10 grudnia 2024

loader

Euro 2020/21: Mistrzowie świata za burtą turnieju

W ćwierćfinale mistrzostw Europy zabraknie broniących tytułu Portugalczyków, których za burtę turnieju wyrzucili Belgowie oraz największych faworytów imprezy Francuzów. Aktualnych mistrzów świata nieoczekiwanie po dogrywce i rzutach karnych wyeliminowali Szwajcarzy.

Dwa poniedziałkowe mecze 1/8 finału były emocjonującymi piłkarskimi widowiskami, obfitującymi w niesamowite zwroty akcji. W obu trzeba było zarządzić dogrywkę, a w spotkaniu Francja – Szwajcaria o zwycięstwie rozstrzygnął dopiero konkurs rzutów karnych. Po wygraniu „grupy śmierci” z Niemcami, Portugalią i Węgrami reprezentacja Francji była zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w rozgrywanym na stadionie w Budapeszcie meczu ze Szwajcarią, trzecim zespołem w grupie A, za Włochami i Walia. Selekcjoner trójkolorowych Didier Deschamps był tak pewny wygranej, że zmienił ustawienie zespołu na grę trójką obrońców. To okazała się jednak koszmarną pomyłką, bo Francuzi w pierwszej połowie grali fatalnie, nie stworzyli ani jednej okazji bramkowej, a od 15. minuty przegrywali 0:1 gdy mający za sobą fatalny sezon w Barcelonie stoper Clement Lenglet nie upilnował Harisa Seferovicia.
Deschamps w przerwie wrócił do ustawienia z czwórką obrońców, a niemrawego Lengleta zastąpił Kingsleyem Comanem. To też nie była z jego strony trafiona decyzja personalna, bo Coman nie był w pełni sił, lecz mimo to nie chciał zmiany i jeszcze pyskował Dechampsowi, gdy ten w końcu w dogrywce wymienił go na Marcusa Thurama.
Po zmianie stron nakręceni pozytywnie Szwajcarzy mogli „dobić” rywali, bo Benjamin Pavard sfaulował Stevena Zubera w polu karnym i po interwencji VAR argentyński sędzia Fernando Rapallini podyktował dla nich w 54. minucie rzut karny. Ale Ricardo Rodriguez uderzył piłkę zbyt słabo i Hugo Lloris „jedenastkę” obronił. Podbudowani tym trójkolorowi ruszyli do natarcia i po dwóch golach Karima Benzemy objęli prowadzenie, które na 3:1 podwyższył Paul Pogba. Ale to jeszcze nie było „po meczu”, bo dla Szwajcarów ponownie gola strzelił Seferović, a w 90. minucie Mario Gavranović popisał się świetną indywidualną akcją i doprowadził do wyrównania i dogrywki. Dodatkowe pół godziny gry odebrało graczom obu drużyn resztki energii, ale o awansie do ćwierćfinału musiały rozstrzygnąć rzuty karne. Z dziesięciu piłkarzy, którzy strzelili z jedenastu metrów, bramkarza nie pokonał tylko Kylian Mbappe, za którego Paris Saint-Germain zapłacił AS Monaco 180 mln euro, a Real Madryt chce odkupić za ćwierć miliarda euro. Tym samym 23-letni gwiazdor francuskiej ekipy, którego tygodnik „France Football” już widział w glorii laureata tegorocznej nagrody „Złotej Piłki”, zakończył udział w mistrzostwach Europy bez żadnego trafienia. Ale wątpliwe by ten pokaz strzeleckiej niemocy jakoś znacząco osłabił jego transferową wartość. Ale na indywidualne nagrody Mbappe w tym roku nie ma co liczyć. „France Football” ma jednak jeszcze w odwodzie innego Francuza, N’golo Kante, który ma na koncie triumf z Lidze Mistrzów
z Chelsea Londyn.
Szwajcarzy w ćwierćfinale zagrają w Petersburgu z Hiszpanią i będzie to ciekawe starcie, bo hiszpańska ekipa na stadionie Parken w Kopenhadze dopiero po dogrywce wyeliminowała aktualnych wicemistrzów świata Chorwację 5:3. W historii mistrzowskich turniejów w meczach fazy pucharowej tylko raz zdarzyło, że padło więcej goli. Miało to miejsce w półfinale pierwszego europejskiego czempionatu, wtedy rozgrywanego jeszcze pod szyldem Ligi Narodów. 6 lipca 1960 roku w finałowym turnieju we Francji, na stadionie Parc des Princes w Paryżu Francja przegrała z Jugosławią aż 4:5. Kanonadę na siedem goli, także z udziałem ekipy Jugosławii, którą tworzyli wtedy już jednak tylko Serbowie i Czarnogórcy, oglądaliśmy w 2000 roku, kiedy to w ćwierćfinale Holandia pokonała ich aż 6:1, po trzech golach Patricka Kluiverta, dwóch Marca Overmarsa i samobójczym trafieniu Dejana Govedaricy. Tyle samo goli padło też na Euro 2016, kiedy w 1/4 finału Francja pokonała Islandię 5:2.
Reprezentacja Szwajcarii po raz pierwszy od 67 lat zagra w ćwierćfinale wielkiej imprezy. Trener Vladimir Petković prowadzi ekipę Helwetów od sierpnia 2014 roku. W Euro 2016 i na mundialu 2018 jego drużyna dochodziła do 1/8 finału, ale odpadała odpowiednio z Polską (1:1; k 4:5) oraz Szwecją (0:1). „Jestem dumny z tej drużyny, z tych 120 minut gry przeciwko mistrzom świata. Pokazaliśmy się z dobrej strony. Wprowadziliśmy małe zmiany w naszej grze po meczu z Turcją i przyniosły one odpowiedni rezultat” – ocenił występ swoich podopiecznych Petković w wypowiedzi dla oficjalnej strony internetowej szwajcarskiej federacji. My możemy Szwajcarom tylko pozazdrościć.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Siatkówka: Lanie od Brazylijczyków nie zdołowało Polaków

Następny

Świątek w II rundzie Wimbledonu

Zostaw komentarz