Państwo Polskie w znikomym stopniu inwestuje w Polonię, a społeczeństwo często traktuje nas jak dezerterów i się na nas obraża. Jest to nie tylko bardzo przykre, ale także bardzo nierozsądne trwonienie olbrzymiego potencjału, jaki stanowi 20-milionowa grupa naturalnych ambasadorów Polski rozlokowana na całym globie i zintegrowana z lokalnymi społecznościami. Niestety coraz częściej słychać nawoływania, aby Polonii odebrać prawa wyborcze. Doszło do tego, że nawet wielu expatów ma wątpliwości czy powinno głosować. Spróbujmy się nad tym zastanowić.
Ogólnie rzecz biorąc, w interesie nas wszystkich jest, aby jak najwięcej osób czuło się związanych z projektem Polska. Takie osoby pomagają tworzyć kontakty handlowe, kulturalne, naukowe i towarzyskie. Zachęcają do odwiedzania Polski oraz lobbują w krajach zamieszkania na rzecz naszego kraju. Opinia o Polsce jako kraju zamieszkałego przez przyjaznych i racjonalnych ludzi jest również ważna dla naszego bezpieczeństwa narodowego. Łatwiej jest dokonać inwazji na państwo, za którym nie wstawi się „światowa opinia publiczna”, niż kraj powiązany silnymi więzami społeczno-ekonomiczno-kulturowymi.
Stopień powiązania z Polską może być bardzo różny: od oczywistego jak Polacy mieszkający w Polsce i obywatele polscy mieszkający za granicą; przez osoby z podwójnym obywatelstwem lub urodzone za granicą; do osób jedynie posiadających polskich przodków i nieznających języka polskiego. Powiązania mogą być jednak jeszcze subtelniejsze. Przykładowo, jeżeli mieszkając za granicą, dobrze wykonam swoją pracę, to w przyszłości moi kontrahenci będą chętniej współpracować z innymi Polakami oraz rozpowszechniać pozytywną opinię o nas. W ten sposób staną się w pewnym sensie ambasadorami Polski, pomimo że formalnie nic ich z naszym krajem nie łączy. Idąc jeszcze dalej, jeśli nawet w zwykłej rozmowie, ktoś mnie polubi, a jestem pierwszym Polakiem, którego spotka, to od tego momentu ta osoba będzie lubiła wszystkich Polaków, bo tego typu poglądy mają tendencje do bardzo szerokiej generalizacji. To jak słabo wykorzystujemy nasz polonijny potencjał, jest bardziej widoczne, gdy porównamy się z innymi nacjami. Żydzi stanowią obecnie chyba najsprawniejszą diasporę. Są oni dobrze zintegrowani z lokalną społecznością i są jego ważną oraz integralną częścią, ale także równocześnie są mocno powiązani z Izraelem. Pomiędzy Izraelem a diasporą istnieje intensywny przepływ kulturalny, naukowy, religijny i ekonomiczny. Społeczność żydowska potrafi również skutecznie lobbować w sprawach dla siebie ważnych. Przykładem może być choćby głośna ustawa 447 o restytucji mienia żydowskiego przyjęta przez Kongres USA i podpisana przez Donalda Trumpa. Nie chcę zajmować się tutaj samą ustawą. Pragnę jedynie zwrócić uwagę, że Polsce brak porównywalnych sukcesów. Od wielu lat bezskutecznie zabiegamy o ruch bezwizowy, a Fort Trump najprawdopodobniej nigdy nie powstanie.
Jak to jest z tą Polonią?
Niestety Polonia jest mało aktywna, co widać w ilości osób biorących udział w wyborach.
