8 listopada 2024

loader

Miami Open 2022: Petra Kvitiva na drodze Świątek

Iga Świątek ma chrapkę na kolejny triumf w turnieju rangi WTA 1000. W Miami Open 20-letnia Polka, która tydzień wcześniej triumfowała w Indian Wells, dotarła już do ćwierćfinału. Po drodze pokonała Szwajcarkę Viktoriję Golubic i dwie Amerykanki – Madison Brengle i Cori Gauff, a o półfinał zagra w środę z Czeszką Petrą Kvitovą.

Świątek od najbliższego poniedziałku będzie numerem 1 w rankingu WTA, zajmując miejsce Australijki Ashleigh Barty, która nieoczekiwanie w ubiegłym tygodniu ogłosiła zakończenie tenisowej kariery. Polce, aktualnie drugiej w tym zestawieniu, do przyklepania awansu na pierwszą pozycję potrzebne było zwycięstwo choćby w pierwszym pojedynku w Miami Open. 20-letnia warszawianka jako zawodniczka rozstawiona w imprezie zaczęła zmagania od drugiej rundy, a jej pierwszą przeciwniczką był 30-letnia Szwajcarka Viktorija Golubic (WTA 42). Nie stawiła ona mocnego oporu, bo zdołała ugrać tylko dwa gemy – przegrała 2:6, 0:6. Niewiele lepiej poszło kolejnym amerykańskim rywalkom Świątek, 32-letniej Madison Brengle (WTA 59), która przegrał 0:6, 3:6 i 18-letniej Cori Gauff (WTA 17), wielkiej nadziei amerykańskiego kobiecego tenisa, kreowanej na następczynię schodzących z tenisowej sceny sióstr Sereny i Venus Williams. Nastoletnia amerykańska zawodniczka, która już raz z Igą Świątek przegrała, w ubiegłym roku w turnieju WTA 1000 w Rzymie (6:7, 3:6), bardzo chciała pokonać nową liderkę światowego rankingu, ale nie zdołała jej urwać choćby seta, a jedyne co wyróżniło ją na tle wcześniejszych rywalek Polki, że żadnej z dwóch partii nie uległa do zera. Pierwszy set zakończył się po 51 minutach zwycięstwem Świątek 6:3. Drugi set potoczył się dużo szybciej, bo po 26 minutach gry Polka wygrała drugą partię 6:1. To był tenisowy nokaut.
Wypada w tym miejscu przypomnieć, że Iga Świątek w lutym wygrała turniej WTA 1000 w katarskiej Dosze, a następnie triumfowała w Indian Wells, zaś teraz kontynuuje zwycięską serię w Miami. Jeśli wygra także ten turniej, dołączy do elitarnego Sunshine Double Club, do którego należą tenisistki, którym udało się w jednym sezonie zwyciężyć w Indian Wells i Miami Open: Niemka Steffi Graf (wygrała oba turniej dwukrotnie, w 1994 i 1996 roku), Belgijka Kim Clijsters (2005) i Białorusinka Wiktoria Azarenka (2016). Te trzy zawodniczki łączy jeszcze to, że wszystkie były liderkami światowej listy, a Graf jest nawet rekordzistką wszech czasów w liczbie tygodni spęczonych na pierwszej pozycji rankingu WTA. Świątek jest 28. tenisistką w historii, która otwiera istniejący w obecnej formie od 1975 roku ranking, ma też na koncie triumf w turnieju Wielkiego Szlema. Od 1975 roku tytuły wielkoszlemowe zdobyły 52 zawodniczki, a amerykański turniejowy dublet wygrały tylko trzy. To świadczy o skali trudności jakie czekają w Indian Wells oraz w Miami Open.
Co sprawia, że wygranie tych turniejów jeden po drugim jest takie trudne? Po triumfie w rozgrywanym w Kalifornii Indian Wells zwyciężczyni musi w krótkim czasie przestawić się na inne warunki atmosferyczne panujące na Florydzie, inne korty i piłki, a ponadto uporać się ze zmęczeniem podróżą oraz zmianą czasu, bowiem różnica między tymi dwoma południowymi zakątkami Stanów Zjednoczonych wynosi trzy godziny. Różnicą jest też poziom wilgotności. Powietrze na kalifornijskiej pustyni jest suche, zaś w Miami w marcu wskaźniki wilgotności oscylują w granicach 50-60 procent. Miami jest też znacznie niżej położone względem poziomu morza niż Indian Wells. Miejsca rozgrywania obu turniejów dzieli ponad cztery tysiące kilometrów, czyli mniej więcej tyle, ile z Warszawy jest na biegun północny.
Nie jest łatwo rywalizować w takich warunkach, o czym przekonała się finałowa rywalka Świątek z Indian Wells Greczynka Maria Sakkari, która w Miami odpadła już w pierwszym pojedynku. Na Świątek zmiana otoczenia tak destrukcyjnie nie podziałała, nawet wręcz przeciwnie – w Miami Open gra jeszcze lepiej niż w Indian Wells i dosłownie zmiata rywalki z kortu. W ćwierćfinale zmierzy się z Czeszką Petrą Kvitovą (WTA 32), która w 1/8 finału stoczyła heroiczny bój z Rosjanką Weroniką Kudiermietową, pokonując ją 7:6, 6:4. Polka z nią jeszcze nie miała okazji się zmierzyć, ale czeka ją duże wyzwanie, bo Kvitova to zwyciężczyni 28 turniejów cyklu WTA i dwukrotna mistrzyni Wimbledonu. W 2011 roku awansowała na drugie miejsce w rankingu WTA, najwyższe w karierze, jest też brązową medalistką igrzysk 2016 roku w Rio de Janeiro. W pozostałych parach 1/4 finału zmierzą się: Belinda Bencic (Szwajcaria, WTA 28) – Daria Saville (Australia, WTA 249), Naomi Osaka (Japonia, WTA 77) – Danielle Collins (USA, WTA 11) i Paula Badosa (Hiszpania, WTA 6) – Jessica Pegula (USA, WTA 21).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Stoch rzucił wyzwanie Małyszowi