8 listopada 2024

loader

W PiS-ie są różne „bandy”

W PiS-ie panuje chaos, a wynika z tego, że działają różne „bandy” z różnymi pomysłami na różne biznesy. Począwszy od premier Szydło i jej nagród, aż po Marka Chrzanowskiego i jego propozycję korupcyjną – mówi z rozmowie z Kamilą Terpiał (wiadomo.co) Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, posłanka Platformy Obywatelskiej.

 

KAMILA TERPIAŁ: Jakie jest drugie dno afery KNF? Bo chyba nie chodzi tylko o to, że biznesmen Leszek Czarnecki przyszedł do szefa KNF Marka Chrzanowskiego i usłyszał korupcyjną propozycję.

IZABELA LESZCZYNA: Najważniejszy policjant finansowy w państwie, pilnujący naszych pieniędzy ulokowanych w bankach, czyli szef KNF, okazał się oszustem. To wystarczająco dramatyczna wiadomość dla rynku finansowego. Niezwykle trudno będzie odbudować wizerunek i wiarygodność tego rynku.
Ale oczywiście nie chodzi tylko o pana Chrzanowskiego. On jest tylko elementem większej całości. W parlamencie w tym czasie procedowane są dwie ustawy. Jedna jest kontynuacją wdrażania unijnej dyrektywy resolution, która pozwala na przymusową restrukturyzację banków w trudnej sytuacji i precyzyjnie określa całą procedurę, wskazując organ resolution, czyli Bankowy Fundusz Gwarancyjny. I jest druga ustawa, w której PiS daje prawo decyzji o przejęciu banku Komisji Nadzoru Finansowego. Pytanie, po co. Przecież takie kompetencje ma już BFG! Czy chodzi o to, że działają tu dwie różne „bandy”?

 

Czyli Bankowy Fundusz Gwarancyjny i Komisja Nadzoru Finansowego przeciwko sobie?

Wskazują na to słowa byłego przewodniczącego KNF, ale to nie instytucje są złe, tylko ludzie PiS-u kierujący tymi instytucjami.
Według Chrzanowskiego „banda” w BFG pod wodzą „Zdzisława” (Zdzisław Sokal – red.) chce nacjonalizować banki, co jest niezgodne z prawem i wizją państwa, na którą umówiliśmy się z Polakami w 1998 roku. Druga z kolei działa w KNF, ale inaczej, poprzez wymuszenia. W pierwszym przypadku mamy socjalistę, w drugim kapitalistę, ale oszusta, który chce na problemach banku sporo zarobić. Czy tylko do własnej kieszeni?
Nie wiemy. Wydaje się jednak, że Marek Chrzanowski jest narzędziem w rękach wyżej postawionych w hierarchii partyjnej PiS osób. Tylko jakich? W tle pojawia się Szef NBP Adam Glapiński, minister Zbigniew Ziobro, premier Mateusz Morawiecki. Przecież takie decyzje nie zapadają w głowie młodego Chrzanowskiego, on był raczej figurantem.

 

Zaraz wrócimy do kluczowych postaci… W aferze KNF pojawia się także wątek legislacyjny. Chodzi o poprawkę do projektu ustawy o wzmocnieniu nadzoru i ochrony inwestorów na rynku finansowym, która pojawia się nagle w II czytaniu. Daje możliwość przejmowania prywatnych banków za zgodą KNF. To ważny element?

Oczywiście! I świadczy o tym, że w tej aferze bierze udział cała partia PiS. Przecież to posłowie „wrzucają” poprawkę, która pozwala przejmować banki na podstawie administracyjnej decyzji KNF. I dzieje się to kilka godzin po tym, jak do prokuratury trafia zawiadomienie mecenasa Romana Giertycha. Co chcą tym osiągnąć? Postraszyć Leszka Czarneckiego? Poprawka dzień później zostaje, przy sprzeciwie opozycji, przyjęta przez Sejm.
Po artykule w „GW” Platforma Obywatelska domaga się wstrzymania prac nad ustawą i wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Ale PiS pędzi jak szalony, także w Senacie, kłamiąc ustami senatora Biereckiego, że to implementacja dyrektywy. Przypomnijmy – to nieprawda.
Organem resolution w Polsce jest BFG i to on, jeśli regulator uznał za potrzebne, mógł dostać dodatkowe instrumenty, nie KNF.