Liczebność aktywnej Polonii jest mniejsza niż powyższe wskaźniki, ponieważ uwzględniono w nich również osoby czasowo przebywające poza Polską np. turystów. Ogólnie można założyć, że frekwencja wyborcza w Polonii wynosi około 1 proc.. Przypuszczam, że osoby, które opuściły Polskę niedawno, czują się bardziej związane z krajem i chętniej głosują. W wyborach prezydenckich w 2015 roku w Wielkiej Brytanii, gdzie wielu Polaków dopiero co przyjechało, zagłosowało 61.227 osób, a w USA jedynie 19.151 pomimo dziesięciokrotnie większej Polonii.
Zależność ta działa też w drugą stronę: dzięki temu, że Polonia może głosować, czuje się bardziej związana z krajem. Dla osób mieszkających za granicą pójście na wybory jest czymś więcej niż dla osób w Polsce. Jest to duże święto i przez ten rytuał możemy poczuć się częścią Polski. Sama możliwość spotkania się z ludźmi, którzy rozmawiają po polsku, jest czymś wyjątkowym. To jest trochę jak z wodą dla ryby. Gdy ryba w niej pływa, to mniej ją ceni, niż gdy jest poza nią. Dla osób mieszkających za granicą ważne jest, aby wiedzieć, skąd się pochodzi i co ich ukształtowało. Uczestnictwo w polskich rytuałach daje możliwość odświeżenia relacji z krajem. Zdecydowanie takim rytuałem są wybory, ale także WOŚP, wizyty w polskim kościele, spotkania polonijne, śledzenie polskiej prasy i przyjazdy do Polski.
Niestety Polacy w kraju oraz państwo polskie nie zachęcają Polonii do integracji. Coraz częściej słyszę pomysły, aby odebrać Polonii prawa wyborcze. To trochę tak jakby ktoś chciał mi powiedzieć, że już nie jestem prawdziwym Polakiem. Niepokoi mnie ta narastająca tendencja do wykluczania kolejnych grup z Polski. Za Komuny wyrzuciliśmy Żydów i opozycjonistów. Niedawno Ludzki Pan podzielił nas na lepsze i gorsze sorty, połowę Polaków nawał zdrajcami i daje im do zrozumienia, że nie będzie w Polsce miejsca dla nich. Narasta fobia przed obcymi i imigrantami. Przyjeżdżającym do Polski Ukraińcom skrupulatnie przypominamy o wszystkim, co nasze narody dzieli. To trochę tak jakbyśmy dążyli do tego, aby Polska była krajem jednego Polaka, bo dwóch to już będzie za dużo i nadal trzeba będzie kombinować jak się tego niechcianego współlokatora pozbyć. (Ewentualnie jesteśmy w stanie tolerować naszego brata bliźniaka lub czasowo zaakceptować osoby, które zgadzają się zachowywać jak nasze klony.) Jest to całkowicie irracjonalne, bo w naszym wspólnym interesie jest, aby z Polską identyfikowało się i sympatyzowało jak najwięcej osób.
Nieporozumienia
Głosy, aby wykluczyć Polonię, najczęściej padają ze strony środowisk liberalnych. Głównie oparte jest to na nieporozumieniu, że to dzięki Polonii PiS doszedł do władzy. Po wyborach parlamentarnych w 2015 roku widziało się wiele tytułów w gazetach typu „¾ osób w USA głosowało na PiS”. To wystarczyło, aby wyrobić sobie mylną opinię, że cała Polonia popiera PiS, i to właśnie głosy Polonii przeważyły. W USA głosowało jedynie 24.856 osób na 15,6 miliona w całym kraju. 72 proc. poparło PiS — głównie w Chicago i na Wschodzie, gdzie znajdują się największe skupiska Polonii. Na Zachodzie USA głosowało bardzo mało osób i preferencje były zupełnie inne. Natomiast na całym świecie zagłosowało 174.805 osób i PiS zdobył 33,61 proc. poparcia, czyli mniej niż w Polsce (37,58 proc.). W ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego Koalicja Europejska wygrała z PiS 36,70 proc. :29,15 proc., a Wiosna uzyskała 14,74 proc. i była na trzecim miejscu.
