Lech Poznań zremisował z Legią Warszawa 0:0 w klasyku piłkarskiej ekstraklasy i jednocześnie meczu mistrza Polski z dotychczasowym liderem tabeli. Stołeczny zespół stracił prowadzenie na rzecz Pogoni Szczecin. W niedzielę może ich jednak pogodzić Raków Częstochowa.
W przeszłości rywalizacja klubów z Poznania i Warszawy często rozstrzygała o losach mistrzostwa kraju, ale dwa ostatnie sezony były pod tym względem odmienne. Najpierw spore problemy miał Lech, a przed rokiem długo w ogonie tabeli wlokła się Legia. Teraz znowu obie drużyny należą do czołówki i mają aspiracje sięgające najwyższych lokat.
Klasyk nie był porywającym widowiskiem, a z remisu bardziej zadowoleni mogą być goście. Po pierwsze w Legii brakowało reżysera gry Portugalczyka Josue, który pauzował za kartki, a poza tym kończyła mecz w dziesiątkę po tym, jak w 80. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Artur Jędrzejczyk.
„Mecz był intensywny, ja lubię takie spotkania i myślę, że kibice też. Zasługiwaliśmy dzisiaj na więcej, Legia chyba nie oddała celnego strzału. Graliśmy dziś z liderem, a to my mieliśmy dużo więcej szans. To było dobre spotkanie z naszej strony, ale nie zagraliśmy na naszym najwyższym poziomie, dlatego nie wygraliśmy” – skomentował holenderski opiekun Lecha John van den Brom.
Z kolei trener Legii Kosta Runjaic nie ukrywał, że jeden punkt go satysfakcjonuje.
„Już w pierwszej połowie dostaliśmy trzy żółte kartki i czwartą ja otrzymałem. W drugiej połowie dostaliśmy kolejne kartki i nie było nam łatwo grać. Nie chcę oceniać pracy sędziego, ale moim zdaniem faul Jędrzejczyka nie zasługiwał na żółtą kartkę. Kibice Lecha przyszli na mecz i chcieli zobaczyć zwycięstwo, ale zepsuliśmy im imprezę. Jestem dumny z mojej drużyny, pokazaliśmy charakter” – powiedział na konferencji prasowej.
„Kolejorz” do sześciu przedłużył serię występów ligowych bez porażki, ma 15 punktów i jest ósmy w tabeli. Legia z dorobkiem 21 straciła prowadzenie na rzecz Pogoni.
Szczecinianie na własnym obiekcie pokonali ostatnią w tabeli Lechię Gdańsk 2:1 i dzięki lepszemu bilansowi bramek wyprzedzili stołeczną ekipę.
Odświętnie było w Szczecinie już przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Prezydent miasta Piotr Krzystek, prezes klubu Jarosław Mroczek i były szef PZPN Zbigniew Boniek dokonali uroczystego i oficjalnego otwarcia nowego stadionu, na trybunach którego zasiadło w sobotę 20 016 widzów.
Lepiej zaczęli występujący po raz pierwszy pod wodzą trenera Marcina Kaczmarka goście, gdyż w 14. minucie Maciej Gajos dał im prowadzenie. Między 37. a 39. minutą „Portowcy” jednak odwrócili losy spotkania, a gole zdobyli Pontus Almqvist oraz – po asyście Szweda – Kamil Grosicki.
W drugiej połowie piłkę do siatki posłał Portugalczyk Flavio Paixao, ale lechiści nie cieszyli się zbyt długo z wyrównania, ponieważ po analizie VAR gola nie uznano z powodu spalonego.
Gdańszczanie jedyne spotkanie w sezonie wygrali w ostatni dzień lipca i z pięcioma punktami zamykają tabelę.
pau/pap