7 listopada 2024

loader

Rozwód Ziobry

Flaczki tygodnia

GadzinowskiTrbuna

Minister zawinił, odpowiedzialność za swe błędy publicznie przerzucił na premiera. Ten zamiast zdymisjonować nielojalnego ministra, udał, że jego krytyki nie słyszy. Bał się, że za zdymisjonowanie ministra zostanie zdymisjonowany przez wicepremiera. Oto nowy Polski Ład polityczny.

Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oddalająca skargi rządów Węgier i Polski na unijny mechanizmu uzależniający korzystanie z unijnych funduszy od przestrzegania wspólnotowego prawa, może przyśpieszyć rozwodową decyzję pana ministra Zbigniewa Ziobry.
Minister Ziobro i jego drużyna od ponad sześciu lat zapowiadają i przeprowadzają reformę polskiego sądownictwa. Reformę niezbędną i oczekiwaną przez obywateli naszego państwa. Pewnie dlatego uczynili z niej sztandar swego ugrupowania, Solidarną Polską zwanego.
Dotychczasowe efekty ich działań są żałosne. Zamiast reformować, zdewastowali polski system sądowniczy. Dziś w Polsce na sądowe orzeczenie czeka się statystycznie dłużej niż przed 2014 rokiem.
Dodatkowo podjęta przez nich próba systemowego podporządkowania sobie, czyli władzy wykonawczej, niezależnej jeszcze władzy sądowniczej, wywołała konflikt z wspólnota europejską.
Przekonała większość państw UE do uzależnia korzystania z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego. TSUE uznał, że mechanizm nazywany „pieniądze za praworządność” posiada właściwą podstawę prawną i nie przekracza granic kompetencji przyznanych Unii.
Pan minister Ziobro komentując ten wyrok,uznał, że jest on dowodem na bardzo poważny, polityczny, historyczny błąd premiera Mateusza. A jeden z zastępców ministra Ziobry, pan wiceminister sprawiedliwości poszedł jeszcze dalej. Uznał, że „Unia Europejska próbuje oszukać Polskę. Okazało się, ze nie mamy weta i nie mamy pieniędzy. W tej sprawie winno dojść do przetasowań personalnych”.
Obie wypowiedzi zwiastowały kolejny,już jawny konflikt personalny w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
Przy okazji pobudziły też nastroje anty unio europejskie i zmobilizowały środowiska polexitowe.

