Jest coś, co mamy niemal codziennie i w nadmiarze. Nie, to nie jest dobry nastrój. To powietrze, niezwykle zresztą bogate. Bogate w zanieczyszczenia. Jeszcze do niedawna symbolem zanieczyszczonego powietrza był krakowski smok (smog?). W maseczce.
Ale w odróżnieniu od całej reszty kraju Kraków, a głównie krakowianie, wzięli się do roboty. Niemal wszyscy przyłożyli ręce do tego, że w europejskich rankingach najbardziej zanieczyszczonych miast Kraków zniknął z czołówki, a tym trudniej już go szukać w rankingach krajowych, uwzględniających mniejsze miejscowości, o których Europejczykom nawet się nie śniło. Oczywiście tylko te, w których są stacje pomiarowe. Wiele miejscowości broniło się rękami, nogami i uchwałami organów przed instalowaniem na ich terenie stacji, które analizują stan powietrza, szczególnie jeśli miejscowości te miały status uzdrowiska. Teraz odrobinę się to zmieniło i już wiemy, dzięki pomiarom, że żadne polskie uzdrowisko poza kurortami nadmorskimi nie ma nie tylko zdrowego, ale i w miarę czystego powietrza.
Oddychanie, choć jest podstawą życia człowieka, nie jest dla PiS‑u szczególnie istotne. Nie, żeby dla poprzednich rządów było jakimś priorytetem, ale przynajmniej udawano, że dostrzega się problem. Za władzy PO pozwalano samorządom na podejmowanie działań (i uchwał) w celu ograniczania emisji zanieczyszczeń, a nawet na wykorzystywanie do tego unijnych funduszy. No, może poza jedną wpadką, kiedy samorządom zabroniono przekazywania pieniędzy osobom fizycznym. W efekcie na dwa lata w Krakowie zamarła akcja wymiany pieców. No i może poza tym, że PO nie była w stanie wypracować polityki energetycznej.
Dla PiS liczy się wyłącznie to, czym można się posłużyć w utrwalaniu dominacji politycznej i co przynosi szybkie efekty. Jeśli do tego dodamy właściwą dla wpływowych jednostek PiS‑u obojętność graniczącą z pogardą wobec nauki i wiedzy, to otrzymamy stosunkowo proste wyjaśnienie braku sukcesów tej partii w sprawie działań na rzecz poprawy stanu powietrza.
Już za chwilę najbardziej znane marki w Polsce, związane np. z Żywcem (dwunasta lokata w Polsce pod względem zanieczyszczenia pyłem PM10 w roku 2019) mogłyby się reklamować hasłem w rodzaju „Nasz produkt nie miał kontaktu z powietrzem!”. A sanatoria w polskich uzdrowiskach poproszą o przywożenie powietrza ze sobą. Krakowscy deweloperzy zyskają argumenty za zabudową korytarzy powietrznych, słusznie twierdząc, że dzięki temu spoza miasta nie napłynie zanieczyszczone powietrze – to ze Skawiny i Proszowic, i Zabierzowa. I z papieskich Wadowic, które co prawda nie załapały się do krajowej czołówki, ale są w czołówce wojewódzkiej. I z innych miejscowości, w których nikt stanu powietrza nie bada, więc ludzie nie wiedzą, czym oddychają. Z takiej Suchej Beskidzkiej na wszelki wypadek usunięto na żądanie władz lokalnych stację pomiarową, bo wciąż coś wskazywała. Gdy jednak wróciła, zaczęła uparcie wskazywać lokatę w pierwszej dziesiątce miast zanieczyszczonych, a jeśli chodzi o benzo(a)piren, to nawet w pierwszej trójce. Co tam palą, nikt nie wie na pewno, w każdym razie to nie tytoń ani marihuana. Wiem, że marihuany palić nie wolno, ale śmieci też nie… Podobno.
Rząd po rekonstrukcji dojrzał do tego, by zauważyć problem. Wcześniej minister Szyszko go nie dostrzegał. Kto wie, może uważał stacje pomiarowe za wysoce niepatriotyczne, stale na coś wskazywały, a w dodatku ich utrzymywanie kosztuje. Nie będzie stacji, to samopoczucie od razu się poprawi. Kolejna dobra zmiana. Oddychanie nie jest dziś politycznie istotne. Nie wpływa na najważniejsze dla PiS‑u wartości , czyli władzę za życia i życie po śmierci. Powietrze w Polsce jest pewnie mniej zanieczyszczone, niż było w czasach PRL. To nic, że trochę zatęchłe i trochę nieświeże. Skoro zwolennicy czystego powietrza nie obalili rządu PO, nie obalą też rządu PiS‑u. A przecież liczy się tylko rządzenie.
Kraków jako pierwsze miasto w Polsce zaczął się troszczyć o powietrze. W latach 1995–2019 na likwidację palenisk węglowych wydano tu ponad 400 mln złotych, z czego około 300 mln w okresie realizacji Programu Ograniczania Niskiej Emisji w latach 2016–2019. Do tego doszły w Krakowie fundusze na niezwykle ważne programy osłonowe dla osób o niskich dochodach. Można powiedzieć, że miasto zrealizowało wzorcowy program. I pewnie dlatego nie jest już ostatnie.
Tymczasem w ramach rządowego programu likwidacji palenisk przez półtora roku (dane na wrzesień 2020) podpisano umowy ze 131 tysiącami osób, które wymieniają piece. Wbrew pozorom to bardzo mało, bo z danych wynika, że do wymiany są 3 miliony pieców. W takim tempie paleniska zostaną zlikwidowane w niecałe 40 lat. To prawie dwa razy wolniej niż w Krakowie.
Tak to już jest, że polscy politycy generalnie nie lubią Polaków (poniekąd z wzajemnością) i traktują ich jak powietrze, którym sami oddychają: dosyć zatrute, ale jeszcze nie trujące. Polakom przydaje się kulturowy nawyk unikania przeciągów, gdyż nierzadko powietrze wewnątrz bywa lepsze od tego na zewnątrz. Trochę zatęchłe, ale swojskie. Trochę w zastoju, ale za to niegrożące wiatrem zmian. Taka nasza mała stabilizacja. Czasem bardzo mała. I wszystko się do tej stabilnej małości sprowadza. Jeśli potrwa dłużej, w Polsce jak na wyspie Flores wykształci się nowy gatunek człowieka: hobbit z Polski. Trochę zakatarzony, o zmniejszonych płucach. Prawdziwy Polak katolik, owoc dobrej zmiany.
Czy tak być musi? Puszczając wodze fantazji – niekoniecznie. Tyle że aby się cieszyć czystym powietrzem, trzeba mieć tanią energię elektryczną np. z elektrowni jądrowych. Trzeba mieć tani i sprawny transport publiczny. W miastach dostęp do parków. Równość i społeczną sprawiedliwość
Odrobinę wolności i rozsądku. I przede wszystkim szacunek i życzliwość dla ludzi. I klasę polityczną… o pewnej klasie.
https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-czlowiek-na-ziemi/aktualnosci/news-miejscowosci-z-najbardziej-rakotworczym-powietrzem-w-polsce-,nId,4886602
Dane na temat Krakowa dostępne na stronach UMK; agregacja danych dokonana przez autora.