Katowicki „Sport” doniósł, że Jakub Błaszczykowski pożyczył przeżywającej kolejną finansową zapaść Wiśle Kraków ponad milion złotych.
Wisła Kraków nie po raz pierwszy zmaga się z problemami finansowymi, odkąd Bogusław Cupiał zrezygnował ze sponsorowania tego klubu i odsprzedał swoje akcje. Obecne długi sięgają kilku milionów złotych, a najpoważniejszym obciążeniem są zaległości za wynajem stadionu. Na początku lipca rada miasta Kraków wypowiedziała Wiśle umowę dzierżawy stadionu przy Reymonta 22. Zagrożonej wyprowadzką rozrzutnej wiślackiej rodzinie pomogła Ekstraklasa S.A., która zobowiązała się spłacić w ciągu dwóch lat długi 13-krotnych mistrzów Polski, ale z pieniędzy, które Wisła w tym czasie otrzyma z podziału środków przekazywanych przez sponsorów Lotto Ekstraklasy.
Z pomocą nieudolnemu zarządowi krakowskiego klubu pospieszyli nieoczekiwanie kibice „Białej Gwiazdy”, zrzucając się na opłacenie wynajęcia stadionu na kolejne ligowe mecze (a kosztuje ono ok. 100 tys. złotych jednorazowo). Wsparcia udzielili też byli piłkarze Wisły, z których wyjątkową hojnością wykazał się Jakub Błaszczykowski, chociaż zawodnikiem „Białej Gwiazdy” był tylko przez 2,5-roku. Mimo to nieustannie podkreśla wdzięczność dla krakowskiego klubu, że dał mu szansę wybicie się w piłkarskim świecie i pozwolił w 2007 roku na transfer do Borussii Dortmund.
Błaszczykowski nie kryje, że chciałby na zakończenie kariery wrócić na Reymonta, co zapewne wkrótce nastąpi. Miejmy nadzieję, że ten milion, który rzucił do wiślackiego worka bez dna, zabezpieczył akcjami klubu. To dobra i uczciwa droga do przejęcia nad nim kontroli i de facto pełnej władzy. Lepiej chyba żeby Wisła stała się własnością Błaszczykowskiego, niż jakiegoś kolejnego oszusta.