4 grudnia 2024

loader

„Skrupulatnie ważył i kalkulował warianty…”

   „Wojciech Jaruzelski – to człowiek pozostający człowiekiem w każdych warunkach”

                                                              Michaił Gorbaczow

 

Wśród dokumentów, dowodów i materiałów zgromadzonych przez Sejmową Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej (SKOK), jest min. list Michaiła Gorbaczowa. Napisał go jako odpowiedź na prośbę Przewodniczącego Komisji.

Pan prof. Jerzy Wiatr zwrócił się z prośbą do Michaiła Gorbaczowa, b. Prezydenta ZSRR  o złożenie zeznań przed Komisją jako świadek, w sprawie stanu wojennego. Odpowiedział listem, wyjaśniając okoliczności, nie pozwalające na stawienie się osobiście. Przedstawił w nim zakres swojej wiedzy o okolicznościach wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, ocenił decyzję Generała i okoliczności, warunki jej podjęcia. List datowany 31 sierpnia 1995 r. – zamieszczam.

Szanowny Panie Przewodniczący.

Ze względu na szereg obiektywnych przyczyn, nie mogłem i nie będę w stanie uczestniczyć w posiedzeniu Komisji Sejmu RP, której Pan przewodniczy.

Jednakże, w związku z rozpatrywaniem przez Pańską Komisję przyczyn i okoliczności wprowadzenia w 1981 r. stanu wojennego w Polsce, ponownie potwierdzam- przedstawione przeze mnie wcześniej – znane mi informacje i opinie dotyczące w szczególności – roli w tych wydarzeniach, byłego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, generała Wojciecha Jaruzelskiego.

Mnie, jako członkowi Biura Politycznego i sekretarzowi KC KPZR znany był oczywisty fakt, iż gen. W. Jaruzelski będąc I sekretarzem KC PZPR podejmował wszystkie, leżące w Jego możliwościach środki, w celu wyprowadzenia Polski z kryzysu społeczno – politycznego drogą pokojową i dążył do wyłączenia użycia jakiejkolwiek możliwości wykorzystania wojsk państw – członków Układu Warszawskiego, do ingerencji w wewnętrzne sprawy kraju.

Dla każdego człowieka bez uprzedzeń, rzeczą oczywistą jest to, iż wprowadzenie stanu wojennego w Polsce było uwarunkowane nie tylko narastającym, wewnętrznym społeczno-politycznym kryzysem, lecz również ściśle związanym z tym wzrostem napięć w stosunkach polsko-radzieckich. W tych warunkach gen. Jaruzelski był zmuszony wziąć na siebie podjęcie, ze wszech miar trudnej decyzji, która- według mojej oceny- była w tym czasie wyborem, można powiedzieć- mniejszego zła.

Ta decyzja wymagała – według mnie- ogromnego, obywatelskiego męstwa najwyższego polskiego kierownictwa i była realizowana przez nie – o ile mi wiadomo – ogólnie w dość umiarkowany sposób, a na pewno z minimalizacją możliwych, dramatycznych następstw mogących zaistnieć w Polsce na początku lat 80-tych.

Bardziej szczegółowe, znane mi okoliczności rozpatrywanego przez Komisję Sejmu problemu, były przedstawione w mojej książce „Życie i reformy”, wydanej w 1985 r. w Niemczech i mającej się ukazać w najbliższym czasie w Rosji.

Obecnie, polecam Pańskiej uwadze odpowiednie strony z rozdziału moich wspomnień, który zatytułowałem „Wojciech Jaruzelski- sprzymierzeniec i współideowiec”.

