Ukazała się druga, bardzo obszerna i wartościowa biografia Zygmunta Baumana (1925-2017) – jednego z moich najbliższych przyjaciół, wybitnego uczonego a przede wszystkim światowej sławy myśliciela, którego idee odzwierciedlają rozterki człowieka naszej epoki. Nic przeto dziwnego, że wkrótce po jego śmierci zaczęły pojawiać się poświęcone mu książki, na przykład tom studiów pod redakcją włoskiego przyjaciela Baumana profesora Carlo Bordoni’ego („Zygmunt Bauman – sociologo della modernita, Milano-Udine 2020), a także dwie bardzo wartościowe biografie polskich autorów.
Pierwsza z tych biografii to książka Dariusza Rosiaka („Bauman”, Warszawa: Wydawnictwo WAM 2019) a druga to Artura Domosławskiego „Wygnaniec: 21 scen z życia Zygmunta Baumana”, Warszawa: Wydawnictwo Wielka Litera 2021). Obie podchodzą do omawianego tematu w sposób rzetelny, obie opierają się na dziesiątkach godzin rozmów przeprowadzonych z osobami, które bohatera tych biografii znały lub (jak ja) z nim się blisko przyjaźniły. Wiele wątków tych biografii w sposób nieuchronny się pokrywa, na przykład – mało znana dotychczas – sprawa antysemickich szykan, jakich bohater tych biografii doznawał w dzieciństwie w przedwojennym Poznaniu.
Obaj autorzy zwracają uwagę na zawrotną karierę Baumana w ostatnim okresie jego życia, gdy stał się światowej sławy autorytetem intelektualnym, przyjmowanym przez papieża Franciszka i cytowanym przez papieża Benedykta XVI, obsypanym ponad dwudziestoma doktoratami honorowymi z uczelni rozsianych po całym świecie. Rosiak i Domosławski różnią się jednak w ocenie dorobku uczonego. Rosiak referuje poglądy kilku – niezbyt zresztą wybitnych – socjologów, którzy tę twórczość dezawuowali jako rzekomo niezbyt oryginalną eseistykę. Domosławski – odwrotnie. Daje nie tylko wyraz swemu bardzo wysokiemu uznaniu dla dorobku Baumana, ale także dostarcza czytelnikowi świetnego przewodnika po tej twórczości. Zgadzam się w pełni z takim podejściem. Krytyczne wypowiedzi na temat dorobku Baumana brzmią wręcz śmiesznie, gdy pojawiają się w ustach (lub w tekstach) osób, których dorobek naukowy z dużą dozą wyrozumiałości można uznać za co najwyżej średni.
Obaj biografowie Baumana wiele miejsca poświęcają jego drodze życiowej, przy czym obaj wyraźnie odcinają się do zajadłej kampanii oszczerstw, których wielkiemu uczonemu nie szczędziła polska radykalna prawica. Tak Rosiak, jak Domosławski, rozumieją motywy, które skłoniły młodego Baumana do wejścia na drogę pełnego zaangażowania się najpierw w walkę o wyzwolenie Polski ( w szeregach stworzonej w ZSRR polskiej armii) a potem w umacnianie nowego ustroju, postrzeganego przez niego jako nadzieja na Polskę sprawiedliwą, wolną od niesprawiedliwości społecznej i od antysemityzmu. Domosławski idzie dalej niż Rosiak w obronie ówczesnego stanowiska Baumana, gdyż – moim zdaniem, jak najsłuszniej – pokazuje, jak tragiczne dla Polski musiałyby być następstwa sytuacji, w której władze nowego państwa nie zdołałyby własnymi siłami pokonać – dziś tak gloryfikowanego – podziemia. Polska mogła podzielić los Litwy, Łotwy i Estonii i chyba nikt już nie sądzi, że nasi zachodni sojusznicy skutecznie upomnieliby się nią. Potępiający Baumana wielbiciele „żołnierzy wyklętych” zachowują się tak, jakby dramatycznej sytuacji powojennej Polski nie rozumieli.
