„Dziennik Wschodni” podał 24 stycznia, iż działania podjęte w związku z zadłużeniem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie tylko w ciągu pierwszych trzech tygodni bieżącego roku kosztowały placówkę aż 70 łóżek. Tyle miejsc dla potencjalnych pacjentów zostało już zlikwidowanych.
A to bynajmniej nie koniec restrukturyzacji.
„Od początku roku w oddziale są permanentne dostawki umożliwiające przyjęcia planowe pacjentów przy zredukowanej liczbie łóżek, ale one mają bezwzględnie zniknąć w wyniku restrukturyzacji. Tym samym wydłużą się kolejki, co stworzy zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów” – piszą lekarze z Oddziału Kardiologii WSS.
22 stycznia z funkcji ordynatora tego oddziału ustąpił dr Ryszard Grzywna. Swoją decyzję motywował przede wszystkim przesłankami etycznymi – nie chciał zwalniać załogi. Tymczasem restrukturyzacja wymagała między innymi okrojenia ponad 20 proc. łóżek. Pracownicy wydali oświadczenie, w którym deklarują zrozumienie dla jego decyzji.
„Obawiamy się jednak o bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców województwa oraz tego, że tak drastyczna redukcja potencjału diagnostyczno-terapeutycznego Oddziału Kardiologii spowoduje utrudnienia w dostępie do wysokospecjalistycznych procedur medycznych i narazi pacjentów na zagrożenie zdrowia lub życia” – piszą dalej.
Jak wyliczył Urząd Marszałkowski, zadłużenie szpitali podległych samorządowi województwa przekroczyło już 900 mln zł. Z tego prawie jedna trzecia – 360 mln zł – to dług Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego, który dziś dysponuje ponad 600 miejscami dla pacjentów. Będzie ich jednak coraz mniej.
– Zmniejszenie liczby łóżek w żaden sposób nie zdezorganizuje pracy szpitala, ale wręcz przeciwnie – wpłynie na jej poprawę. Ta zmiana poprawi jakość leczenia, zmniejszy ryzyko zakażeń szpitalnych, zwiększy komfort pobytu pacjentów na oddziale oraz poprawi warunki pracy personelu medycznego – odpowiada na obawy lekarzy Remigiusz Małecki, rzecznik marszałka województwa lubelskiego.
Z pewnością! Nic tak nie zmniejsza ryzyka szpitalnych zakażeń jak zmniejszanie liczby pacjentów. Można w ogóle zamknąć wszystkie szpitale. Wówczas, w ogóle nie będzie tego problemu.