W końcu lat 70-tych, Polska znalazła się w ostrym kryzysie, który w Moskwie był uznawany jako rezultat słabości i braku zdecydowania polskiego kierownictwa. I, w istocie- sytuacja była nad wyraz poważna. Stosowanie obcego dla Polski społeczno-politycznego modelu, nawet w sytuacji, gdy ten model był w sposób widoczny zmieniony, i w jakiś sposób przystosowany do narodowych warunków, zderzyło się z przeciwdziałaniem ludności, w tym znacznej części klasy robotniczej. Początkowo niezadowolenie miało charakter pasywny, znajdowało wyraz w anegdotach pod adresem władzy. Ale z czasem rosło w siłę, pojawiały się wybuchy jeden od drugiego (1953-błąd, 1956, 1970, 1979), coraz bardziej silne. Ryzykowna polityka, która doprowadziła Polskę do kolosalnego zadłużenia walutowego wobec Zachodu, „zrobiła swoje”. Polska, w istocie jako pierwsza weszła w stadium, które można nazwać ogólnym kryzysem socjalizmu. Kraj stał praktycznie na krawędzi paraliżu instytucji państwa, dzielił go dosłownie krok od całkowitego chaosu i narodowej katastrofy.

W takich warunkach, opozycja skupiona wokół Solidarności, wysunęła program Samorządnej Rzeczypospolitej, który nie bez podstaw uważany był przez ortodoksyjne kierownictwo PZPR, a tym bardziej KPZR i inne rządzące „partie wspólnoty”, jako zapowiedź likwidacji istniejącego w Polsce ustroju i odejście Polski od UW do NATO. Kierownictwo radzieckie gorączkowo szukało wyjścia, pomiędzy dwoma jednakowo nie do przyjęcia dla niego rozwiązaniami: pogodzić się z chaosem panującym w Polsce, niosącym ze sobą rozpad całego obozu socjalistycznego lub zareagować na wydarzenia w Polsce siłą zbrojną. Jednakowoż funkcjonował – powtarzam pogląd, iż oba rozwiązania są nie do przyjęcia. Tym nie mniej, nasze wojska, kolumny czołgów wzdłuż granic z Polską, jak również ostatecznie silna Grupa Wojsk Radzieckich w samej Polsce – wszystko to, przy jakichś ekstremalnych okolicznościach mogłoby być uruchomione.

W takich, utrudnionych warunkach W. Jaruzelski, który zmienił w październiku 1981 r. St. Kanię na stanowisku I sekretarza KC PZPR, skrupulatnie ważył i kalkulował warianty ewentualnego rozwoju wydarzeń. Wszystkie one były niewątpliwie negatywne. Górę wzięła decyzja, która była rozpatrywana jako mniejsze zło-wprowadzenie stanu wojennego w kraju. Była ona ogłoszona w nocy 12 grudnia 1981 r. I bardziej można byłoby nazwać tę decyzję jako krok administracyjno-polityczny, aniżeli wojenny, jakkolwiek przygotowywana była i realizowana  przy pomocy sił wojskowych i policyjnych.

Na ile mi wiadomo – w latach poprzedzających wydarzenia, W. Jaruzelski był przeciwny wykorzystaniu armii w celu likwidacji niepokojów. Kroki przedsięwzięte przez niego w 1981 r. były niewątpliwie wymuszone.

W kleszczach blokady wprowadzonej przez Zachód w stosunku do reżimu W. Jaruzelskiego, stabilizującą rolę odegrała materialna i finansowa pomoc dla Polski ZSRR, NRD, Czechosłowacji i niektórych innych państw. Związek Radziecki wydzielił ok. dwóch miliardów dolarów i kilka miliardów rubli, podtrzymał Polaków i w następnych latach. Wojska miały wydany kategoryczny zakaz jakiejkolwiek ingerencji w wydarzenia i trzeba im przyznać, zachowały się nienagannie.

A tak na marginesie- Jaruzelskiemu nie tylko pomagano, ale również przeszkadzano. Próbowano podpowiadać, kogo powinien się wystrzegać, a na kim się opierać. O jakości tych rad można już sądzić według tego, że najbardziej niepochlebne charakterystyki były wydawane, np. takiemu nieprzeciętnemu działaczowi jak Mieczysław Rakowski. Już po wprowadzeniu stanu wojennego, Moskwa i Berlin wyraźnie sugerowały, że należy działać bardziej zdecydowanie, nie dopuszczać łagodności i liberalizmu. Jaruzelski uprzejmie, lecz stanowczo odsuwał próby wtrącania się, czy sugerowania Mu postępowania. Prowadził swoją politykę, nastawioną na zażegnanie konfliktów, porozumienie narodowe i stopniowe przekształcenie systemu politycznego. Przy czym – jak mi później opowiadał – trzeba było oczywiście liczyć się z realną zależnością od Moskwy.

