2 grudnia 2024

loader

Gnabry zazdrości Lewemu

Robert Lewandowski po meczu ze Szwecją wrócił do Bayernu Monachium w świetnym humorze, ale w ekipie bawarskiego potentata atmosfera nie jest najlepsza. Wielu graczy, zwłaszcza Serge Gnabry, nie kryje niezadowoleni z faworyzowania starszych graczy.

Według niemieckich mediów 26-letni Gnabry ma pretensje do władz Bayernu, że skupiają swoją uwagę na przedłużeniu kontraktów z tercetem weteranów – Thomasem Muellerem, Manuelem Neuerem i Robertem Lewandowskim, przez co nie znajdują czasu dla niego. A on też domaga się nowej umowy i znacznej podwyżki zarobków. Gnabry chce zarabiać tyle samo, co występujący w monachijskiej jedenastce na pozycji skrzydłowego Leroy Sane i Kingsley Coman. Wedle nieoficjalnych informacji ci dwaj gracze otrzymują rocznie po 20 mln euro. Szefowie bawarskiego klubu nie chcą przystać na te żądania, ale mają świadomość, że jeśli Gnabry odejdzie, a będzie mógł to zrobić, podobnie jak Neuer, Mueller i Lewandowski, z końcem czerwca przyszłego roku, sprowadzenie zawodnika tej samej klasy będzie ich kosztowało dużo więcej, niż wydadzą na podwyżkę zarobków Gnabremu. Dlatego wedle informacji podanych przez magazyn „Kicker” ostatecznie reprezentant Niemiec zapewne dopnie swego i dostanie dużo bardziej lukratywny kontrakt.
Serge Gnabry trafił do Bayernu Monachium w 2017 roku z Werderu Brema. Do tej pory rozegrał w barwach bawarskiego klubu 162 mecze, w których zdobył 60 bramek i zaliczył 39 asyst. W reprezentacji Niemiec zaliczył od 2016 roku 31 występów, strzelając w nich 20 goli. Gnabry w tym roku znajduje się w słabszej niż w poprzednich sezonach dyspozycji. Na razie zdobył tylko dwie bramki i zaliczył dwie asysty. Ale w tym sezonie Gnabry jest drugim po Robercie Lewandowskim najskuteczniejszym graczem Bayernu – w Bundeslidze ma na koncie 10 trafień, o trzy więcej od Thomasa Muellea i Leroy’a Sane oraz o pięć od Kingsleya Comana. W Lidze Mistrzów Gnabry z trzema golami na koncie jest jednak dopiero czwarty, za „Lewym” (12 goli), Sane (6) i Muellerem (4).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Odszedł mistrz floretu

Następny

Szczyt hipokryzji FIFA