Piłkarze Legii Warszawa już w drugiej rundzie kwalifikacji zakończyli swój start w nowej edycji Ligi Mistrzów. Mistrzów Polski wyeliminowała Omonia Nikozja, co nawet dla cypryjskich mediów było niespodzianką. Legioniści, którzy od 56. minuty grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Igora Lewczuka, przegrali 0:2 tracąc oba gole w dogrywce. Teraz na otarcie łez zagrają w kwalifikacjach Ligi Europy.
Z powodu pandemii koronawirusa kwalifikacje do fazy grupowej Champions League są w tym roku nietypowe, bo UEFA z uwagi na brak terminów w piłkarskim kalendarzu zarządziła, iż w pierwszych trzech rundach o awansie rozstrzygać ma tylko jeden mecz. Warszawianie mieli szczęście w losowaniu, bo w pierwszej i drugiej rundzie zostali gospodarzami meczów. Wykorzystali ten bonus w spotkaniu z północnoirlandzkim Linfield FC, z którym nie bez trudu wygrali ledwie 1:0. Dlatego w starciu z kolejnym przeciwnikiem, Omonią Nikozja, zespołem znacznie silniejszym, legioniści nie byli już murowanymi faworytami.
Przed meczem obu zespołom dawano równe szanse na wywalczenie awansu i do 56. minuty te rachuby się sprawdzały. Niestety, wtedy do rywalizacji po raz pierwszy swoje trzy grosze wtrącił 32-letni belgijski arbiter Nathan Verboomen, wyrzucając z boiska za drugą żółtą kartkę Igora Lewczuka. Od tego momentu cypryjski zespół zaczął uzyskiwać przewagę, ale nie potrafił jej zdyskontować pod bramką Legii, dobrze strzeżonej przez Artura Boruca. A że podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia uporczywie dążyli do zdobycia zwycięskiej bramki, w regulaminowym czasie mecz zakończył się bezbramkowym remisem. W tym momencie stało się oczywiste, że grający w osłabieniu legioniści nie przełamią zmasowanej defensywy gości i będą musieli poszukać szczęścia w rzutach karnych. Jeśli mieli taki plan, to już w drugiej minucie dogrywki zniweczył go mylący się przez cały mecz notorycznie na korzyść ekipy z Nikozji belgijski sędzia i podyktował rzut karny. Gdy Jordi Gomez pokonał Boruca, a kilka minut później arbiter nie podyktował karnego dla gospodarzy za ewidentny faul w polu karnym na Jose Kante, stało się jasne, że Legia już tego meczu nie wygra. Druga bramka strzelona przez gości w 106. minucie zakończył sprawę i tak Legia pożegnała się z marzeniami o awansie do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Była to już 26 nieudana próba dostania się do tych elitarnych rozgrywek na 29 podjętych przez polskie zespoły. Powiodły się zaledwie trzy, ostatnia w 2016 roku w wykonaniu Legii. A odkąd UEFA w systemie kwalifikacji foruje zespoły z najsilniejszych lig europejskich, przez co m.in. polskie zespoły muszą w drodze do fazy grupowej wyeliminować czterech rywali, nawet nie wiadomo, czy jest to jeszcze w ogóle wykonalne. Dwa lata temu Legia odpadła ze słowackim Spartakiem Trnava, podobnie jak teraz z Omonią, w 2. rundzie, natomiast przed rokiem Piast Gliwice już w 1. rundzie odpadł z BATE Borysów.
Na razie pozostaje nam więc tylko z rozrzewnieniem wspominać udane pod tym względem kwalifikacje sprzed czterech lat, w których Legia w ostatniej rundzie w dwumeczu okazała się lepsza od irlandzkiego Dundalk FC (na wyjeździe wygrała 2:0, u siebie zremisowała 1:1). Wcześniej legioniści wyeliminowali bośniacki Zrinjski Mostar (1:1 i 2:0) oraz słowacki AS Trencin (1:0 i 0:0). A potem w fazie grupowej mogli zmierzyć się z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem Lizbona, którego kosztem z trzeciego miejsca dostali się do 1/16 finału Ligi Europy. I jak do tej pory była to ostatnia obecność polskiego zespołu na tym poziomie pucharowych rozgrywek. Dwie poprzednie miały miejsce w latach 90. XX wieku i były dziełem także Legii oraz Widzewa Łódź.
Awans do fazy grupowej LM do dla klubów z biedniejszych europejskich lig jak wygrana na loterii, bo już wejście do elitarnego grona 32 zespołów zapewnia premię w wysokości 15 mln euro. Ale Legia będzie musiała zadowolić się znacznie skromniejszym zarobkiem, bo za udział w kwalifikacjach dostanie 280 tys. euro, a za awans do II rundy dodatkowe 380 tysięcy, w sumie zatem dostanie za swój krótki występ w LM 660 tys. euro. Może lepiej powiedzie się legionistom w kwalifikacjach Ligi Europy. Czwartkowe mecze naszych zespołów w I rundzie tych rozgrywek (Piasta z Dynamem Mińsk, Cracovii z Malmoe FF i Lecha z łotewskim Valmiera FC) zakończyły się po zamknięciu wydania.
Zestaw par 2. kolejki PKO Ekstraklasy:
Piątek: Zagłębie Lubin – Warta Poznań, godz. 18:00; Stal Mielec – Górnik Zabrze, 20:30. Sobota: Lechia Gdańsk – Raków Częstochowa, 15:00; Wisła Kraków – Śląsk Wrocław, 17:30; Legia Warszawa – Jagiellonia Białystok, 20:00. Niedziela: Piast Gliwice – Pogoń Szczecin, 12:30; Podbeskidzie Bielsko-Biała – Cracovia, 15:00; Lech Poznań – Wisła Płock, 17:30.