Za rządzących nie możemy odpowiadać. Chodzi nam o to, aby argument siły, czyli posiadania większości mandatów w Sejmie, zamieniony został na siłę argumentów – mówi prof. Marek Chmaj w rozmowie z Justyną Koć (wiadomo.co).
Został pan przewodniczącym senackiego zespołu doradców ds. kontroli konstytucyjności. Czym będzie się zajmował?
MAREK CHMAJ: Zespół powołał marszałek Grodzki. Kierując się kwestiami merytorycznymi, wybrał 15 znakomitych naukowców mających bogaty dorobek z zakresu prawa konstytucyjnego i pokrewnych gałęzi prawa. Zadaniem zespołu będzie badanie zgodności ustaw z konstytucją oraz z traktatami unijnymi.
Czyli będziecie zajmować się tym, czym powinien Trybunał Konstytucyjny?
Tak jest. Marszałek chciał, aby niezależny zespół składający się z wybitnych ekspertów badał ustawy, które będą, ale też obowiązują w porządku prawnym RP. Opinie będą wykorzystywane przez marszałka w procesie legislacyjnym przy uwzględnianiu i planowaniu poprawek senatu do ustawy, zaś w przypadku obowiązujących ustaw opinie zespołu będą mogły być wykorzystywane do przygotowywania projektów i zmian nowelizacji ustaw w kierunku nadania im zgodności z polską konstytucją.
Sporo pracy będzie miał zespół…
Zespół jest gotowy do podjęcia pracy. Chciałbym jeszcze podkreślić, że zespół pracuje społecznie, zatem uczestnictwo w składach orzekających, jak również w posiedzeniach plenarnych, jest nieodpłatne. Jedynie osoba, która będzie sporządzała daną opinię, otrzyma honorarium na zasadach obowiązujących dla wydawania opinii w Sejmie i Senacie. To są niewielkie kwoty.
Zajmiecie się też ustawą represyjną, tzw. kagańcową?
Oczywiście, ale ponieważ ustawa ta będzie przedmiotem prac Senatu za dwa tygodnie, to zapewne zrobimy to już, jak wyjdzie z Sejmu i będzie na biurku prezydenta. Chodzi o to, aby nasza opinia była przygotowana merytorycznie i odpowiedzialnie, a nie nocą, na szybko, jak była procedowana w Sejmie. Chcemy, aby opinie zespołu były traktowane stricte merytorycznie. Temu służą zarówno obszerne składy, jak i dobór członków zespołu.
Zespół będzie wykonywał pracę za Trybunał Konstytucyjny, ale to będą tylko opinie niewiążące rządzących w żaden sposób. Można więc założyć, że będą traktowane tak jak opinia Komisji Weneckiej.
Za rządzących nie możemy odpowiadać. Chodzi nam o to, aby argument siły, czyli posiadania większości mandatów w Sejmie, zamieniony został na siłę argumentów. Chcemy merytorycznie i na spokojnie oceniać ustawy, a wyznacznikiem dla nas będzie ich zgodność z konstytucją oraz z traktatami unijnymi. Chcemy pomagać marszałkowi Senatu w jego pracy nad zagwarantowaniem ładu konstytucyjnego.
O odrzucenie ustawy kagańcowej apeluje komisarz na rzecz praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović, Komisja Wenecka zapowiedziała wyjątkowo szybkie wydanie opinii, przed ustawą przestrzega RPO i wiceprzewodnicząca KE Vera Jourová. PiS jest głuchy na te głosy. Co się stanie, gdy przepisy wejdą w życie?
Ta ustawa jest rażąco niezgodna zarówno z polską konstytucją, jak i z traktatami unijnymi, co więcej – narusza też prawo obywatela do niezależnego sądu. Uchwalenie takiej ustawy będzie dramatem. W przypadku sporu z aparatem państwowym w todze sędziowskiej będzie siedzieć sędzia zależny od władzy wykonawczej, od prokuratora generalnego. Taka sytuacja jest szkodliwa dla wszystkich.
A co w przypadku bardziej przyziemnych spraw: spadków, rozwodów? Czy wyrok będzie ważny, jeżeli sędzia, który go orzeknie, będzie mianowany przez neo-KRS?
Jeżeli taki sędzia powołany w wyniku wniosku neo-KRS wyda wyrok rozwodowy, a my później wejdziemy w nowy związek małżeński, to co będzie w sytuacji, kiedy ten wyrok rozwodowy w przyszłości zostanie uchylony? Co z naszym nowym małżeństwem, co z naturalnym zarzutem bigamii, co z trwałością sytemu prawnego? Zapaść w sądownictwie się pogłębia, a okres oczekiwania na wydanie wyroku się wydłuża.
Pseudoreformy PiS-u nie naprawiają niczego. Zreformowano TK – prawie nie funkcjonuje, wzięto się za naprawę SN – jest znacznie gorzej, niż było, sądownictwo powszechne zdaje się coraz bardziej podporządkowane prokuratorowi generalnemu, podobnie jak organy prokuratury.
Jak w to wszystko wpisują się apele CBA, aby zgłaszały się osoby, “które dały się uwikłać w korupcyjny proceder i wręczyły korzyść majątkową”? Chodzi o oskarżenia prof. Grodzkiego.
To jest groteska, bo zamiast prowadzić dochodzenie wokół ustalenia, czy doszło do popełnienia przestępstwa podżegania do złożenia nieprawdziwych zeznań, CBA wzywa do zgłaszania się osób, które hipotetycznie 20 lat temu wręczały łapówki. Nikt nie jest w stanie niczego udowodnić po tylu latach, a nawet gdy hipotetycznie przyjmiemy, że takie czyny miały miejsce, to już dawno uległy przedawnieniu. Wartość dowodowa jest żadna, wartość procesowa również.
Sędzia TSUE prof. Marek Safjan mówi, że jeżeli po wprowadzeniu ustawy kagańcowej zostanie stwierdzone, że nie ma w Polsce niezależnego sądownictwa, może się to wiązać z wykluczeniem Polski ze strefy Schengen. Podziela pan ten pogląd?
Trudno powiedzieć, jakie będą skutki, ale będą dla nas na pewno negatywne. Za łamanie wartości zawartych w traktatach mogą nas czekać tylko negatywne konsekwencje.
Jak ocenia pan to, jak traktowana jest Komisja Wenecka przez rządzących?Wiceminister Warchoł zaprosił członków do muzeum żołnierzy wyklętych, „bo tam można zobaczyć okrucieństwa komunizmu i skutki braku rozliczenia sędziów”.
To przykład totalnego braku szacunku i lekceważenia, a na lekceważeniu kogokolwiek, zwłaszcza reprezentującego tak szacowny organ jak Rada Europy, jeszcze nikt nie wygrał. Lekceważenie i okazywanie braku szacunku świadczy tylko o kulturze danego człowieka i danej władzy.