Grigorij Łaguta, były indywidualny mistrz Europy i aktualny drużynowy wicemistrz Polski z Motorem Lublin, na łamach „Tygodnika Żużlowego” przyznał, że wierzy rosyjskiej propagandzie w jej ocenie powodów ataku na Ukrainę.
Starszy brat aktualnego mistrza świata na żużlu Artioma Łaguty na co dzień nie mieszka w Rosji. Pieniądze zarabiał do niedawna na polskich torach, ale na stałe mieszka w łotewskim Daugavpils. Grigorij Łaguta po inwazji Rosji na Ukrainę został, podobnie jak inni rosyjscy żużlowcy, decyzją FIM został objęty sankcjami, na podstawie których PZM i PGE Ekstraliga wykluczyły go z udziału w rozgrywkach polskiej ekstraklasy. „Do tej pory nie wierzę w to, co się stało. Nie wiem za co zostałem ukarany i dlaczego ponoszę konsekwencje. Polityka o wszystkim decyduje, a nie sport. Tylko polityka – powiedział Rosjanin w wywiadzie udzielonym „Tygodnikowi Żużlowemu”.
Niestety, rozgoryczony utratą najlepszego źródła zarobkowania żużlowiec w dalszej części pozwolił sobie na ocenę toczącej się od ponad miesiąca zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę. „Szkoda, że do tego wszystkiego doszło, ale szkoda, że w polskiej telewizji nie mówią i nie pokazują tego, co się działo w na Ukrainie przed 2014 rokiem. Bo ja wierzę w to, co pokazywali w rosyjskiej, jak w Donbasie gromili, strzelali i zabijali niewinnych Rosjan. Wtedy było cicho i nikt nie protestował i nie zawieszał sportowców” – powiedział Grigorij Łaguta.
Wypowiedź rosyjskiego żużlowca wywołała burzę w polskim środowisku speedway’a. Chyba najcelniej zripostował go Jan Krzystyniak, były reprezentant Polski w jeździe na żużlu, obecnie komentator stacji Canal+. „ Po słowach Grigorija Łaguty chyba już nikogo nie powinno dziwić, dlaczego wykluczono Rosjan z żużlowego towarzystwa. Swoją wypowiedzią Łaguta całkowicie wyjaśnił, po której jest stronie – a z Rosjanami popierającymi bezkrytycznie reżim Władimira Putina demokratyczny świat nie powinien mieć już nigdy nic wspólnego. Nie wyobrażam sobie, żeby Łaguta jeszcze kiedykolwiek pojawił się na polskich torach. Powinien zostać dożywotni zakaz startów w Polsce” – domaga się Krzystyniak.