W Polsce po losowaniu grup mundialu w Katarze panuje przekonanie, że biało-czerwoni będą w stanie nawiązać walkę z reprezentacjami Argentyny, Meksyku oraz Arabii Saudyjskiej i bez problemu wywalczą awans do następnej rundy turnieju. Rywale w ocenach możliwości polskiej drużyny respekt okazują tylko z powodu Roberta Lewandowskiego.
W opiniach piłkarskich ekspertów, tych rzecz jasna spoza Polski, przeważa pogląd, że faworytem w grupie C będzie jednak zespół Argentyny, triumfator ostatniego Copa America, który pod wodzą trenera nie poniósł porażki od ponad trzydziestu spotkań. Po raz ostatni schodziła z boiska pokonana w 2019 roku. Dzisiaj nikt już w Argentynie nie chce pamiętać, że w 2014 roku Argentyna przegrała z Niemcami finał mistrzostw świata, a w 2015 i 2016 dwukrotnie z rzędu przegrywała z Chile w finałach Copa America. Czarną serię tych finałowych porażek przerwała dopiero w 2021 roku, kiedy to po raz pierwszy w reprezentacyjnej erze Leo Messiego wygrała wielki turniej zdobywając wreszcie pod wodzą Scaloniego upragniony prymat w Ameryce Południowej i znów stała się futbolową potęgą.
W eliminacjach mistrzostw świata oraz podczas zeszłorocznego Copa America najważniejszą postacią ekipy Scaloniego był bezdyskusyjnie Leo Messi. Najczęściej strzelał, dryblował i asystował. Dzięki temu miał swój wkład w 28 trafień zespołu (72 procent wszystkich bramek). Znakomicie wykonywał też stałe fragmenty gry. Od października 2020 roku Messi rozegrał w barwach „Abicelestes” ponad dwa tysiące minut. Żaden inny piłkarz nie przekroczył tej bariery. Najbliżej tego byli Nicolas Otamendi (1936), Rodrigo De Paul (1868), Leandro Paredes (1553) i Lautaro Martinez (1548). I tak grającego Messiego były selekcjoner kadry Polski Antoni Piechniczek raczył nazwać „leśnym dziadkiem”, którego Lewandowski według jego oceny zgasi pod każdym względem. Teza wielce ryzykowna nawet w ustach emerytowanego trenera.
Ale obecny selekcjoner biało-czerwonych Czesław Michniewicz też jest optymistycznie nastawiony do boiskowego starcia z reprezentacją Argentyny, bo jak wielokrotnie podkreślał w swoich medialnych wypowiedziach, jest fanem tego zespołu i zawsze chciał przeciwko niemu zagrać. No to będzie miał teraz okazję spełnić to marzenie. W MŚ 1974 biało-czerwoni pod wodza Kazimierza Górskiego wygrali z Argentyną 3:2, cztery lata później na mistrzostwach organizowanych przez Argentyńczyków, już z Jackiem Gmochem w roli selekcjonera, ulegli im 0:2. Od tamtych potyczek minęło wiele dekad, więc mecz zaplanowany na 30 listopada tego roku w Katarze będzie wydarzeniem zupełnie innej epoki, bo teraz nie jest już epoka Deyny i Bońka, tylko Messiego i Lewandowskiego. I jeśli obaj tego dnia wyjdą na boisko, cały piłkarski świat będzie z zapartym tchem śledził ich pojedynek. Który wyjdzie z niego zwycięsko, dzisiaj nikt przewidzieć nie jest w stanie, a wszelkie próby są tylko czystą spekulacją i przysłowiowym biciem piany. Argentyńczycy dzisiaj mówią i piszą jednak o Lewandowskim z większym respektem, niż u nas mówi się i pisze o Messim. Ale bez przesady, bo większym zmartwieniem jest dla nich to, że ich reprezentacja dawno nie grała przeciwko europejskim drużynom. Dlatego przed mundialem umówili sparing z Włochami, ale chcą jeszcze w Europie innych chętnych. PZPN z kolei negocjuje sparing z Brazylią, bo biało-czerwoni też potrzebują sprawdzić się w starciu z południowoamerykańską filozofią gry.
