8 listopada 2024

loader

Iran kontra FIFA w CAS

W światowym futbolu wybuchł konflikt, który może jeśli nie obalić, to przynajmniej ośmieszyć wszechwładzę FIFA. Dotyczy sporu o wynagrodzenie dla byłego selekcjonera reprezentacji Iranu Marka Wilmotsa.

Belgijski trener w maju 2019 roku podpisał w piłkarską federacją Iranu (FFI) kontrakt na poprowadzenie reprezentacji tego kraju do mistrzostw świata 2022 w Katarze. Zespół pod jego wodzą zaczął nieźle, bo od zwycięstw 2:0 z Hongkongiem i aż 14:0 z Kambodżą, ale potem zaliczył dwie prestiżowe porażki – 0:1 z Bahrajnem oraz 1:2 z Irakiem. W efekcie zespół Iranu zajmuje w grupie eliminacyjnej do mistrzostw świata 2022 dopiero trzecią lokatę i jego awans do katarskiego mundialu stanął pod wielkim znakiem zapytania. Rozczarowani tym szefowie irańskiej federacji podziękowali belgijskiemu szkoleniowcowi za pracę i przestali mu wypłacać pieniądze. Wilmots nie zamierzał jednak rezygnować z wynagrodzenia i postąpił jak każdy z członków „wielkiej piłkarskiej rodziny” w takich niemiłych sytuacjach – zwrócił się o pomoc do FIFA.
Młyny sprawiedliwości w Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej mielą powoli, ale nieubłaganie i w końcu belgijski trener doczekał się korzystnego dla siebie werdyktu. W miniony poniedziałek Komitet ds. Statusu Zawodników (PSC) FIFA orzekł, że federacja irańska powinna wypłacić Wilmotsowi zaległe wynagrodzenie wraz z odszkodowaniem za zerwanie umowy w łącznej kwocie 6,2 miliona euro. Na dokonanie przelewu dano FFI 30 dni. Wyrok wywołał w Iranie powszechne oburzenie, podsycane jeszcze przez tamtejsze media, które niemal jednym głosem wyśmiały decyzję FIFA przypominając, że Belg pracował z ich reprezentacją ledwie pięć miesięcy. „I za to on chce sześć milionów euro?” – pisano z oburzeniem w komentarzach.
Władze irańskiej federacji nie zamierzają ulegać dyktatowi FIFA. Mohammad-Mehdi Nabi, sekretarz generalny FFI zapowiedział, że wynajęci prawnicy już szykują wniosek o unieważnienia werdyktu FIFA do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Krezuski na korcie

Zostaw komentarz