Małgorzata Kulbaczewska-Figat
Przez 39 dni nie montowali autobusów, maszerowali z flagami i zapowiadali, że jeśli będzie trzeba, nie wznowią pracy choćby do wakacji. Na szczęście zarząd firmy poszedł po rozum do głowy nieco wcześniej. 2 marca przed północą Solaris zgodził się przyznać każdemu pracownikowi podwyżkę w wysokości 500 zł brutto.
Po pięciu tygodniach i dwóch dniach, w czasie których w fabryce w Bolechowie nie zbudowano od podstaw ani jednego nowego autobusu, zarząd firmy poszedł po rozum do głowy. Przekonał się, że pracownicy są naprawdę zdeterminowani – nie odpuszczą podwyżek ani nie zadowolą się symbolicznymi kwotami. I wreszcie okazało się, że pieniądze na poważne zwiększenie funduszu płac jednak są.
Dokładnie rzecz biorąc, były od samego początku, bo Solaris nie jest biedną, walczącą o przetrwanie na rynku firmą. W dwóch poprzednich latach radził sobie znakomicie. Podczas ostatnich, zakończonych sukcesem rozmów Konfederacja Pracy w końcu otrzymała informację o wynikach firmy za rok 2021. Zysk operacyjny firmy przekroczył 60 mln euro. Sprzedaż autobusów w pandemicznych latach 2020 i 2021 była niemal identyczna, oscylowała wokół 1500 sztuk rocznie.
Każdy pracownik dostanie 500 zł
– Podwyżki zostaną uruchomione w dwóch transzach, najpierw ze skutkiem od 1 marca 2022 r. nastąpi wyrównanie do kwoty 400 zł brutto, a od 1 lipca 2022 r. do pełnej kwoty 500 zł – tłumaczy prawnik Konfederacji Pracy Grzegorz Ilnicki.
Za miesiąc i tydzień strajku załoga nie otrzyma pensji. Rekompensatą będą wypłaty z funduszu strajkowego, który współtworzyła, obok związków zawodowych, każda osoba wpłacająca na zrzutkę. A takich były tysiące.
500 zł to nie wszystko – do 10 marca związki wypracują z zarządem zasady wypłacenia premii finansowej za realizację planu produkcji na rok 2022. Będzie ona wypłacana w styczniu roku następnego. Również w 2023 r. załoga otrzyma kolejną podwyżkę – jeśli w Polsce będzie utrzymywała się wysoka inflacja. Firma zobowiązała się, że podwyżka będzie procentowa, równa wskaźnikowi inflacji według GUS plus pół punkta procentowego, ale nie więcej niż 7,5 proc. i nie mniej, niż 250 zł dla każdego.
Kto wspierał pracowników?
Strajk do końca prowadziły dwie organizacje związkowe – Konfederacja Pracy i NSZZ „Solidarność”. Wspierać pracowników w fabryce przyjeżdżali również politycy, z jednej opcji: Lewicy. Również to Lewica alarmowała o sytuacji w Solarisie hiszpańskiego premiera, jako że fabryka w Bolechowie jest częścią hiszpańskiego koncernu CAF. Pierwszego dnia strajku do pracowników przemówili m.in. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Katarzyna Kretkowska, Maciej Konieczny. Poseł z Katowic powracał potem jeszcze do fabryki ze wsparciem. Głośnym echem odbiło się wreszcie niewpuszczenie do zakładu wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego.
– Lewica była jedynym ugrupowaniem, które wsparło strajkujących – nie oczekując niczego w zamian. Nikt inny ze świata polityki się tym protestem nie zainteresował. Coś to mówi o tym, kto i kogo reprezentuje w polityce i na rzecz czego działa, lobbuje i protestuje – zauważa Grzegorz Ilnicki.
Można się wreszcie cieszyć, że mobilizacja załogi pozwoli prezesowi firmy wreszcie wcielić w życie swoje koncepcje zarządzania, które wykłada kilka lat temu w entuzjastycznych wywiadach.
Javier Calleja tłumaczył, że w przemyśle trzeba dobrze płacić
i że to tylko początek zadań pracodawcy, który powinien oferowa załodze dużo więcej.
To kolejny wygrany strajk w dużym zakładzie przemysłowym. Ubiegłoroczne zwycięstwo załogi Paroc Polska zainspirowało pracowników Solarisa. Kogo zainspirują oni sami?