 

Kluczową postacią wydaje się także prawnik, który na polecenie szefa KNF miał być zatrudniony przez Leszka Czarneckiego.

Przypomnę, że wcześniej to Mateusz Morawiecki rekomendował go do rady nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych, choć ostatnio stwierdził, że to NBP go rekomendował. To tego prawnika szef KNF-u chciał „wsadzić” do Getin Noble Banku – nie udało się, ale powiodło się w Plus Banku Zbigniewa Solorza.

 

Czyżby złote dziecko polskiej palestry?

To bardzo smutne, ale PiS traktuje całą Polskę jak swój łup i zachowuje się jak dzicz, która napadła na naszą ojczyznę i wyrywa sobie co smaczniejsze kąski. Dlatego powiedzenie Grzegorza Schetyny, że są „jak szarańcza” jest bardzo trafne. To szarańcza, która obsiadła wszystko, co było można i niszczy po kolei.
Nie chodzi tylko o aferę KNF. Wystarczy wspomnieć SKOK-i czy GetBack, czyli spółkę, która niezwykle życzliwie pomagała państwowym bankom pozbywać się „złych długów”. Ale z praniem pieniędzy przez PiS mieliśmy do czynienia także w spółce Solvere. Okazuje się, że PiS od lat działa tak samo, jak w czasach, gdy uwłaszczył się na Srebrnej.

 

W nagranej rozmowie Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim pojawia się także wątek twórcy SKOK-ów Grzegorza Biereckiego. Podobno chciał „ulokować” w banku biznesmena 70 mln zł, bez skutku. Od tego zaczęły się problemy Getin Noble Banku.

To musi wyjaśnić prokuratura, niestety ta sprawa leży w głębokiej szufladzie, bo prokuratura jest też partyjna. Ale rzeczywiście wszystko układa się w logiczną całość.
Zespół śledczy PO ds. SKOK-ów, którego jestem przewodniczącą, zgromadził spory materiał na ten temat. Ustaliliśmy, że 13 kwietnia 2015 r. zostało wszczęte postępowanie w sprawie dotyczącej nadużycia uprawnień w zakresie zarządzania majątkiem Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych i wyrządzenia jej szkody majątkowej w wielkich rozmiarach poprzez likwidację Fundacji i przekazanie jej aktywów na rzecz kolejnych podmiotów, ostatecznie na rzecz Spółdzielczego Instytutu Naukowego G. Bierecki Sp. Jawna. Majątek Fundacji to ok. 70 mln zł, których właścicielem stał się senator Bierecki. Postępowanie prokuratorskie w tej sprawie wszczęto mniej więcej 3 lata temu… Czy to wtedy, wg słów Leszka Czarneckiego, senator szukał banku, w którym mógłby złożyć depozyt w takiej wysokości?

 

KNF pod rządami Marka Chrzanowskiego chronił SKOK-i i ich twórcę?

SKOK-i były w bardzo trudnej sytuacji, gdy objęliśmy je nadzorem finansowym, ale od kiedy w KNF rządzi PiS, słyszymy, że fundusze własne kas są w coraz lepszej kondycji. A premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że sektor świetnie się rozwija. Nie wiadomo, czy to cud nad Wisłą, czy człowiek w KNF, który kocha SKOK-i bardziej niż prawdę i bezpieczeństwo depozytów. Ale skoro dyrektorem departamentu, który nadzoruje SKOK-i, zostaje były długoletni pracownik Kasy Krajowej, to standardy idą spać.

