Zbigniew Ziobro
Z Bartłomiejem Przymusińskim, sędzią, rzecznikiem stowarzyszenia Iustitia rozmawia Jarek Ważny
Zna Pan Bogdana Świączkowskiego? Jeśli tak, to co może Pan o nim powiedzieć jako o prawniku, prokuratorze?
Nie znam osobiście, jednak jego droga kariery zawodowej wiele o nim mówi. Prokuratorem liniowym, był raptem 7 lat, później zajmował już stanowiska funkcyjne. Przy okazji likwidacji Prokuratury Krajowej w 2007 r. wybrał stan spoczynku i wtedy jednoznacznie zaangażował się politycznie, kandydując do Sejmu z list PiS. Do prokuratury wrócił dzięki poparciu polityków. Jest więc osobą na wskroś polityczną.
Jak się Panu podoba pomysł obsadzenia B. Świączkowskiego na fotelu prezesa TK?
Uważam, że politycy nie powinni zajmować stanowisk sędziego Trybunału Konstytucyjnego, dlatego negatywnie oceniam tę kandydaturę na sędziego TK. Co do pomysłu na obsadzenie go w roli prezesa TK to trudno wybrać kto gorszy, on czy Pani Przyłębska, wielkiej różnicy nie dostrzegam. Ten Trybunał to i tak już tylko wydmuszka instytucji prawnej.
Czytał Pan projekt prezydenckiej ustawy likwidujący Izbę Dyscyplinarną? Jeśli tak, co Pan o nim sądzi? To krok we właściwą stronę czy zasłona dymna? Co prezydent chce osiągnąć idąc na otwarte zwarcie z Ziobrą i jego maszyną do mielenia sędziów?
Znam ten projekt. To wielka mistyfikacja, niczym wioska potiomkinowska. Piękna fasada, a tak naprawdę konstrukcja z dykty. Podobnie zresztą jak projekt posłów PiS. Jedynie projekt Iustitii, który w ramach Porozumienia dla Praworządności zgłosiła Koalicja Obywatelska, rozwiązują problem upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa i jej wadliwych nominacji. Projekty PiS i Prezydenta są jak leczenie zapalenia wyrostka paracetamolem, gorączka może zniknie, ale za chwilę pacjent umrze. Trzeba usunąć źródło choroby, a jest nim polityczna Krajowa Rada Sądownictwa. Po wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdził, że osoby powołane przez taką Radę nie mogą orzekać, to jedyne możliwe rozwiązanie i tylko projekt Iustitii to przewiduje. Projekt PiS i Prezydenta to zostawienie wadliwie powołanych sędziów w SN, czyli utrzymanie stanu choroby.
Projekt ustawy o sędziach pokoju autorstwa ugrupowania Pawła Kukiza jest według Pana udany? Czy to nie jest czasem kolegium ds. wykroczeń plus?
To nie jest dobry czas na takie zmiany, mamy konające po tzw. „reformach” Ziobry sądownictwo, kolejna rozległa operacja może je dobić. Do tego projekt ten jest bardzo hojny finansowo, gdyby takie środki, jakie mają trafić na wynagrodzenia sędziów pokoju, przeznaczyć na referendarzy w sądach, mielibyśmy znaczną poprawę sprawności postępowań bez ryzykownego eksperymentu.
A, pańskim zdaniem kolegia ds. wykroczeń spełniały swoje zadania? Nie warto pomyśleć nad ich reaktywacją?
To nie jest kwestia co się komu podoba, tylko czy ta instytucja pozwoli na rozpoznanie sprawy w rozsądnym czasie i zgodnie z prawem. Większość raportów o sądownictwie sprzed zmian PiS wskazywała na to, że problemem sądów jest sprawność, zdarzały się też problemy z kulturą prowadzenia rozpraw, ale do równości traktowania stron nie było niemal uwag (w raporcie Court Watch za 2015/2016 równe traktowanie stron stwierdzono w 95-100% przypadków). Dziś na przykładzie rozpraw w TK widzimy jak daleko upadły te standardy. Uważam, że nie jest nam potrzebna żadna nowa instytucja, tylko stworzenie warunków, żeby było sprawniej i bardziej transparentnie. Dlatego pozytywnie oceniam nagrywanie rozpraw, choć powinno być jako narzędzie pomocnicze, a nie zastępować protokół. Sprawność uległaby poprawie, gdyby w sądach było więcej referendarzy i większe kompetencje w zakresie kierowania sprawami mieliby urzędnicy sądowi, tak, żeby to nie sędziowie nie musieli decydować np. o wypłacie kosztów dojazdu świadkowi.
Platforma chce powoływać sędziów handlowych. Nie za dużo tego? Tyle się musi zmienić, żeby się nic nie zmieniło?
To też jest pomysł Iustitii i proszę zwrócić uwagę, że tak naprawdę to on pozwala na udział społeczeństwa w wymiarze sprawiedliwości w taki sposób, żeby nie wylać dziecka z kąpielą. Sędziowie handlowi byliby niejako „bocznymi” sędziami sędziego zawodowego w sprawach gospodarczych i pochodziliby ze środowiska przedsiębiorców. Mielibyśmy w ten sposób możliwości połączenia wiedzy prawnej (sędzia zawodowy) i praktycznej (sędzia handlowy). Jest to więc zupełnie inna droga, niż pomysł sędziów pokoju, w którym oddaje się wyłączne sądzenie ludzkich spraw osobom nie do końca do tego przygotowanym, wybranym przez polityczną większość.