Relatywnie dużym poparciem w Polonii niestety cieszą się ugrupowania radykalne, w których liderami są Kukiz, Korwin, a nawet Braun. Udaje się im razem zdobyć nawet do 40 proc.. Liberałowie potrafią również otrzymać ponad 50 proc., co i tak mnie dziwi, ponieważ liderzy ugrupowań radykalnych oraz PiS-u są o wiele bardziej aktywni. W USA ciągle organizują jakieś spotkania, które są profesjonalnie przygotowane. Widać tutaj metodyczność oraz zaplecze finansowe. Nie ma podobnej aktywności ze strony liderów ugrupowań prodemokratycznych.
Co więcej, wielu moich znajomych z Polonii sama wyraża wątpliwość czy ma prawo głosować. Takich dylematów nie mają zwolennicy ugrupowań radykalnych. Paradoksalnie akcja środowisk liberalnych zniechęcająca Polonię do głosowania przynosi odwrotny skutek. Osoby liberalne zastanawiają się, czy warto pchać się tam, gdzie nas nie chcą, a radykałowie pójdą zagłosować nawet na przekór. Dlatego w interesie środowisk liberalnych jest zachęcanie Polonii udziału w wyborach.
Powinniśmy zacząć od uporania się z kilkoma, szczególnie często, lecz również bezmyślnie, powtarzanymi opiniami.
Cała Polonia popiera PiS
Dyskusję z opinią, że cała Polonia popiera PiS, podjąłem już wyżej. Z perspektywy danych jest to nieprawda, ale gdyby zintegrować środowisko liberalne i przekonać, że mają prawo głosować, to należałoby się spodziewać znacznie lepszego wyniku. Trudno mi zliczyć ile razy ktoś „pluł mi w twarz” w Internecie za to, że ja i moi znajomi wybraliśmy PiS. Wielu moich znajomych mocno to zniechęciło, pomimo iż popierają zupełnie inne opcje. Nawet po zorganizowaniu protestów wspierających manifestacje KOD-u w Polsce, słyszeliśmy nieprzyjemne komentarze. Często mnie wtedy współpracownicy pytali: „Po co my to robimy i dla kogo?”. Wielu się zniechęciło.
Polonia nie powinna głosować, ponieważ nie płaci podatków
Ta opinia sprowadza Polskość i bycie Polakiem do płacenia podatków — trochę na zasadzie: skoro nie zrzucasz się z nami na kolację, to nie masz prawa z nami biesiadować. Fakty są natomiast takie, że Polonia praktycznie nie korzysta z polskiej infrastruktury i znikoma część budżetu jest na nią przeznaczana. Do tego często jeździmy do Polski i wydajemy zarobione za granicą pieniądze.
Jednak widzenie Polski jedynie jako budżetu jest bardzo ograniczone. Polonia nawiązuje kontakty handlowe i kulturalne oraz przywozi nowe pomysły ze świata. Za granicą promuje Polskę i stara się reprezentować jej interes. Wartości te trudno mierzyć w złotówkach. Wkład w projekt Polska może mieć bardzo różny charakter.
Ktoś, kto nie mieszka w Polsce, nie powinien decydować o tym, co się tu dzieje
W tym argumencie mamy założenie, że Polska jest jedynie obszarem geograficznym. Jeżeli ktoś w tym obszarze nie przebywa, to nie powinien mówić osobom, które tam przebywają, co mają robić.
Polska to jednak dużo więcej niż tylko ziemia. Polska to przede wszystkim ludzie, ale także język i kultura, ale także opinie o Polsce na świecie i wszelkiego rodzaju więzi z naszym krajem.
