Wybory samorządowe już w najbliższą niedzielę. Sondaże wskazują, że zmiana warty w warszawskim ratuszu nie nastąpi – choć któż to wie. W każdym razie administracja prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz jeszcze przed dniem głosowania postanowiła usunąć Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w warszawskim Parku Skaryszewskim. Jak widać, tak PiS, jak i PO są równie gorliwe w usuwaniu śladów historii w myśl wytycznych IPN.
Demontaż monumentu rozpoczął się we wtorek na zlecenie Zarządu Zieleni m.st. Warszawy. Oczywiście – demontaż pomnika jest rezultatem zmiany ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego z 1 kwietnia 2016 r., która w wersji znowelizowanej 14 grudnia ubiegłego roku objęła także pomniki i inne formy upamiętnienia minionej epoki. Zasadniczo można uznać, że władze Warszawy i tak się ociągały z rozbiórką, bo ustawa wyznaczała termin likwidacji podobnych obiektów na 31 marca 2018 r, niemniej jednak dokonanie jej w przeddzień wyborów ma znamienny charakter. Wyborcy dostają jasny sygnał – dekomunizacja to nie tylko PiS. Jej zwolennicy mogą śmiało głosować także i na PO.
Nie podjęto żadnych działań, aby monument obronić przed arbitralną dekomunizacją. Zrezygnowano też z planu przeniesienia go na cmentarz żołnierzy radzieckich na Ochocie, gdzie byłby tymczasem bezpieczny, bo cmentarzy wojennych póki co jeszcze się nie likwiduje. Za to – czy to aby akt likwidacji połączyć z dodatkową szykaną? – tablice z pomnika zostaną przekazane do IPN. Po to, aby dekomunizatorzy mogli z nich szydzić, dostawszy je w swoje ręce, czy może aby mieli satysfakcję własnoręcznego ich porozbijania?
– Demontaż pomników to nie po prostu zmiana wyglądu miast, miejscowości, to klasyczne przepisywanie historii na nowo, zmienianie jej post factum – skomentowała ten akt usankcjonowanego prawem wandalizmu rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. – chodzi nie o pomniki jakichś wydarzeń czy działaczy politycznych, lecz o pomniki zwykłych ludzi (…), którzy oddawali swoje życie nie tyle za przekonania polityczne, ale za to, jak pojmowali swoją osobistą odpowiedzialność za los takich samych zwykłych ludzi jak oni – dodała.