Popierany przez Lewicę socjalista nie otrzymał pozytywnej rekomendacji sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. To teoretycznie nie odbiera mu wszystkich szans, ale wiele mówi o naszej prawicy.
Teoretycznie Ikonowicz może jeszcze otrzymać głosy posłów podczas głosowania na sali plenarnej pod koniec tego tygodnia. Jednak po tym, co wydarzyło się podczas obrad Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, taki scenariusz wydaje się raczej fantastyką.
Posłowie KO i PiS głosowali zgodnie z bieżącym politycznym interesem. Bartłomiej Wróblewski, konserwatysta i przeciwnik praw kobiet do decydowania o sobie, otrzymał 13 głosów od partyjnych kolegów i koleżanek. 11 głosów przeciwnych z opozycji nie przeszkodziło mu zatem uzbierać większości niezbędnej do zdobycia pozytywnej rekomendacji komisji. Sztuka ta nie udała się już Sławomirowi Patyrze, prawnikowi i specjaliście od prawa konstytucyjnego, którego wystawiła Koalicja Obywatelska. On zebrał tylko 12 głosów „za”.
Przeciwko socjaliście
Prawica spod znaku PiS i KO zjednoczyła się natomiast, by odrzucić kandydaturę Piotra Ikonowicza, rekomendowanego przez Lewicę. Socjalista, były poseł z ramienia PPS i wieloletni obrońca praw lokatorskich i pracowniczych otrzymał tylko pięć głosów „za” przy osiemnastu przeciwnych. – ZA głosowała trójka parlamentarzystów z Lewicy: Anna Maria Żukowska, Krzysztof Śmiszek i Katarzyna Ueberhan oraz dwójka sprawiedliwych. Będzie protokół z głosowania to poznamy ich nazwiska! – podsumowała sytuację na Twitterze posłanka Lewicy Razem Paulina Matysiak.
Chociaż odrzucenie przez neoliberałów lewicowej kandydatury na RPO było raczej do przewidzenia, lewicowi parlamentarzyści w mediach społecznościowych dają wyraz swojemu oburzeniu. Przypominają, ile razy liberalna opozycja rozliczała Lewicę z głosowania razem z PiS czy doceniania prospołecznych projektów rządzącej prawicy. – Kiedy wytłumaczycie się z głosowania razem z PiS? – zapytała na Twitterze Anna-Maria Żukowska z Nowej Lewicy.
Tysiące biednych ludzi
Ikonowicz wygłosił przed komisją poruszające przemówienie, w którym wskazywał, że zgodził się kandydować na urząd, gdyż otrzymuje setki i tysiące próśb o wsparcie, „potrzebujących jest morze”, a społecznikom brakuje sił i ludzi, by pomagać skutecznie. Tym bardziej, że, jak zaznaczy, nie jest tak, że pomocy potrzebuje jakaś garstka największych nędzarzy. O krok od popadnięcia w ubóstwo i kryzys bezdomności są miliony ciężko pracujących Polek i Polaków.
– Większość polskiego społeczeństwa jest przerażona – mówił Ikonowicz. Wskazywał, że ludzie ci znajdują się w trudnym położeniu materialnym, dodatkowo bije w nich pandemia i widmo bezrobocia, a wdrożony przez rząd transfer socjalny jest „rachityczny w stosunku do potrzeb”.
Co dalej?
Czy to koniec współpracy parlamentarnej Lewicy z wieloletnim społecznikiem i odważnym krytykiem kapitalizmu? Oby nie, bo kandydowanie Ikonowicza, chociaż teraz już raczej skazane na klęskę, przyniosło jednak co najmniej kilka dobrych inicjatyw w obronie pracowników, prowadzonych razem z posłami i tym samym przy większym nagłośnieniu medialnym. Słychać na lewicy głosy, że warto powołać społecznego RPO, skoro urząd ten już za chwilę może zamienić się we własną karykaturę. Zdaje się, że to idea warta urzeczywistnienia.