8 listopada 2024

loader

Warto żyć !

Wszelkie znaki na nowogrodzkim niebie wskazują, że tegoroczne lato obrodzi nam nowowybranym prezydentem. Będzie miał on mandat słaby, gromko i ciągle kwestionowany przez jego przeciwników politycznych. Prezydentem „wszystkich Polaków” na pewno nie zostanie.
Jeśli w letnich wyborach w pierwszej turze zwycięży pan prezydent Andrzej Duda, to opóźni on nieuchronną przegraną partii pana prezesa Kaczyńskiego. Bo jeżeli jego pokorne prezydentowanie nie ulegnie zmianie, to aktualny obóz rządzący jakoś dociągnie do parlamentarnych wyborów w 2023 roku.
Jeśli szczęśliwym trafem dojdzie do drugiej tury wyborczej i opozycja przekona swoje elektoraty aby ruszyły się i zagłosowały na kandydaturę anty Dudy, na mniejsze zło, rezygnując w dzień wyborów ze swych estetycznych pryncypiów, wówczas pan prezes Kaczyński będzie miał dodatkowy kłopot.
Będzie musiał użerać się nie tylko z opozycyjnym Senatem RP, ale też wrogim prezydentem RP, brutusowskim Gowinem i niechęcią parlamentarzystów z jego własnego klubu. Kalkulujących swą polityczną przyszłość. Coraz bardziej mniej przewidywalną pod kacyńskim przewodem.
No i kryzysem powirusowym. Powszechnym tym razem. Przede wszystkim kryzysem gospodarczym, który zmieni obowiązujące jeszcze hierarchie wartości i politycznych ważności.
Dotychczasowe wojny historyczno- obyczajowe, tak sprawnie organizowane przez elity PiS i wygrywane przez nie, zostaną wypchnięte na drugi plan przez realne, naprawdę konflikty ekonomiczne.
Walka antagonistycznych interesów różnych klas i warstw społecznych stanie się ważniejsza dla ubożejącego społeczeństwa polskiego niż zalecana przez elity PiS obrona Narodu Polskiego przed zagranicznych „antypolonizmem”, genderem atakującym sielską, polską wieś i agresywną ideologią LGBT przenikającą do każdej gminy.
Elity PiS udowodniły już, że nie potrafią zarządzać państwem w czasach kryzysowych. Kryzysu realnego, a nie wykreowanego przez swych spin doktorów, dla zwiększenia poparcia wyborczego PiS.
Już nie pomogą im kolejne obietnice nowych kiełbas wyborczych, jak choćby proponowane teraz bony wakacyjne.
Tworzona przez nich IV Rzeczpospolita, kalka sanacyjnej II Rzeczpospolitej z ubiegłego wieku, nie przystaje do nowej rzeczywistości. Podobnie jak oparta na kulcie wzrastającej konsumpcji III Rzeczpospolita.
Dlatego alternatywą wobec pisowskiej IV Rzeczpospolitej nie może być powrót do III Rzeczpospolitej. Program „żeby było tak jak było”.
Alternatywą dla pana prezydenta Dudy nie może być powracający z zagranicy premier Donald Tusk. Nawet jeśli potrafi oczarować tak radykalne, lewicowe feministki jak nasza współpracowniczka Katarzyna Kądziela.
Trzecia Rzeczpospolita skończyła się 2015 roku po przegranych przez koalicję PO- PSL wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Choć dla wielu Polaków długo jeszcze będzie utopijną, utraconą Arkadią. Jak Polska Ludowa w III RP, II Rzeczpospolita Polsce Ludowej, cesarsko-królewska monarchia habsburska w II Rzecz[pospolitej.
Teraz każda opozycja powinna zaproponować społeczeństwu polskiemu alternatywę wobec autorytarnej, mafijnej IV Rzeczpospolitej.
A opozycja lewicowa swoją. Nową, demokratyczną i przede wszystkim sprawiedliwą społecznie V Rzeczpospolitą.
Rządy pana prezesa Kaczyńskiego kończą się. Coraz więcej polityków Zjednoczonej Prawicy szuka ucieczki do przodu. Pomysłu na zmianę barw partyjnych, nowych nieskompromitowanych liderów. Aby uciec od odpowiedzialności za błędy prezesa i jego drużyny.
By zyskać nowe, polityczne życie. Stworzyć nowe koalicje centro- prawicowe zdolne odsunąć od rządów generację pana prezesa. Ale zdobytej władzy i wpływów nie oddawać.
Zapewne już przed parlamentarnymi wyborami ujrzymy na prawicy i w centrum nowe polityczne byty. Deklarujące swą niepokalaność grzechem kaczyzmu. Przymierające się do nowych koalicji centro- prawicowych. Już bez pana prezesa, bez grona jego najbliższych współpracowników.
Nadciągającej klęski pana prezesa Kaczyńskiego warto dożyć. Choć nie musi być ona jednoczesnym sukcesem lewicy.
Bo jeśli lewica, a zwłaszcza jej prezydencki kandydat, będą pasywni tego lata, to po następnych wyborach parlamentarnych może stać się marginesem polskiego życia politycznego.
Formacją oscylującą pomiędzy pięcioprocentowym poparciem w wyborach prezydenckich a piętnastoprocentowym w wyborach parlamentarnych.
Opozycją nadal obecną w parlamencie. W mediach głośną, barwną i wyrazistą
Ale w sumie mało skuteczną.
Zatem do roboty Robercie Biedroniu,
do roboty towarzysze z Lewicy.

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Ibrahimović uwielbia się popisywać

Następny

PZPN ujawnił, ile kluby płacą agentom piłkarzy

Zostaw komentarz