Dotyczy to także drużyny Meksyku, z którą nasi piłkarze po raz ostatni na wielkiej imprezie grali w 1978 roku. Wtedy wygrali 3:1, a dwa gole w tym spotkaniu strzelił Zbigniew Boniek. Trenerem obecnej meksykańskiej kadry jest Argentyńczyk Gerardo „Tata” Martino, ale wiadomo jeszcze, czy to on poprowadzi zespół Meksyku na mundialu w Katarze. Meksykańskie media wieszczą, że lada moment zostanie zdymisjonowany, na co bardzo liczą w Argentynie, bo Martino wie o ich drużynie wszystko i na pewno ekipa Meksyku pod jego wodzą stawiłaby „Albicelestes” mocny opór.
Martino stał za sukcesami drużyny Paragwaju w drugiej dekadzie XXI wieku, a w latach 2014-2016 prowadził tez kadrę Argentyny. Selekcjonerem kadry Meksyku jest od 2019 roku, a podczas obecnych kwalifikacji mundialu naraził się na potężną krytykę, bo Meksykanie na awans musieli czekać do ostatniej kolejki i zdobyli go na dwa dni przed losowaniem grup mundialu w Katarze. A to przecież zespół, który dotąd dominował w strefie CONCACAF. Meksykanie nie wygrali ani jednego meczu z drużynami Kanady i Stanów Zjednoczonych, co kibiców w Meksyku doprowadziło do furii. A jeszcze Martino ma kłopoty zdrowotne, złożył nawet rezygnację, ale nie została ona przyjęta, jako że miał najpierw dokończyć eliminacje mundialu. Teraz wygląda jednak na to, że do Kataru z Meksykanami raczej nie przyjedzie i przeciwko Polsce ich nie poprowadzi.
Także w Arabii Saudyjskiej po losowaniu grup zauważono, że Polacy co prawda po raz dziewiąty zagrają w finałach mistrzostw świata, ale po raz ostatni przebrnęli w nich przez fazę grupową w 1986 roku na mundialu w Meksyku. Trenerem saudyjskiej drużyny jest Francuz Herve Renard, który przed kamerami TVP Sport wyjawił, że ma polskie korzenie, bo jego przodkowie pochodzą z naszego kraju. „Dlatego dla mnie mecz z Polską będzie miał szczególne znaczenie” – zapewniał szkoleniowiec, który w swoim CV ma pracę w OSC Lille, z reprezentacją Maroka i Wybrzeża Kości Słoniowej. Ale najlepszy zawodowo czas przeżywa teraz, jako selekcjoner reprezentacji Arabii Saudyjskiej, która od 2019 roku pod jego wodzą w 23 meczach poniosła zaledwie dwie porażki.
Dzisiaj to jest zupełnie inny zespół od tego, który pamiętamy z nieudanego występu na mundialu w 2018 roku w Rosji. Przez ostatnie cztery lata dużo zmieniło się w Arabii Saudyjskiej i dużo zmieniło się w układzie sił w całej piłkarskiej Azji. Saudyjska liga weszła do pierwszej trójki na kontynencie i zaczyna dorównywać ligom w Korei Południowej i Japonii. Pokazują to wyniki azjatyckiej Ligi Mistrzów. Arabskie Al-Hilal wygrało trzy z ostatnich czterech edycji tych rozgrywek.
Saudyjczycy są rzecz jasna futbolową potęgą, ale dorobili się pokolenia piłkarzy z naprawdę nieprzeciętnymi umiejętnościami. Futbolowi znawcy twierdzą, że Polacy są w stanie pokonać Saudyjczyków, ale pod warunkiem, że ich nie zlekceważą i zagrają z nim z maksymalnym zaangażowaniem i koncentracją. Trener Michniewicz powinien to mieć na uwadze. Media w Arabii Saudyjskiej oceniając szanse swojej reprezentacji skazują ją z góry na porażkę jedynie w starciu z Argentyną. W meczu z Meksykiem przewidują remis, natomiast liczą, że w spotkaniu z Polską ich piłkarze zwyciężą, bo są zdania, że Polacy mają długą historię lekceważenia rywali. Nie da się ukryć, że w tej opinii jest sporo racji.