Decyzja Janiny i Zygmunta Baumanów opuszczenia Polski w czerwcu 1968 roku była wymuszona nie tylko tym, że oboje stracili pracę w wyniku antysemickiej kampanii rozpętanej w marcu 1968 roku, ale także tym, że w stosunku do nich stosowano ( o czym Domosławski pisze bardzo obszernie) cały system szykan i represji mających na celu skłonienie ich do wyjazdu. Nie jest dla mnie jasne ( i z omawianych tu biografii to nie wynika), dlaczego właśnie wobec Baumana stosowano tego rodzaju presję, nie występującą w wypadku innych osób razem z nim usuniętych z Uniwersytetu Warszawskiego. Autorzy tej haniebnej kampanii już nie żyją, więc zapewne nigdy nie znajdziemy odpowiedzi na pytanie, co spowodowało, że właśnie Bauman został wybrany jako cel szczególnie zajadłych ataków. Hipotetycznie wskazałbym na to, ze miał on bliskich krewnych (własnych i żony) mieszkających w Izraelu, co mogło animatorom antysemickiej kampanii nasuwać myśl, że najłatwiej będzie właśnie Baumana wypchnąć z Polski. Jego emigracja miała zarazem ex post uzasadniać antysemickie ataki.
Domosławski bardzo wnikliwie i ciekawie przedstawia rozczarowanie Baumana izraelskim nacjonalizmem i kulisy jego decyzji o opuszczeniu tego kraju po zaledwie trzech latach pobytu. Będąc ofiarą nacjonalistycznej kampanii w Polsce Bauman bardzo źle czuł się tam, gdzie należał do uprzywilejowanej i uprawiającej etniczną dyskryminację większości. Po latach jego wnuk Michael Sfard stał się głośnym obrońcą Palestyńczyków – znienawidzonym przez izraelskich szowinistów tak jak jego dziadek przez ich polskich odpowiedników.
Tytuł książki Domosławskiego nawiązuje do tego, że Bauman był „wygnańcem” – człowiekiem, który nie mógł trwale zapuścić korzeni ani w Polsce ani w Izraelu. W odniesieniu do Polski to wygnanie znalazło kompromitujące dla największej polskiej uczelni uzupełnienie, gdy władze Uniwersytetu Warszawskiego odmówiły w 2006 roku odnowienia doktoratu Baumana – przy czym motywowano to jego polityczną przeszłością. Obaj autorzy decyzję tę oceniają negatywnie – Domosławski szczególnie kategorycznie.
Zabolała mnie ona osobiście, gdyż z Uniwersytetem Warszawskim byłem związany przez ponad pól wieku. Przytoczę w tym kontekście pewien szczegół przez obu autorów pominięty a rzucający światło na zachowanie władz mojej uczelni. W 1996 roku podjąłem decyzje o odznaczeniu Baumana Medalem Komisji Edukacji Narodowej, a ówczesny Rektor profesor Włodzimierz Siwiński chętnie użyczył Sali Złotej, najbardziej prestiżowej Sali Uniwersytetu Warszawskiego, na tę uroczystość. Odbyło się to w bardzo miłej atmosferze, bez jakichkolwiek wrogich wobec odznaczanego demonstracji. Co się zmieniło przez następne dziesięć lat? W życiu Baumana były to jedynie lata wielkich międzynarodowych sukcesów. Jeśli ktoś miał mu cokolwiek do zarzucenia, to nie dotyczyło to ostatniego okresu. Zmienił się jednak nie tylko minister edukacji, ale przede wszystkim klimat polityczny. Nie świadczy to pięknie o ludziach, którzy tę decyzję podjęli lub ją swymi nazwiskami firmowali.
Baumanowi kampania nienawiści nie mogła odebrać uznania, jaki zdobył sobie w świecie. Odebrała mu natomiast radość, z jaką przyjeżdżał pod koniec lat osiemdziesiątych do Polski. Gorzko i mądrze pisze o tym Artur Domosławski.
Autorzy obu omawianych tu książek pokazali, jak można napisać biografię kontrowersyjnej postaci w sposób rzetelny i sprawiedliwy. W ich ujęciu jest jednak pewna różnica. Domosławski jest ideowym synem Baumana, podziela jego lewicową wizję świata, której Bauman do końca życia pozostał wierny. W tym sensie jego książka stanowi nie tylko biografię uczonego, lecz także ważny głos na rzecz nieprzemijających wartości lewicowego dziedzictwa, w którym myśli Zygmunta Baumana mają trwałe miejsce.