Stan wojenny przy Jaruzelskim nie tylko nie zakończył reform, lecz na swój sposób sprzyjał im. Polscy reformatorzy wykorzystali wprowadzenie porządku w kraju, nie dla cofnięcia się, lecz do zjednoczenia wszystkich zdrowych sił społeczeństwa, sprzyjających uznaniu politycznego pluralizmu i rozwojowi gospodarki rynkowej.

W pierwszej połowie lat 80-tych sytuacja w Polsce, w sposób istotny przypominała naszą, a w planach reform ekonomicznych, Polacy zdecydowanie nas wyprzedzali. My dopiero co, zaczęliśmy dostrzegać istotę zachodzących zmian w Polsce i na Węgrzech – rozumienie tego przyszło w latach 1985-1986.

Podczas spotkań i rozmów, zarówno z prezydentem Wałęsą jak i T. Mazowieckim, L. Balcerowiczem, A. Michnikiem i innymi polskimi działaczami, niezmiennie podkreślałem swój głęboki szacunek do Wojciecha Jaruzelskiego- polityka i człowieka. I dzisiaj uważam, iż Polska jest Mu wielce zobowiązana. Przede wszystkim z tego powodu, iż udało się stosunkowo płynnie i w zasadzie w sposób pokojowy, bezkrwawy, zmienić model rozwoju społecznego. A to przedsięwzięcie odznacza się nadzwyczajną złożonością i niebezpieczeństwem wybuchu.

Mogę powiedzieć, że szczycę się przyjaźnią łączącą mnie z Nim. Wojciech Jaruzelski – to człowiek, pozostający człowiekiem w każdych warunkach.

Te, swoje opinie mogę powtórzyć i teraz.

Michaił Gorbaczow (podpis nieczytelny)

 

Przewodniczący SKOK 12 września 1995 r. odczytał treść listu na posiedzeniu Komisji. Zachęcam Państwa Czytelników do uważnego, wnikliwego przeczytania. Do refleksji osobistej, a także do dyskusji w Państwa środowiskach nad powagą i wymową jego treści.

Proszę Państwa o zwrócenie uwagi na kilka istotnych faktów. A mianowicie. Michaił Gorbaczow napisał ten list w 14 lat po wprowadzeniu stanu wojennego. Pisał go więc z dystansu czasu, przez co wykorzystał posiadaną wiedzę- wówczas dostępną w ZSRR, a także własne, dość wnikliwe obserwacje jako członka KC KPZR i co najważniejsze- jej sekretarza generalnego oraz prezydenta ZSRR, usuniętego ze stanowiska w drodze przewrotu, niejako pałacowego. Miał pełną świadomość adresata- Sejmowej Komisji, która rozpatrywała oskarżenie jego przyjaciela oraz skutków jej postanowień i wniosków, zarówno wobec obwinionego jak i prawdy – Historii! Do tego – był zaprzyjaźniony z Generałem, od którego min. poznał osobliwości stanu wojennego, zyskując tym możliwość obiektywnego oglądu i oceny sytuacji, tak z perspektywy Moskwy jak i Warszawy, co wyraźnie przebija z treści listu. Będę wielce rad, jeśli zechcą Państwo zauważyć te  istotne osobliwości, a może i odnieść się do takich jego ocen.

„Wyprowadzić Polskę z kryzysu”

To główny, mówiąc słowami Generała „najpierwszy cel”, Jego osobiście i Rządu, którego kierownictwa podjął się w lutym 1981 r. Świadczy o tym dobitnie wygłoszone ekspose, zawarty apel „o trzy pracowite miesiące – 90 spokojnych dni … dla dokonania remanentu pozytywów i negatywów, podjęcia najpilniejszych problemów socjalnych, nakreślenia i zapoczątkowania realizacji stabilizacji gospodarki”. Stąd właśnie – „normalizacja życia- oto najpilniejsze zadanie”. Choć niektórzy z Czytelników mogą się poczuć dotknięci moim uporem, świadomie pytam – co Kierownictwo Solidarności, członkowie uczynili by „życie było normalne”, jak odpowiedzieli na apel. Zapewne pamiętają Państwo błyskotliwą myśl Lecha Wałęsy o „przerzucaniu się gównem”.