Ogon macha psem

O tym, że pan minister Ziobro i jego Solidarna Polską chcą opuścić Zjednoczoną Prawicę pana prezesa Kaczyńskiego każdy trzeźwy obserwator polskiej sceny politycznej wiedział.
Spekulowano jedynie kiedy to uczyni i na jakich warunkach.
Dziś klub parlamentarny PiS ma 228 parlamentarzystów, w tym 19 z drużyny Ziobry. Już teraz PiS nie ma w Sejmie większości i dlatego musi regularnie korumpować posłów kukizowców, wolnych panów posłów Mejzę i Ajchlera, posłów Konfederatów. Aby przekroczyć wymagany próg 231 głosów dających większość.
Gdyby Solidarna Polska wyszła z klubu PiS, to PiS na stałe straciłby większość w Sejmie. Dodatkowo Zjednoczona Prawica straciłaby jeszcze dwoje senatorów i dwoje eudodeputowanych z SP.
Dlatego pan minister Ziobro może otwarcie krytykować swego formalnego szefa pana, a pan premier Morawiecki musi udawać niedosłuch.
Jednak tym razem pana ministra Ziobrę nie zadowoli jedynie samokrytyka złożona mu przez jego przełożonego. On i jego drużyna oczekują fundamentalnej zmiany „polityki europejskiej” tego rządu.
Czyli konfrontacyjnej i konfliktogennej polityki wobec administracji Brukseli oraz państw liderów Unii Europejskiej.
Warto przypomnieć,że to pan premier Morawiecki został wyznaczony na premiera przez pana prezesa Kaczyńskiego i dostał zadanie aby doprowadził do polepszenia relacji PiS z administracją UE w Brukseli i państwami zachodniej Unii Europejskiej. Jako premier rządu RP i lider Grupy V-4 oraz Międzymorza.
Skoro dotychczasowa polityka europejska pana premiera Morawieckiego to był „błąd i droga donikąd”, czas najwyższy pomyśleć nie tylko o zmianie polityki. Także i premiera.
Myśli zapewne już o tym także pan prezes Jarosław Kurski. Do nadzorowanej przez niego TVPiS info, w relacjach codziennych Wiadomości, powróciła zarabiająca w Parlamencie Europejskim pani ex premier Beata Szydło.
Ta niedawna „Królowa polskich serc” może powrócić do krajowej polityki jako polska premier ze świeżymi doświadczeniami europejskimi. Taka polityczna Konradka Wallenrodka.
Ale wymiana premiera przez klub parlamentarny nieposiadający sejmowej większości może się udać w jednym przypadku. Kiedy jego lider,pan prezes Kaczyński,zdoła zorganizować dodatkowe, pewne głosy poparcia.
Zwłaszcza, że pan premier, poseł Morawiecki nie musi zagłosować za swoim odwołaniem.
Podobnie pani eurodeputowana Szydło nie musi zgodzić się na aborcję swej, wielce korzystnej intelektualnie i finansowo, misji w Parlamencie Europejskim. By zamienić ją na nerwową, co najwyżej roczną, posadę premiera rządu RP.

Premier nic nie mogę

Mamy rząd formalnie kierowany przez premiera skrycie krytykowanego za błędy Polskiego Ładu przez swego wicepremiera i prezesa. Premiera otwarcie krytykowanego przez jego ministra odpowiedzialnego za klęskę reformy służby zdrowia.
Premiera nie próbującego już walczyć z pandemią. Nie panującego nad swymi służbami specjalnymi oskarżanymi o nielegalne podsłuchy i prowokacje.
Rozpaczliwie walczącego o przetrwanie na stanowisku.
Rząd pod tak słabym kierownictwem nie jest w stanie już rządzić państwem, może jedynie pozwolić na rozkradanie państwa.
Każda próba doprowadzenie do zmiany premiera tylko siłami Zjednoczonej Prawicy + grupka skorumpowanych, może doprowadzić do zakwestionowania mandatu premiera, ale też do niepowołania nowego. Do kryzysu w koalicji, jej stopniowego rozpadu.
No i do przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Ziobryści mogą taki rozpad przyśpieszyć,jeśli uznają,że są już gotowi do samodzielnego startu w przyśpieszonych wyborach parlamentarnych.
Mogą też dogadać się z krytycznymi wobec Unii Europejskiej parlamentarzystami z Konfederacji. I wraz z nimi stworzyć nową większość sejmową Zjednoczonej Prawicy.
Konfederacja ma w Sejmie 11 parlamentarzystów. Gdyby ziobrystom udało się pozyskać z nich przynajmniej pięcioro- sześcioro „eurosceptyków”, to taki „eurosceptyczny” rząd PiS + SP + Konfederacja dotrwałby do nowych wyborów.
A nawet powróciłby po nich do władzy.

PIOTR GADZINOWSKI

 

Stop złodziejom z PiS!

Trwają wysiłki elit PiS aby obrabować Książnicę Kopernikańską w Toruniu. Chcą zrabować stamtąd bezcenny polski kodeks, wywieźć łup na Węgry.
Aby wesprzeć oskarżanego o korupcję premiera Orbana w jego kampanii wyborczej.
Jeśli nie chcesz aby elity PiS kradły polskie książki – wejdź na stronę kodekskorwina.pl i podpisz protest przeciwko okradaniu polskiej kultury przez parlamentarzystów PiS.

REDAKCJA „TRYBUNY”

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

60 lat blokady Kuby

Następny

Sadurski na weekend