętnują, nie pokazują- nawet po latach- szkodliwości strajków i „roboty nauczycieli” robotników? Wymaga tego uczciwość i prawda. Państwo mają inne zdanie? Zachęcam do szukania dobrej woli w „młodym Związku”. Przypomnę, wicepremier Janusz Obodowski, szef Operacyjnego Sztabu Antykryzysowego, widząc pogłębiające się załamanie gospodarki i tego bolesne społecznie skutki, ustalił priorytety w dostarczaniu energii elektrycznej i paliw w 1981 r.1) gospodarstwa domowe i rolne; 2) zakłady służby zdrowia; 3) zakłady mleczarskie, piekarnicze, warzywno-owocowe i inne artykuły spożywcze; 4) szkoły i zakłady opieki społecznej; 5) zakłady gospodarki komunalnej; 6) zakłady usługowe dla ludności; 7) drobne zakłady przemysłowe i spółdzielcze, zajmujące się produkcją rynkową. Preferencje społeczne, humanitarne musiały siłą faktu dokonywać się kosztem innych dziedzin gospodarki, w tym eksportu. Rosło nasze zadłużenie zagraniczne. „Czarne złoto” Po 5 miesiącach kierowania rządem, Generał kolejny (3 raz) zabrał głos w Sejmie. Zwrócił uwagę na 12 proc. spadek produkcji przemysłowej od początku roku, w maju aż o 18 proc. Nastąpił spadek o 6 proc. dostaw towarów na rynek. Może być niższy o ok. 0,5 mln. ton skup mięsa. Wzrosła o 90 proc. nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy. Posłowie usłyszeli ocenę- „Mówi się węgiel to >czarne złoto<. Dziś trzeba powiedzieć inaczej – węgiel to nasz tlen. Bez złota można żyć. Bez tlenu nie”. Przypomniał, że plan wydobycia na 1981 r. zakłada 188 mln. ton. Szacunki wskazują tylko na 165-168 mln. ton. „Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy”- podał przykład: za 1 mln. ton moglibyśmy zaimportować ok. 40 tys. ton masła, co zaspokoi rynek na 1,5 miesiąca. Do górników powiedział, że „mimo starań rządu również odczuwają trudności rynkowe, jakie niesie codzienny byt”. Po latach pisał- „Pod pretekstem troski o górników, doprowadzono do gwałtownego, katastrofalnego spadku wydobycia węgla o 38 mln ton. W tym samym czasie, kiedy amerykańskie rozgłośnie- >Wolna Europa< i >Głos Ameryki< zachwycały się strajkami w Polsce i bojkotem górniczych sobót – amerykańskie koncerny węglowe przechwytywały tradycyjne europejskie rynki zbytu polskiego węgla. W samym tylko 1981 r. straciliśmy na zmniejszeniu jego eksportu prawie pół miliarda dolarów”.(książka „Stan wojenny”…) Refleksje stąd płynące- pozostawiam Państwu. Wszystkich, którzy dają wiarę wówczas rozpowiadanym i od lat powtarzanym różnym insynuacjom, pomówieniom i oskarżeniom władzy, że bojkotowała realizację 21 postulatów – odsyłam do protokołów Nadzwyczajnej Komisji Sejmu ds. kontroli realizacji porozumień sierpniowo – wrześniowych. Przewodniczył jej światowej sławy uczony, prof. Jan Szczepański. W lipcu 1981 r. informował Sejm, że skutki ok.700 lokalnych, głównie wystrajkowanych umów, dwukrotnie przekroczyły dochód narodowy (proszę wskazać gospodarkę, kraj na świecie, który mógłby je szybko zrealizować). Komisja ta w 1981 roku odbyła 13 posiedzeń, a protokoły liczą 296 stron. Rząd swoje sprawozdanie z realizacji tych porozumień, opublikował w czerwcu 1981 r. (liczy 50 stron). Szczegółowe sprawozdania za kolejne lata, tj.: 1982 – 1985, każdego roku były publikowane w sierpniu (są do wglądu w „Trybunie Ludu”). Zachęcam świat nauki, polityki i publicystyki, którym idee Solidarności bliskie są, by -mówiąc wprost -wzięli do ręki kalkulatory, te dokumenty, naukowe opracowania, pokryte kurzem archiwalnym i zechcieli skrupulatnie policzyć, skalkulować możliwości realizacyjne ówczesnej gospodarki. A czy wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat, w 2013 r. nie podważa ówczesnej realności tych postulatów? Czy nie należałoby spełnić postulat nr 14, wobec wieku emerytalnego kobiet, szczególnie pracujących zawodowo, fizycznie. Bez badań naukowych wiadomo, iż pracują na dwóch etatach-zawodowym i domowym. Za koronny argument służą kalkulacje kosztów emerytur. Czy 40 lat temu, te same koszty nie miały żadnego znaczenia dla autorów 21 postulatów, doradców i Kierownictwa Solidarności? Czy to nie nauka „historycznego myślenia” dla młodych Polaków? Warto się zastanowić, w jakim stopniu pod koniec 1981 r. wpłynęły one na świadomość klasy robotniczej, na otrzeźwienie Polaków, że stan wojenny przyjęli ze zrozumieniem. Patrząc z dystansu czasu można wyciągnąć co najmniej dwa wnioski. Swoim postępowaniem w znacznej mierze, podkreślam -co nie oznacza, że jedynej, robotnicy mają udział w zapaści gospodarczej, w doprowadzeniu do stanu wojennego. I drugi- pod wpływem żon-kobiet, nastąpiło opamiętanie. I tu poważnie, bez szczypty złośliwości-kieruję do Panów robotników, Rodzin słowa uszanowania. Za zrozumienie sytuacji, za rozsądek i „pozostanie w domu” w dniu 13 grudnia 1981 r. i później. Że doceniliście wartość własnej i najbliższych krwi, że nie posłuchaliście różnych „bojowych mądrali”. O tym napiszę w kolejnych tekstach.
Zachęcam Państwa do wsparcia Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Fundacja na rzecz rozwoju Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki – konto: Bank PKO SA 49 1240 1545 1111 0010 6173 3991 Mam na uwadze czas rozliczeń dochodowych za 2020 r., który pozwala przekazać 1proc. podatku na wskazany cel. Niech to będzie Państwa szlachetny, serdeczny gest tym, którzy przywracają nadzieję na zdrowie i szczęśliwe życie najmłodszych, cierpiących. Dają nadzieję na macierzyństwo tysiącom młodych Matek.