 

„Dymisja Marka Chrzanowskiego kończy sprawę” – mówił kilka dni temu szef KPRM Michał Dworczyk. PiS-owi uda się ukręcić sprawie łeb na tym etapie?

Z całą pewnością nie. Chociaż widać, że się starają. Szef NBP udaje, że sprawa go nie dotyczy, a w zasadzie jej nie ma, a Chrzanowski wg niego jest wzorem cnót wszelakich. Premier milczy, choć powinien wszystkich przeprosić, próbować uspokoić deponentów i inwestorów. Do mnie dzwonią ludzie i pytają, czy ich pieniądze w banku są bezpieczne. Myślę, że do premiera dzwonią tym bardziej.

 

Teraz widać, że nie jest opanowana?

Powiedzieć, że nie jest opanowana, to nic nie powiedzieć. W PiS-ie panuje chaos, a wynika z tego, że działają różne „bandy” z różnymi pomysłami na różne biznesy. Począwszy od premier Szydło i jej nagród, aż po Marka Chrzanowskiego i jego propozycję korupcyjną.

 

A co robi Jarosław Kaczyński?

To dobre pytanie. Zwykle wychodził z cienia i zarządzał kryzysem, choćby tak, jak w niepoprawnym politycznie powiedzeniu: „Kowal ukradł, Cygana powiesili”.
Myślę, że sprawy tak bardzo wymknęły się spod jego kontroli, że nie jest w stanie zapanować nad grupami wpływów, frakcją Ziobry i Biereckiego, frakcją Morawieckiego.
W mojej ocenie powinien zmusić Mateusza Morawieckiego do dymisji, tak jak ten zmusił do dymisji szefa KNF. Ale nie zrobi tego, bo kto wtedy zostanie premierem? Nie ma tam już nikogo, kto mógłby chociaż udawać państwowca.

 

Politycy PiS-u twierdzą, że oni i partia nie mają z tą aferą nic wspólnego. Nie uda im się obronić takiej tezy?

Kilka dni przed wybuchem afery KNF Małgorzata Wassermann przekonywała, że to premier odpowiada za to, co działo się w KNF, ale już po wybuchu afery politycy PiS-u przekonują, że premier za to nie odpowiada. Przecież w tym brak logiki. A zestawianie tych dwóch spraw i mówienie, że tu zadziałało państwo, a tam nie, jest totalną bzdurą. Fundamentalna różnica polega na tym, że afera Amber Gold jest aferą prywatnego oszusta, a w aferze KNF oszustem okazuje się urzędnik państwowy, albo urzędnicy państwowi, tego jeszcze nie wiemy.
Widać jak na dłoni, że w sprawę zamieszani są ludzie powiązani z PiS-em i należący do PiS-u.
Koniec kropka.

 

Ale komisja śledcza nie powstanie?

Na razie nie. Chociaż jej powstanie byłoby w interesie premiera, bo do tej pory wiele informacji go obciąża, a PiS w jakimś momencie będzie chciał to wykorzystać, aby się go pozbyć, bo Mateusz Morawiecki cały czas w partii jest neofitą. Jeżeli komisja nie powstanie, to będzie oznaczało, że albo premier Morawiecki jest za słaby, żeby wniosek przeforsować, albo jest częścią tego układu i dlatego nie jest zainteresowany jej powstaniem. Na szczęście demokracja (która co prawda poobijana, ale wciąż jest naszym ustrojem) polega na tym, że co jakiś czas rządzący się zmieniają. Przez 3 lata PiS zrobił wiele, aby zohydzić się w oczach Polaków. Jestem przekonana, że rozdane suwerenowi pieniądze nie przysłonią rzeczywistości na tyle, żeby Polacy zagłosowali na oszustów.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Głos prawicy

Następny

Jutro należy do nich

Zostaw komentarz