Chętnie powołujemy się na Polaków za granicą, gdy odniosą sukces. Aby być konsekwentnym, trzeba by uznać za niepolską działalność i osiągnięcia Adama Mickiewicza, Fryderyka Chopina, Czesław Miłosza, Zbigniewa Brzezińskiego, Zygmunta Baumana, Ignacego Paderewskiego, Marii Curie Skłodowskiej, Tadeusza Kościuszki i wielu innych. Czy ich też chcemy wyrzucić z Polski, bo tam nie przebywali, ani nie płacili podatków?
Powtórzę jeszcze raz, że wszystkim nam opłaca się, aby z projektem Polska czuło się związanych i sympatyzowało jak najwięcej osób. Dla Polonii też jest ważne, aby wiedzieć, skąd pochodzimy i co nas ukształtowało. Tak naprawdę, przedstawiciele wybrani w wyborach decydują nie tylko o losach osób mieszkających w Polsce, ale także o Polonii i sprawach jej dotyczących. To, że polscy politycy (zwłaszcza liberalni) nie troszczą się szczególnie o Polonię, jest zupełnie inną kwestią. Tak naprawdę, przedstawiciele wybrani w wyborach decydują nie tylko o losach osób mieszkających w Polsce, ale także o Polonii i sprawach jej dotyczących. To, że polscy politycy (zwłaszcza liberalni) nie troszczą się szczególnie o Polonię, jest zupełnie inną kwestią.
Polonia nie wie co się dzieje w Polsce i jest niezdolna do właściwych wyborów
To taka trochę wizja, jakby Polonia mieszkała na jakiejś odizolowanej wyspie. W dzisiejszych czasach, dzięki Internetowi, bardzo łatwo jest śledzić polską prasę. Polonia rozmawia z rodziną i znajomymi mieszkającymi w Polsce oraz często odwiedza kraj. Oczywiście rodacy za granicą różnią się między sobą pod względem intensywności kontaktów. Na pewno łatwiej politykom wmówić Polonii różne rzeczy i ogólnie rzecz biorąc trudniej zauważyć bardziej subtelne zmiany. Ja niedawno sam byłem zaskoczony liczbą Ukraińców w Polsce. Dlatego trzeba Polonię właśnie zachęcać do podtrzymywania więzi. Z drugiej strony czy Polacy mieszkający w Polsce sami dobrze się orientują co się tam dzieje?
Nie zauważa się, że spojrzenie Polonii może być bardziej obiektywne, ponieważ nie jesteśmy tak bardzo uwikłani w codzienne sprawy. Na co dzień funkcjonujemy w często zupełnie innej rzeczywistości, dlatego może być nam łatwiej wychodzić poza utarte schematy myślowe i proponować bardziej nowatorskie rozwiązania. Dlatego zachęcam do patrzenia na Polonię raczej jako pewnego potencjału, niż czegoś, od czego należy się odgrodzić chińskim murem.
Skoro uciekli, to niech się odczepią
Mam jednak wrażenie, że dyskutowane tutaj opinie są raczej racjonalizacjami mającymi uzasadnić bardziej emocjonalną postawę wobec Polonii. Często traktowani jesteśmy jak dezerterzy, którzy uciekli z tonącego okrętu. Często w żartach zarzuca się nam, że teraz pławimy się w wygodach, zamiast dzielić wspólną biedę. To wspólne bycie w cierpieniu ma dla nas jakąś świętą wartość. Jeśli ktoś się z tego wyłącza, to jakby wyłączał się z polskiej wspólnoty, bo co taka osoba może rozumieć, jeśli nie cierpi tutaj razem z nami. To my tutaj płacimy „podatek cierpienia”, a oni się migają. Mam uczucie, że dla wielu z nas (najczęściej nieświadomie), traktuje współuczestnictwo w cierpieniu jako esencję polskości. W innych krajach wygląda to zupełnie inaczej i może właśnie Polonia jest w stanie przywieźć nowe — pozytywne wartości.
