2 grudnia 2024

loader

Święta owsianka

Ponoć: „pokorne ciele dwie matki ssie”. Czy jednak w tym powiedzeniu w gruncie rzeczy nie chodzi o ojców?

W Polsce głównym orędownikiem pokory jest rzecz jasna kościół katolicki. Pokornymi steruje się łatwiej, dlatego nasz faszystowski rząd też nie ma nic przeciwko temu, żeby mieć pomiędzy udami cielątka. Jak wiadomo, aby cielątko było prawomyślne, choć w żadnym wypadku pozbawione grzechu, do jego produkcji potrzebna jest krowa i byk; bydlątka pozostające w poświęconym związku małżeńskim. O to, żeby krowa zbytnio nie fikała dbają „wypracowane” samice takie jak Kaja Godek. Aby byk nie pomyślał, że jest byczkiem Fernando i nie poleciał za motylkiem, dba kapitalizm. Byki dokonują autokastracji chlejąc gówniane piwo nad wezwaniami do płacenia rat i alimentów. Niestety cud coniedzielnej hostii nie załatwia wszystkiego. Frustracja zwisu nawet wyświęconego- pozostaje. I jeszcze ta wojna!

Ostatecznie ruchamy się po taniości, zabijamy na bogato. Emocjonalny i cywilny złoty środek pomiędzy pieprzeniem, a zadymą znajdujemy w przemocy domowej. Chciałoby się napisać: konsekrowanej przez kościół katolicki, bo ostatecznie to on wciąż napierdala o nierozerwalności związku małżeńskiego, „dźwigania krzyża” przez poobijane żony oraz dzielności, którą mają wykazać się stadła. Jeśli to za mało zawsze w sukurs kościołowi przyjdzie ruch oazowy i różnorakie grupy ewangeliczne. A jednak brew mi drgnęła, kiedy zorientowałam się, że cielęta z Małego TGD kwestują na akcję „Pomarańczowa Energia- Stop przemocy w rodzinie”. To tak jakby dzieci producenta wódek nagabywały ludek, aby ten płacił za esperal.

Świecki kraj, gdzie prześladuje się chrześcijan

Kapitalizm to kapitalizm. Hipokryzja to hipokryzja. Dewiacja to dewiacja. I jeszcze można zrobić lansik w Dzień Dobry TVN. Żyjemy w świeckim kraju, gdzie prześladuje się chrześcijan, więc wpierdalanie owsianki przy chórze małoletnich wyjców, które mienią się grupą, mającą „rozśpiewać, roztańczyć i rozmodlić najmłodsze pokolenie” jest całkiem naturalne. „Niech się święci znów niepamięci cud, niech się zdarzy tu”, śpiewają bachory w TVN oraz dostępnym w necie klipie i wszystko jasne! W końcu czy człowieka szczęśliwego nie tworzy krótka pamięć, czyli demencja? Ale wpierw do tej demencji trzeba dożyć. Później już tylko chóry anielskie. Doradzam spakować do trumny oprócz grzebienia, okularów i zatyczki do uszu…

„Niewinny jedyny/ Niemałe me winy/ Wybaczył On/ Wybaczam, bo mi wybaczono” – to dalej piosenka o wdzięcznym tytule „Uraza”. Człowiek musi zapytać: a co to On wam wybaczył dziatki? Kompulsywne wpieprzanie cukierków, ściąganie na matmie, gmeranie sobie paluszkiem w pusi, tryskanie w skarpetkę, obgadywanie koleżanek i kolegów? Co takiego On wam wybaczył? Gówniarze „walczący” z przemocą w rodzinie, zachowują się jak rasowi naganiacze kolejnych nieszczęśliwych matek, żon, dzieci, mężów. Ofiar księży pedofilów, wyzyskiwanych pracowników i nędzarzy. Co za gówno!  I to gówno zapudrowane, skoro inny kawałek zespołu małych hipokrytów „Góry do góry!” (czuję „poetycką” inspirację mumią Jana Pietrzaka) zaliczył 41 110 514 wyświetleń i 228 tysięcy łapek w górę. Komentarze pod klipem są rzecz jasna wyłączone… Fakt, że słuchanie teraz Pink Floyd jest verboten. Ale tamci przynajmniej byli szczerzy, a te dzieciaki wraz z rodzicami z ruchu oazowego, walą Państwa w kakao. A przede wszystkim krzywdzą Państwa dzieci, piorąc im mózgi. Więc może jednak: „We don’t need no education We don’t need no thought control”? Tyle że indoktrynacja z klas szkolnych i sal rekolekcyjnych swobodnie przeskoczyła na szkolne korytarze, pstrokate smartfony, a nawet – niby duch nad wodami – unosi się nad śniadaniową owsianką. Nie zdziwcie się tylko, że jak Państwu ktoś wymaca dziecko, to ono mu wybaczy. A jeśli dostaniecie w łeb od partnera czy partnerki, to głosik przed mutacją poinformuje: żebyście nie żywili urazy.

 „Poniedziałek jest okej. Wtorek ani trochę mniej. I środek środy to dobry czas, żeby modlić się…” Serio prawicowe szczawie? To ja wam zbożna, matołowata dziatwo mówię, że wolę ateistyczną nomenklaturę: „środa to dzień loda!” I niech tatuś z mamusią, jak już przeliczą zarobione na naiwniakach pieniądze, wytłumaczą czy chodziło mi o lody bambino czy magnum… 

Izabela Szolc

Poprzedni

Czary-mary Balcerowicza, czyli jak być Francją

Następny

Komunistyczna Partia Chin na nowej drodze