Należy postawić pytanie – dlaczego Gorbaczow podnosi  problem gospodarczy? Jest kilka powodów. Główny-w rozmowach z radzieckimi, Generał i Kania, przedstawiciele skrzydła reformatorskiego Partii uzasadniali i wyjaśniali cel i sens reformy gospodarczej, a przez nią poprawę sytuacji wewnętrznej, nastrojów społecznych. Proszę sobie przypomnieć teksty dot. reformy gospodarczej- powiem krótko: rząd Pińkowskiego przesłał projekt do NRD i CSRS- odpowiedź- bezpardonowa krytyka, wyśmianie pomysłu, jest wszystko dobrze, nic nie trzeba zmieniać. Podobna reakcja w Moskwie, gdy prof. Władysław Baka z komisją referował jej potrzebę, wręcz konieczność; wrócił zdruzgotany, co oświadczył szczerze Generałowi. Jednak szef rządu postawił na swoim- pracujemy nad reformą. A Moskwa? Początkowo zlekceważono- ale zaczęto wnikliwiej „przyglądać” się gospodarce w Polsce, i u siebie! Pierwszy sygnał, to relacja Andropowa ze spotkania w Brześciu- mimo błędów, jakie jego zdaniem i Ustinowa popełniają Polacy- na „swoją” gospodarkę trzeba zwrócić uwagę! Wśród tych osób, które zaczęły dostrzegać sens i racje Polaków był np. Gorbaczow i Bajbakow. Że warto- z ich punktu widzenia wspierać surowcami przemysłowymi, traktując to również jako swoisty test, nawet eksperyment gospodarczy, który w tym momencie Moskwę nic nie kosztował. Podkreślę-dla Gorbaczowa była to istotna lekcja, nie znaczy, że nie miał krytycznych uwag i wątpliwości. Któż ich nie miał – nie tylko tam. Te, ciągle i często w sposób skrajny, „podpowiadała” Praga i Berlin. To był rok 1981.

Powtarzam – to był 1981r.! Michaił Gorbaczow pisze – „Stan wojenny przy Jaruzelskim nie tylko nie zakończył reform, lecz na swój sposób sprzyjał im”, proszę to zauważyć.

Wszystkim skrajnym krytykom reformy gospodarczej, wdrażanej od stycznia 1982 r. oraz uczonym, uznającym lata po stanie wojennym za zmarnowane-poddaję pod rozwagę Raport Banku Światowego (1986). Stwierdzał m.in.: „Rozległy  program reformy gospodarczej przyjęty przez zjazd partii w 1981 roku i wprowadzonej w postaci szeregu aktów prawnych w okresie obowiązywania stanu wojennego, a ostatnio potwierdzony w tezach drugiego etapu  reformy gospodarczej, jest w zasadzie dobrze zaplanowany. Gdyby został w pełni zrealizowany …  powinno to mieć ogromny wpływ na efektywność gospodarki”. Można postawić tu pytanie -dlaczego II etap nie został zrealizowany, kto zawinił? Przypomnijcie sobie Państwo -osoby wieku „mocno dojrzałego”- referendum z 1987 r. w sprawie II etapu, zarzuty Solidarności o odebranie praw do „godnego życia”, o grozę cierpień Narodu, o źle postawione pytanie, itp. w sumie pełne potępienie, co skutkowało społecznym odrzuceniem II etapu. Wnioski pozostawiam Państwu.

