Rozbity podczas sobotniego treningu bolid Roberta Kubicy
Zespół Williamsa w tym sezonie kompromituje się od przedsezonowych testów w Barcelonie, ale w miniony weekend podczas Grand Prix Azerbejdżanu na ulicznym torze w Baku brytyjska ekipa wręcz się ośmieszyła. Tym razem swoją cegiełkę dorzucił do tego także Robert Kubica.
Cierpiącą na niedostatek części zamiennych brytyjska ekipę w Baku dotknęły dwa nieszczęścia. Podczas piątkowego treningu George Russell najechał na źle zabezpieczoną studzienkę kanalizacyjną, której wyrwana pokrywa uderzyła w spód auta i dokonała w bolidzie licznych zniszczeń. Jakby tego było mało, następnego dnia Robert Kubica podczas treningowej jazdy popełnił błąd jadąc pod słońce i uderzył w barierę, także poważnie uszkadzając swój bolid. „Trąciłem lewym przodem i wyrzuciło mnie na ścianę. Najgorsze możliwe miejsce. Zapłaciłem wysoką cenę za mały błąd. Nic mi się nie stało, to nie było mocne uderzenie” – tłumaczył się Kubica, który tak był przejęty kraksą, że przeprosił ekipę techniczną Williamsa. Jego partner z zespołu George Russell skomentował pech starszego kolegi krótko: „Takie rzeczy zdarzają na torach ulicznych. W Baku w tym miejscu trudno zobaczyć szczyt zakrętu, bo słońce tam oślepia”. Wypada odnotować, że w tym samym miejscu w sobotę rozbił się też kierowca Ferrari Charles Leclerc, chociaż jechał znacznie lepszym autem.
Pojawiły się obawy, że nasz kierowca w Baku w ogóle nie wystartuje, bo ekipa Williamsa już wcześniej zapas części zużyła na odbudowę uszkodzonego auta Russella, lecz o dziwo w sobotę wieczorem brytyjski zespół poinformował, że auto Kubicy zostanie zrekonstruowane i w niedzielnym wyścigu pojadą obaj kierowcy.
Kubica musiał jednak wystartować z alei serwisowej, co już ustawiało go w pozycji outsidera. Na domiar złego zespół techniczny wypuścił go za szybko i Polak musiał za karę przymusowo przejechać przez aleję serwisową. Dla jego pozycji w wyścigu nie miało to rzecz jasna żadnego znaczenia, bo i tak był ostatni w stawce. Auta Williamsa tak dalece w tym sezonie odstają od reszty, że robi się to już żenujące. Dość powiedzieć, że na półmetku wyścigu w Baku przedostatni George Russell tracił do wyprzedzającego go kierowcy aż 40 sekund, zaś jadący już po karnym przejeździe na ostatnim miejscu Kubica tracił do Russella kolejne 25 sekund. Takie różnice czasowe na tym poziomie rywalizacji są kompromitujące.
Nie było zatem pozytywnych emocji jeśli chodzi o start polskiego kierowcy, który w tym sezonie po raz czwarty ukończył wyścig na ostatnim miejscu i we wszystkich klasyfikacjach też jest ostatni. Grand Prix Azerbejdżanu wygrali kierowcy Mercedesa – pierwszy był Fin Valtteri Bottas, drugi Brytyjczyk Lewis Hamilton. Bottas po zwycięstwie w Baku wyprzedził Hamiltona w klasyfikacji generalnej kierowców. W klasyfikacji konstruktorów prowadzi oczywiście Mercedes.