Piątego października 2016 w Sejmie RP zdekomunizowano Chińska Republikę Ludową.
Uroczystego aktu dekomunizacji dokonał wiceminister Jan Parys – Szef Gabinetu Politycznego ministra Witolda Waszczykowskiego.
Dokonał tego w czasie debaty politycznej podczas sejmowego Dnia Azji i Pacyfiku odbywającego się pod patronatem Marszałka Sejmu RP Marka Kuchcińskiego i ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego.
Dokonał tego w obecności licznych ambasadorów państw azjatyckich, w tym JE Xu Jiana ambasadora Chińskiej Republiki Ludowej.
W czasie swego, niezwykle interesującego, wystąpienia pan minister Jan Parys oświadczył, że władze polskie nie będą okazywać popularnego w zachodnich, liberalnych środowiskach poczucia wyższości nad Chińską Republiką Ludową.
Bo obecne władze polskie uznają, że są inne niż zachodnia, liberalna, wolnorynkowa droga rozwoju. Są też inne tradycje. Inne doktryny organizowania społeczeństwa.
Zakwestionował też recenzowanie przez państwa cywilizacji zachodniej państw Azji wedle zachodniego systemu wartości, zwłaszcza z perspektywy „praw człowieka”.
Zadeklarował, że od tej pory Polska nie będzie oceniała wewnętrznej polityki państw azjatyckich, bo my mamy inne systemu wartości niż oni. Polska będzie współpracowała ze wszystkimi państwami Azji i Pacyfiku, które akceptują standard międzynarodowe, czyli Kartę ONZ.
Minister Parys uznał Chińską Republikę Ludową za państwo „postkomunistyczne”. Bo w Chinach obecnie dominuje gospodarka rynkowa z udziałem państwowego planowania. A przede wszystkim dlatego, że:
„Władze w Chinach rozliczyły się ostrzej z komunizmem niż w Polsce. Niektórzy komunistyczni przywódcy Chin stracili życie”.
Poproszony o komentarz do wypowiedzi ministra Parysa jeden z dyplomatów chińskich obecny wtedy w Sejmie RP powiedział, że pomimo deklaracji polskiego ministra Komunistyczna Partia Chin nie zmieni swojej nazwy na „Postkomunistyczną”.
Chinami dalej będzie rządzić partia „Komunistyczna”, dalej przewodniczący komunistycznej partii będzie pełnić funkcję prezydenta Chin. A mój rozmówca dalej będzie członkiem partii komunistycznej i będzie się dalej uważał za chińskiego komunistę.
Ale on i inni komuniści chińscy nie będą się obrażać kiedy władze polskie będą nazywać ich „postkomunistami”. Chińczycy nie ingerują w wewnętrzną politykę polską i z zadowoleniem przyjmują, że Polska nie będzie ingerować w ich politykę.
„Wy macie swoją drogę rozwoju, którą my szanujemy, a my mamy swoją drogę rozwoju. Świat jest wielokolorowy” – ocenił mój chiński rozmówca.
I jedynie przez tradycyjną chińską grzeczność nie dodał, że tak naprawdę Chińczykom wisi wielkim kalafiorem jak Polacy będą o nich mówić.
Ale kalafiorem nie wisi liderom PiS-u jak są w Polsce Chiny nazywane.
Władze PiS są pod wielkim wrażeniem chińskich sukcesów gospodarczych i chcą z Chinami współpracować. Tu jednak liderzy PiS mieli ideowy problem.
Jak pogodzić polski, PiSowski antykomunizm z współpracą z komunistycznymi Chinami ?
Teraz już tego dylematu nie będą mieli, bo minister Parys zdekomunizował im chińskich komunistów. Przechrzcił ich na „postkomuchów”.
PS.
Gdyby przyjąć kryteria dekomunizacji zaproponowane przez ministra Jana Parysa, czyli liczba uśmierconych przywódców komunistycznych, to największym dekomunizatorem na świecie byłby towarzysz Jozef Stalin. On to przeciez najwięcej komunistycznych liderów wymordował.