Therese Johaug po wygranej w biegu na 10 km techniką klasyczną na otwarcie sezonu Pucharu Świata w Kuusamo zaskoczyła stwierdzeniem, że najbardziej obawiała się Justyny Kowalczyk. I była bardzo zdziwiona słysząc, że Polka zakończyła karierę.
Wracająca do rywalizacji po blisko dwuletniej przerwie spowodowanej dyskwalifikacja za doping norweska biegaczka przyznała, że była zaskoczona nie widząc nazwiska Kowalczyk na liście startowej w Kuusamo. A to dlatego, że tydzień wcześniej Polka wygrała w Saariselka w Finlandii bieg na 10 kilometrów klasykiem z przewagą ponad 41 sekund nad drugą na mecie Jeleną Kolominą z Kazachstanu. Norweskie media zauważyły zwycięstwo Kowalczyk i przy okazji przypomniały, że 10 km stylem klasycznym to jej koronna konkurencja, w której dominowała przez wiele sezonów.
W wywiadzie udzielonym dziennikowi „Dagbladet” Johaug tłumaczyła, że zajęta swoimi sprawami i nie zauważyła ogłoszenie końca kariery przez Kowalczyk, a słysząc o jej znakomitym występie w Saariselka była przekonana, że przyjdzie jej walczyć z Polka w Kuusamo. Dopiero tam od norweskich dziennikarzy dowiedziała się, że najgroźniejsza w ostatnich latach konkurentka norweskich biegaczek zrezygnowała ze startów w Pucharze Świata i jest teraz trenerką w polskiej kadrze.
„Przed tygodniem w Finlandii Justyna była tak szybka, że rywalki przy niej nie istniały i dlatego dzisiaj najbardziej obawiałam się właśnie jej. Nie wiedziałam, że zdecydowała się zakończyć karierę, ponieważ startowała jeszcze w lecie w różnych zawodach. Poza tym nie jestem pewna czy wytrzyma bez rywalizacji, więc się nie zdziwię jeśli pewnego dnia jednak zobaczę ją na starcie” – stwierdziła Johaug. I na koniec dodała żartem: „Jeszcze nigdy nie słyszałam o trenerze, który byłby lepszy od swoich podopiecznych”.