29 listopada 2024

loader

Święte prawo do bycia biedakiem

Święty jest Jan Paweł Drugi. Dziewczyny kolegów są święte. Święta są dwa razy do roku. Święty jest Krzyż na Łysej Górze i Święta jest lipka w Świętej Lipce. Święta jest też własność. A przynajmniej powinna. Jak ktoś uczciwie pracuje na swoje, wara innym od tego, co nie ich. Nieważne, czy to lepianka z kurzej kupy czy willa na Żoliborzu. Jak moje i za moje, to nikomu nic do tego. Amen.

Władze amerykańskiego Seatle wpadły na pomysł, jak walczyć z biedą. Ongiś, projekt ustawy na podobny temat chcieli wnieść do Sejmu, jako grupa inicjatywna, Paweł Kukiz z grupy Piersi z Jędrzejem Kodymowskim z grupy Apteka. Dziś pierwszy z nich jest posłem podupadłego ruchu, a drugi dyskdżokejem podupadłej stacji radiowej. Bieda ma się za to u nas bardzo dobrze i znowu, coraz śmielej sobie poczyna. W Ameryce, jak donosi „ New York Post”, władze Seattle właśnie rozważają wprowadzenie przepisów uniewinniających większość wykroczeń, jeśli ich sprawca umotywuje swój czyn biedą. Dodać należy, że to wszystko dzieje się tuż po tym, jak Seattle postanowiło obciąć o 18% budżet przeznaczony na policję – w roku, w którym padają od dawna nienotowane rekordy w liczbie morderstw w tym mieście. W 2020 r. odnotowano tam więcej morderstw niż przez dwa poprzednie lata razem wzięte. Anita Khandelwal, jedna z odpowiedzialnych za projekt walki z biedą, argumentuje zań w ten sposób: „W sytuacji, w której ukradłeś komuś kanapkę, bo próbowałeś zaspokoić swoje podstawowe pragnienie, jakim jest głód – my jako społeczność dostaniemy sygnał, że nie powinniśmy cię za to karać. Taki postępek jest usprawiedliwiony.” Jednakowoż, nie o kradzież kanapki czy, jak u nas, batonika, tu idzie. Proponowane przepisy można interpretować również i w taki sposób, że nawet jeśli ktoś napadnie na jubilera i ukradnie towar znacznej wartości, może zostać uniewinniony, jeśli w czasie procesu przyzna, że zamierzał spieniężyć łup i oczywiście ,,przeznaczyć go na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb”. Własność prywatna idzie wtedy na ulicę uprawiać wolną miłość, a tryumfuje złodziejstwo. Nie o taki anarchizm walczył Bakunin, nie za taki socjalizm bili się bojowcy z PPS-u, nie o „take Ameryke” Północ walczył z Południem.

U nas też, jak się okazuje, święte prawo własności, ma swoich obrońców. Jedni bronią prawa przed grabieżą, a drudzy urzędnika przed konsekwencjami. I co najdziwniejsze, w czasie gdy PiS gani swoich, co nie zdarza się zbyt często, Platforma pisowczyka broni, co zdarza się jeszcze rzadziej. No ale w końcu zbliżają się święta, takoż i miłosierdzie potrafi wówczas chadzać u nas bardzo krętymi ścieżkami, zwłaszcza po tradycyjnym, zakładowym śledziku. Premier Morawiecki zdymisjonował z dniem 15 grudnia wojewodę wielkopolskiego, Łukasza Mikołajczyka. Poszło o słynny pałac w Stobnicy, wybudowany pośród rezerwatu Natura 2000. Pisałem o tym w wakacje; zamczysko jak z bajki postawiono wbrew prawu, a urzędnicy zalegalizowali samowolę, jakby ktoś miast pałacu w miejscu chronionym, postawił sobie blaszany garaż na działce. Bo kto bogatemu zabroni. Pod koniec listopada wojewoda wielkopolski uznał ważność zgody na budowę tzw. zamku w Stobnicy, choć przeprowadzone postępowanie wykazało, że decyzja starosty obornickiego została wydana z naruszeniem prawa. I za to poleciał ze stanowiska. Szkoda, że dopiero teraz, bo nawet bez wyroku, sprawa była śmierdząca na kilometr, a pałacu nie stawia się w miesiąc. Po decyzji premiera, w obronę ekswojewody zaangażował się prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, jedna z czołowych postaci PO. Publicznie jął zastanawiać się, co innego mógł uczynić wojewoda, jeśli nie zalegalizować stan prawny, który zastał, a do którego doprowadziły zaniedbania poprzedników. „Co wojewoda, w sytuacji tego nieszczęśliwego „zamku”, miał teraz zrobić? Miał kazać go rozebrać?” zastanawiał się prezydent Jaśkowiak w rozmowie z dziennikarzem. Ano, panie prezydencie…tak. Miał kazać rozebrać. Waśnie tak. Miał pokazać, jako przedstawiciel władzy w terenie, że nie ma i nie może być zgody na prymat samowoli zbudowanej na grubych pieniądzach, ponad prawem. Bo nic nad nim stać nie może. Wiem, to takie niepisowskie myślenie, ale właśnie za jego brak, wojewoda pożegnał się ze stanowiskiem. Tak jak nie można złodziejstwa, nawet najmniejszego, legalizować, tak i nie można zezwalać na legalizowanie łamania prawa w biały dzień. Bo to już żaden anarchizm. Żaden syndykalizm. To normalne, legalne bezprawie i bandyterka. Nie za „take Polske” Lechu skakał przez płot.

Jarek Ważny

Poprzedni

Uczczą pamięć ofiar faszyzmu

Następny

Prawicowy szok pourazowy

Zostaw komentarz