Mamy znowu działanie, które zaprzecza wszelkiej idei systemów podatkowych, tzn. dodaje niepewność i ciągłą zmienność tych systemów – mówi prof. Andrzej Rychard, socjolog, w rozmowie z Justyną Koć (wiadomo.co).
Justyna Koć: Rząd zapowiedział potężną zmianę podatkową niecałe trzy miesiące po wprowadzeniu Nowego Ładu. Niektórzy twierdzą, że rząd szykuje się na wybory. A pan jak to ocenia?
ANDRZEJ RYCHARD: W kwestiach związanych z podatkami diabeł tkwi w szczegółach, wiadomo też, że sens Nowego Ładu, błędy i niespójności, które tam się znalazły, odczytano dopiero po pewnym czasie, zatem tu też potrzebujemy czasu, aby zobaczyć, czy wszyscy będą szczęśliwi z powodu tego, co premier ogłosił.
Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby rzeczywiście chciano coś komuś darować w sensie ekonomicznym i rozdać jakiś bonus, Co samo w sobie nie jest niczym złym. Natomiast generalnie mamy znowu działanie, które zaprzecza wszelkiej idei systemów podatkowych, tzn. dodaje niepewność i ciągłą zmienność tych systemów. Przypomnę, że kiedy wprowadzaliśmy podatek od dochodów indywidualnych na początku lat 90., a akurat robię właśnie badania finansowane przez Narodowe Centrum Nauki na ten temat, to jednym z zamiarów twórcy tej reformy było to, żeby ujednolicić jak najwięcej, aby zamieszanie, jakie było, także po części odziedziczone po PRL, ustabilizować. I tamta rewolucja podatkowa okazała się sukcesem. Natomiast potem zaczęły się liczne zmiany, które obudowują polski system podatkowy tym, co jest najgorsze dla niego, czyli zmiennością i niepewnością.
Zmiany mają kosztować 15 miliardów złotych. Czy w sytuacji, kiedy mamy ostry kryzys humanitarny w Polsce, wojnę za wschodnią granicą, a rząd proponuje wyjęcie wydatków na zbrojenia spod konstytucyjnego reżimu finansowego, to dobry na to czas?
Trudno powiedzieć, choć wydaje się, że być może w zanadrzu tego myślenia leży oczekiwanie na pieniądze europejskie, które mogą pozwolić na tego typu dodatkowe nieprzewidziane wydatki. Bez tego trudno będzie znaleźć racjonalne uzasadnienie.
Premier zdymisjonował ministra Nowaka, to kara za zbytnie zbliżenie z Europą i wypowiedź na temat Krajowego Planu Odbudowy?
Oczywiście, że chodzi o tę wypowiedź, ale też trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, że to był jeden z tych ministrów czy wiceministrów, o istnieniu których opinia publiczna dowiaduje się szerzej dopiero po dymisji.
Myślę, że poza tym, że z punktu widzenia hierarchii politycznej wyskoczył przed szereg, jeżeli prawdą jest, że był to człowiek ministra Sasina, o czym donoszą media, to może jest to forma rozgrywki wewnętrznej. Tego pewnie nigdy się nie dowiemy, ale rodzi takie podejrzenie i te spekulacje nie są pozbawione sensu.
W PiS-ie zaczęła się „noc długich noży”?
Na pewno można tę dymisję analizować w kontekście pewnego zaognienia walk frakcyjnych. To, co się dzieje na świecie, czy to w wymiarze pandemii, czy rosyjskiej agresji na Ukrainę, nie unieważnia sporów pomiędzy rządem a opozycją, sporów wewnątrz rządzącej większości, choć wydawało się przez chwilę, że część tych sporów została unieważniona. Dziś widzimy już wyraźnie, że te koleiny polityczne wychodzą nawet także w stosunku do tego, co dzieje się na granicy polsko-ukraińskiej.
Były wiceminister sprawiedliwości stracił nagle rekomendacje do neo-KRS. Czy to jest dalszy ciąg tych rozgrywek?
Na to wygląda. Być może jest tak, że w wyniku ostatniej aktywności pan premier zyskuje na sile. To zrozumiałe, bo zarówno premier, jak i prezydent jest aktywny na arenie międzynarodowej, i chwała im za to, ale być może to też służy zbieraniu amunicji do nadchodzącej rozgrywki na wewnętrznej scenie politycznej.
Czyli wcześniejsze wybory?
Niekoniecznie, bo sondaże jednoznacznie jeszcze nie przekładają tych aktywności na jakiś radykalny wzrost poparcia dla PiS i nie wiadomo, czy w ogóle przełożą, ale do porządkowania sceny politycznej wewnątrz obozu rządzącego może dojść bez wyborów. Wystarczy, że ci gracze, którzy będą zyskiwać, jak premier Morawiecki i prezydent Duda, będą usuwać wewnętrznych przeciwników.
Sejm rozpoczął prace nad zmianami w Sądzie Najwyższym, chodzi o Izbę Dyscyplinarną. Czy rzeczywiście zostanie zlikwidowana?
Przyznam szczerze, że bylibyśmy bardzo głupi, gdybyśmy nie wykorzystali tej ogromnej szansy, jaka się właśnie w tym wymiarze otwiera, bo drugi raz UE nie będzie tak łatwo łaknęła jakiegokolwiek rozwiązania. A dziś wydaje się, że jest oczekiwanie w Brukseli, aby zrobić coś z ID, bo chcą nam dać te pieniądze. I trzeba to zrobić, bo to kwestia odpowiedzialności przed narodem.
Ukazały się ostatnio trzy sondaże, które generalnie pokazują to samo: PiS nie zanotował wzrostu poparcia. Według sondażu Kantar PiS ma 30 proc., KO – 27, Polska 2050 – 9, Lewica – 7, Konfederacja – 5, a PSL jest pod progiem.
Rzeczywiście nie ma większych zmian, ale świadomość społeczna, w tym również świadomość polityczna, błyskawicznie przekłada wydarzenia polityczne na stopień poparcia, być może trzeba poczekać. Potencjalnie istnieją czynniki, które mogą sprzyjać zbudowaniu silniejszej pozycji PiS-u, to, że wszyscy doceniają Polskę itd., ale jest też cała masa czynników działających przeciw.
Ludzie są w sytuacji niepewności, są społeczne lęki, strachy, co wynika z wojny za naszą granicą, agresji rosyjskiej i nieskończonej wciąż pandemii, która na poziomie dyskursu zanikła, ale nie wiem, czy wirus wie, że już go nie ma.
Ta niepewność i rozmaite źródła strachu mogą być czynnikiem powstrzymującym przed jakimś radykalnym wzrostem poparcia dla rządzących.