„W kleszczach blokady”…

Pisze o nich Gorbaczow i nikomu nie trzeba przypominać jakimi to „żarliwymi łzami” 23 grudnia 1981 r. płakał prezydent USA Ronald Reagan, gdy ogłaszał restrykcje i sankcje wobec Polski, jak czule śpiewał-„żeby Polska była Polską”. By była jasność-nie mam najmniejszej chęci kpić! Jeśli już – to tylko z nas, Polaków. Kto dziś – po 40 latach przyzna się, że wierzył w oceny, że blokada gospodarcza szkodzi tylko władzy, a wspomaga Solidarność? Wielu jeszcze dziś chętnie plułoby na Pana Jerzego Urbana- rzecznika rządu, za dosadnie trafne odpowiedzi na pytania dziennikarzy i zarzucałoby „komuszą propagandę”, choćby np. o zamordowaniu 25 tys. kurcząt z braku kukurydzy USA na ich wyżywienie czy „chowanie na później” mięsa, by pokrycie kartek zaspokajać drobiem! To Papież- Polak wzywał prezydenta USA w czerwcu 1982 r., do zaniechania restrykcji, ulżenia „doli człowieka” w Polsce! A prezydent co proponował- kto z Państwa wie-pomoc finansową Solidarności przez CIA. Papież odpowiedział-ma dobry kontakt z Rodakami. Proszę to sobie przypomnieć i powiedzieć prawdę młodzieży o tamtym czasie.

Zatrzymam tu Państw uwagę na zadłużeniu gospodarczym, zachęcając do przeczytania książki    Zbigniewa Karcza: „Zadłużenie zagraniczne Polski. Gra o miliardy. Kiedy do euro?” Bank BGZ, Difin, Warszawa 2006. Autor obszernie opisuje ówczesną sytuację, bogato ilustrując ją faktami i danymi statystycznymi. Oto kilka z nich. „Zadłużenie zagraniczne Polski w 1980 r. wynosiło 24 mld dol… Zbudowano za nie kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy zakładów, które dziś (2005 – moje) sprzedano za 30 – 40 mld. dol. W dekadzie lat 80. zadłużenie zwiększyło się do 33 mld. dol. Po 1990 r. część umorzono, pozostało ok.17 mld. Dziś (2005) wynosi ok. 160 mld dol.” Tu komentarz Autora- „Po ogłoszeniu stanu wojennego negocjacje przerwano. Nie mogliśmy nic kupić, jeśli z góry nie płaciliśmy dewizami. Na towar trzeba było czekać kilka miesięcy. W ten sposób Polska kredytowała kraje do nas eksportujące … straciliśmy na tym ok. 0,5 mld dol. Po zniesieniu stanu wojennego kontynuowano rokowania. Spłacaliśmy obciążenia bieżące, kwoty minimalne starego zadłużenia (5%) i część odsetek… Podwaliny pod ten niewątpliwy sukces położył nieformalny zespół doradczy w MF, jaki ukształtował się tam pod koniec lat 70. Byli w nim przedstawiciele ówczesnych władz, ludzie bezpartyjni, związani z Kościołem, a później z „S”. Pracowali przez wiele lat nie biorąc za to żadnego wynagrodzenia”. Przypomnę Państwu, że sankcje USA do 1987 r. kosztowały Polaków- nasze żołądki i zdrowie, z dozą złośliwości- „wielbicielom dobroci” USA – 15 mld. dolarów.

Wydanie wspomnianej wyżej książki, wywołało dość szeroką, ciekawą i wieloaspektową dyskusję środowiskową. W Trybunie nr 225 z 26.09.06, ukazała się rozmowa-wywiad z Autorem i jednym ze współpracowników- Czesławem Rychlewskim. Autor, Zbigniew Karcz min. mówił-„Ówczesna opozycja wybrała gospodarkę jako jeden z teatrów walki z ustrojem i rządem. Był to nieszczęsny pomysł, a jego skutki spłacamy do dziś. Jest to ironia historii, że w dużej mierze rządy solidarnościowe muszą płacić za rozmontowanie gospodarki w latach osiemdziesiątych, nie wspominając o cenie poniesionej przez całe społeczeństwo… Partnerzy zachodni z jednej strony oficjalnie popierali dążenia opozycji, ale z drugiej oczekiwali, że rząd polski podejmie odpowiednie kroki ratujące gospodarkę … Nie potrafię tego udowodnić, ale niestety pojawiały się zbyt częste korelacje, żeby tego nie zauważyć – bowiem ilekroć mieliśmy ważne spotkanie, jakiś kolejny etap negocjacji, to w Polsce na dzień czy dwa dni wcześniej zdarzał się jakiś poważny incydent polityczny”. Co pomyśleliście Państwo o „patriotach” z tego „pnia”- (nie mówcie o tym nikomu!). Z kolei Pan Cz. Rychlewski Czytelnikom przekazał takie spostrzeżenia – „Największe trudności po drugiej stronie stołu rokowań stwarzały USA, którym Polska była winna stosunkowo niewiele… Jeżeli kraje wierzycielskie prowadziły rozmowy, np. z Meksykiem, to nikt nie domagał się zmiany ustroju w tym kraju czy obalenia rządu. W naszym przypadku było inaczej. Dla siedzących przy negocjacyjnym stole finansistów okazało się to czymś zaskakującym i nie bardzo wiedzieli jak się zachować”. Co o tym Państwo myślicie- podzielcie się wnioskami z dorosłymi dziećmi i wnukami. Zachęcam do przeczytania tej książki.

