Bayern Monachium zmienia strategię i coraz więcej płacić swoim piłkarzom. W tym roku jako pierwszy skorzystał na tym Kingsley Coman, który po przedłużeniu kontraktu do 2027 roku dostał dużą podwyżkę.
Zarobkom piłkarzy Bayernu przyjrzał się przy tej okazji dziennik „Bild”. I zauważył, że bawarski potentat wydaje ostatnio coraz więcej na wynagrodzenia dla swoich piłkarzy. Włodarze tego klubu, wcześniej bardzo powściągliwi w wynagradzaniu, doszli do wniosku, że lepiej zgodzić się na żądania podwyżek, bo per saldo wychodzi to taniej, niż zatrudnianie nowych graczy. Do zmiany nastawiania przyczynił się ubiegłoroczny przypadek Austriaka Davida Alaby, który był gotów przedłużyć kontrakt z Bayernem, ale chciał zarabiać 20 mln euro rocznie. Szefowie klubu na to się nie zgodzili, Alaba odszedł za darmo do Realu Madryt, gdzie błyszczy, a do bawarskiego zespołu w jego miejsce ściągnięto z RB Lipsk za 42,5 mln euro Francuza Dayota Upamecano, który na razie formą nie imponuje. Wliczając w koszt operacji pensję francuskiego piłkarza wyszło na to, że sprawia, że Upamecano kosztował więcej, niż gdyby Bayern po prostu przedłużył umowę z Alabą. Z Comanem tego błędu już nie popełniono. Szefowie klubu uznali, że więcej pieniędzy będą musieli wydać na sprowadzenie na jego miejsce zawodnika podobnej klasy, niż wydadzą na przedłużenie umowy z francuskim skrzydłowym. Zaakceptowali więc finansowe żądania Comana i podnieśli mu gażę do 17 mln euro, a Francuz w zamian przedłużył umowę do końca czerwca 2027 roku.
Tym samym Coman będzie ósmym graczem Bayernu, który ma zarabiać powyżej 15 milionów euro za sezon. Oprócz niego w tym gronie są Lucas Hernandez, Leon Goretzka, Thomas Mueller, Joshua Kimmich, Manuel Neuer, Leroy Sane i Robert Lewandowski. Ale według „Bilda” numerem 1 na liście płac w Bayernie jest Lewandowski, który zarabia 24 mln euro rocznie. Za jego plecami są Manuel Neuer i Thomas Mueller, którzy otrzymują po 20 mln euro. Ich kontrakty, podobnie jak „Lewego”, wygasają w czerwcu 2023 roku.