Podsumowanie
* Polska jest bardzo szerokim, wielowymiarowym i różnorodnym projektem
* W naszym wspólnym interesie jest, aby jak najwięcej osób z nim się identyfikowało i sympatyzowało
* Polonia jest bardzo słabo wykorzystanym atutem Polski
* Udział w wyborach jest formą budowania więzi
* Trzeba namawiać Polonię do głosowania (zwłaszcza tę prodemokratyczną i zniechęconą)
Potrzebna jest pomoc Polaków mieszkających w Polsce
* Konieczna jest ogólnoświatowa debata na temat Polonii
Debata o Polonii
Kampania wyborcza jest bardzo dobrą okazją, aby zapytać, jak politycy planują wykorzystać polonijny potencjał. Dotychczas państwo polskie prowadziło głównie działalność konsularną. Funkcjonują polskie szkoły, choć ma się uczucie, że brakuje im środków i należytego rozmachu. Polonijne stowarzyszenia często są uśpione. Grupom aktywistów udaje się organizować polskie festyny i wydarzenia kulturalne. Często robią to w swoim prywatnym czasie i borykają się z ograniczeniami finansowymi. Potrzebne są bardziej profesjonalne i systemowe rozwiązania. W obecnej chwili głównym organizatorem życia polonijnego jest Kościół Katolicki. Styl, w jakim to robią, może się niektórym nie podobać, ale gdyby ich nie było, to w niektórych rejonach nie byłoby życia polonijnego wcale.
Głównym problemem Polonii jest brak kanałów komunikacyjnych i fatalny przepływ informacji. Przydałoby się jakieś centralne miejsce w Internecie, gdzie Polonia mogłaby dowiedzieć się o wydarzeniach w swojej okolicy, umieścić ogłoszenie, wypytać się o różne praktyczne sprawy itd.
Bardzo wiele osób w USA, które spotykam, ma polskich przodków. Oprócz tego, że o tym pamiętają i mówią, nic więcej ich z Polską nie łączy. Gdyby takim osobom wysłać list z informacją o przodkach i miejscowościach, z których pochodzili, może zwiększyłoby to zainteresowanie naszym krajem. Można by pomóc im odnaleźć kontakty do rodziny i zachęcić do przyjazdu. Dla każdego ważne jest, aby wiedzieć, skąd się pochodzi i rozumieć co go ukształtowało. Polska powinna animować i wspierać tego typu genealogiczne przedsięwzięcia.
Gdy powstawał KOD, bardzo mi się podobało, że Polonia miała status regionu tak samo, jak każde z województw. Dlaczego by Polonia nie miała mieć podobnego miejsca w strukturze administracyjnej państwa, skoro jest nas 20 milionów? Oczywiście mamy zupełnie inną specyfikę, ale może warto nam poświęcić równie dużo czasu i zasobów jak innym regionom. Jestem pewien, że ta inwestycja zwróciłaby się wielokrotnie.
Jakiś czas temu założyłem na Facebooku grupę „Pozytywna Polonia”, gdzie dyskutowaliśmy istotne dla Polski i Polonii sprawy. Zadaliśmy sobie tam poniższe pytania:
Co to znaczy być Polakiem? Kto jest Polakiem?
Co to znaczy być polakiem za granicą?
Co polacy mieszkający za granicą mogą zaoferować Polsce?
Czego Polonia potrzebuje od państwa polskiego?
Czy Polonia powinna głosować?
Czym jest dzisiaj patriotyzm?
W jaki sposób wychowywać dzieci za granicą żeby czuły pozytywne przywiązanie do Polski i polskiej kultury?
W jaki sposób burzyć stereotypy o polskich imigrantach?
Jakie cechy kulturowe wywiezione z Polski pomagają a jakie przeszkadzają w budowaniu sobie życia poza granicami Polski?
Jakie powinny być priorytety w Polityce zagranicznej Polski?
Zapraszam do pamiętania o Polonii i zastanawiania się nad nią. Chęć utrzymywania więzi musi być odwzajemniona. Inaczej przywiązanie będzie się szybko rozmywać.