Pomoc ZSRR i sąsiadów

Proszę o zwrócenie uwagi na tę ocenę Michaiła Gorbaczowa – „stabilizującą rolę odegrała materialna i finansowa pomoc dla Polski ZSRR, NRD, Czechosłowacji i niektórych innych państw. Związek Radziecki wydzielił ok. dwóch miliardów dolarów i kilka miliardów rubli, podtrzymał Polaków i w następnych latach”. Pytam – kto o tym w Polsce wie, zapytajcie Państwo młodzież szkolną, swoich wnuków. Zapewne jesteście ciekawi jaką pomoc otrzymała Polska podczas stanu wojennego z Zachodu? Proszę, poszukajcie w dostępnej literaturze- brak miejsca nie pozwala tu napisać, przepraszam, wrócimy przy innej okazji.

Polskie doświadczenia…

Wybitny politolog brytyjski Norman Davies, w dziele pt. „Boże igrzysko” (wyd.1994), pisze: „Gdy minął pierwszy szok, okazało się nagle, że Jaruzelski nie jest „polskim Pinochetem”, ani nie ma najmniejszego zamiaru na nowo wprowadzać w Polsce rygorów stalinizmu. Przeciwnie: okazał się komunistycznym reformatorem, w poglądach zbliżony do frakcji Andropow-Gorbaczow, która właśnie zaczynała dochodzić do głosu w Moskwie. Z perspektywy czasu, prowadzona przez niego polityka okazuje się pierwszą na świecie próbą wprowadzenia głasnosti i pierestrojki, choć oczywiście nie używał on żadnego z tych sloganów. W 1982 roku zaczęto stopniowo zwalniać internowanych. Przedstawiono długofalowe projekty reform ekonomicznych, sygnalizując w ten sposób zmierzch panującego systemu gospodarki. Złagodzono rygory stanu wojennego, a następnie całkowicie go zawieszono. Podziemnej Solidarności pozostawiono zadziwiająco dużą swobodę działania, wolne od cenzury wydawnictwa przeżywały okres rozkwitu… Jaruzelski prowadził politykę Gorbaczowa na co najmniej trzy lata przed tym, zanim zaczął ją uprawiać Gorbaczow. Był Janem Chrzcicielem pierestrojki”. Proszę zwrócić uwagę na te dwa zdania i przypominać „lepiej wiedzącym”.

„Dwa… nie do przyjęcia … rozwiązania”, możliwe warianty

Proszę raz jeszcze przeczytać akapit „Kierownictwo radzieckie gorączkowo szukało wyjścia, pomiędzy dwoma jednakowo nie do przyjęcia dla niego rozwiązaniami… pogodzić się z chaosem panującym w Polsce, czy… zareagować… siłą zbrojną”. Zwracam uwagę – zgodzić się na „chaos”- czyli ciągłe strajki, protesty, okupacje budynków, różne formy jątrzenia? Michaił Gorbaczow „patrzy” na to z perspektywy Moskwy i przyznaje, że mogło to grozić  „rozpadem całego obozu socjalistycznego”. Spodziewam się, że akcentem na ten szczegół, u „piaskowych znawców” wywołałem wybuch radości. Wreszcie mają „dowód”, że Moskwa, że Gorbaczow bali się „potęgi” Solidarności, która „trzęsła” nie tylko nimi, ale była „postrachem” całego obozu. To „wyobrażenie i myślenie” o „sile” panny „S” jest żartem. Ale„naocznym faktem” jest „chaos” w Polsce, wymagający pomocy finansowej i materialnej ZSRR- Gorbaczow o tym mówi, to był dla nich istotny wysiłek! Oczywiście, nie należy bagatelizować tego „chaosu” jako  „przykładu odwagi” dla różnych dysydentów czy przeciwników panującego ustroju, także wśród robotników sąsiednich krajów. Tu szczegół- proszę sięgnąć do książki Generała „Różnić się mądrze” (Wyd. KiW, 1999), gdzie pisze o postawie wobec Polaków robotników CSRS – „oni się buntują, strajkują, nic nie robią, a my mamy im pomagać?”.

Powyższe oceny, swoiste refleksje Michaiła Gorbaczowa odczytuję jako efekt wcześniej opisywanych przekonywań wielu rozmówców, nie tylko Generała i Kani, ale też reformatorów w Partii, działaczy terenowych, oficerów WP w bezpośrednich rozmowach. To przecież oni na różne możliwe sposoby tłumaczyli, że „problem z Solidarnością” rozwiążemy sami pokojowo – podkreślam, swoimi rękami, pomóżcie nam tylko gospodarczo!

Kiedy mogłyby dojść do interwencji – zastanówcie się Państwo. Pod rozwagę poddaję takie warianty. Pierwszy. Nie ma stanu wojennego. 17 grudnia bratobójcza walka wybucha w Warszawie i kilku dużch miastach, leje się krew. Sąsiedzi nie pytając o zdanie Generała, „uruchamiają” PGAR i wkraczają z wojskową pomocą. Wojsko Polskie walczy na dwa fronty. Jaki efekt – kto z Państwa wiarygodnie zawyrokuje? Drugi- początek, jak wyżej. Twardogłowi z Partii, wszczynają przewrót w Warszawie, upada rząd Generała. Przejmują władzę, dochodzi do sytuacji przedstawionej w cytowanym zapisie-tylko nie w czerwcu, a grudniu. Oto on- „w czerwcu 1981 r. grupa dziewięciu polskich generałów zwróciła się do KGB z planem usunięcia Jaruzelskiego z uwagi na jego niechęć wprowadzenia stanu wojennego i zastąpienia go przez nowego ministra obrony (prawdopodobnie jeden ze spiskowców), który by aresztował pozostałych członków rządu, przejął kontrolę nad strategicznymi punktami, zatrzymał do 3000 kontrrewolucjonistów, których deportowano by gdzieś do Bloku Radzieckiego. Pod wodzą nowego ministra obrony narodowej zawiązałaby się junta wojskowa, bez udziału przedstawicieli dawnego rządu i BP. Następnie zespół akcji zaapelowałby do reszty Bloku Radzieckiego o pomoc wojskową  aby bronić socjalizmu w PRL”. Rozwinięcie tego wariantu zawarłem w tekście „Kto uratował Solidarność” (DT, 5-7 lipca 2019). Państwo też mogą rozważać własne – zachęcam. Trzeci – stan wojenny wprowadzono, ale dochodzi do strajków, manifestacji, ulicznych walk, trwa bratobójcza walka, są ofiary. Co spowodowało taką sytuację? Dla przykładu – nie internowano działaczy terenowych Solidarności, teraz „dowodzą różnymi akcjami”. Zachód zachęca ZSRR do zaprowadzenia w Polsce porządku. Proszę zauważyć w tym wariancie – dla Zachodu to sukces, gdyż uczynił to w „trosce” o Polaków, choć leje się krew, a ZSRR i tak dla części będzie wrogiem na lata.

Każdy może i powinien mieć „swoje warianty”. Czy te Państwa nie dowodzą, że Generał  „skrupulatnie ważył i kalkulował warianty”? A czy „był Janem Chrzcicielem pierestrojki”? Zastanówcie się – z rozmysłem, z pokorą, a może i … wdzięcznością!

Gabriel Zmarzliński

Poprzedni

Dziennik Trybuna 2022-03-07 nr 2283-2284

Następny

Deklaracje bez pokrycia