7 listopada 2024

loader

Nerwowy jak Rune Holta

Żużlowcy Falubazu Zielona Góra w 9.kolejce PGE Ekstraligi zrewanżowali się Włókniarzowi Częstochowa za dotkliwą porażkę (31:59) na własnym torze w pierwszej rundzie obecnego sezonu. Tym razem zielonogórzanie okazali się lepsi i wygrali na częstochowskim torze 47:43. Z zawodników gospodarzy najgorzej przegraną zniósł Duńczyk z polskim paszportem Rune Holta.

Nerwy 47-letniemu Holcie najpierw puściły na torze, gdy startował w pierwszym z wyścigów nominowanych. Był to ważny bieg, bo w tym momencie Włókniarz przegrywał 37:41 i była szansa na odrobienie strat. Duński weteran speedway’a wystartował znakomicie i z pierwszego wirażu wyszedł na pierwszym miejscu. Ale jadący mu „na plecach” zielonogórzanin Piotr Protasiewicz, równie doświadczony jak Holta, bo już 45-letni żużlowiec, nie zamierzał odpuszczać i na drugim wirażu ostro zaatakował przy bandzie. Holta chciał go tam przyblokować, ale w pewnym momencie stracił na chwile panowanie nad motocyklem i wychodząc już na prostą tylnym kołem zahaczył o maszynę Protasiewicza. Zawodnik Falubazu upadł na tor, ale chociaż kraksa wyglądała na poważną, to na szczęście nic złego mu się nie stało. Leżał co prawda dość długo na torze, ale wstał i o własnych siłach zszedł do parku maszyn. Protasiewicz wykazał się hartem ducha, bo wystartował w powtórce tego biegi i go wygrał, zapewniając tym samym swojemu zespołowi cenne zwycięstwo w całym meczu. Holta w powtórce nie pojechał, bo przez sędziego zawodów Piotra Lisa został rzecz jasna wykluczony i dodatkowo ukarany żółtą kartką. Nic dziwnego, że do swojego boksu w parku maszyn wrócił wściekły jak osa. Niestety, swoją frustrację wyładował w najgłupszy możliwy sposób, czyli na przypadkowej osobie. Trafiło na pracującego tam w pocie czoła operatora kamery stacji Eleven Sports, który wykonując swoje obowiązki po prostu zbliżył się w poszukiwaniu jak najlepszego ujęcia.
Holta nie od razu go zauważył i dlatego bez żadnych hamulców komentował niedawne wydarzenia na torze z jego udziałem, ale jak już zorientował się, że jest nagrywany, rzucił się na kamerzystę z rękami i mocno mu naubliżał, co z tego, że po angielsku. Sytuacja zrobiła się niezręczna, bo w czasach pandemii nadawcy telewizyjni są dla klubów żużlowych najważniejszymi partnerami i żaden prezes nie życzy sobie z nimi zadrażnień. Błyskawicznie swoje stanowisko w tej sprawie wyjawił za pośrednictwem Twittera prezes Speedway Ekstraligi Wojciech Stępniewski. Zapowiedział w nim, że Holta poniesie konsekwencje swojego karygodnego zachowania.
Działacze Włókniarza także zrozumieli powagę sytuacji i w krótkich żołnierskich słowach polecili Holcie przeprosić za wybryk. Sprawca zamieszania nie czekał z tym długo, bo zaraz po meczu tłumaczył swojej zachowanie i przepraszała za nie na łamach oficjalnej strony internetowej Włókniarza. „Miałem problem ze swoją maseczką, bo podczas zawodów uległa uszkodzeniu, a ponieważ obowiązuje reżim sanitarny, musiałem z braku maseczki cały czas chodzić w kasku. Nie była to dla mnie komfortowe. A tego kamerzystę już wcześniej kilka razy upominałem, żeby nie podchodził do mnie tak blisko, bo muszę mieć w boksie trochę miejsca dla siebie, a on powinien przecież zachować dystans społeczny. Nie wiem czy mnie zrozumiał, może nie rozumiał po angielsku, ale gdy tuż po wypadku z Piotrem Protasiewiczem, w bardzo nerwowej atmoserze i maksymalnym zdenerwowaniu, znowu zobaczył obiektyw kamery niemal przy swojej twarzy, nie wytrzymałem i ostro zareagowałem. Ale gdy już opadły emocje zrozumiałem, że nie było to zachowanie godne sportowca i zapewniam, że jest mi teraz bardzo przykro, że tak się stało. Buzowała we mnie adrenalina, było dużo emocji, to jednak nie tłumaczy mojego postępowania, bo coś takiego w ogóle nie powinno mieć miejsca” – kajał się Holta. Sprawa prawdopodobnie rozejdzie się po kościach, bo tak naprawdę tylko zielonogórzanie mieliby interes w rozdmuchaniu tej afery, lecz tylko w przypadku porażki. A ponieważ wyjechali z Częstochowy z tarczą, nie musieli szukać szczęścia przy zielonym stoliku.
W drugim piątkowym meczu GKM Grudziądz pokonał na wyjeździe ROW Rybnik 51:39. Dwa pozostałe mecze 9. rundy, Stali Gorzów z Motorem Lublin i Sparty Wrocław z Unią Leszno, zakończy się w niedzielę po zamknięciu wydania. W klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników ligi na pierwszym miejscu jest Emil Sajfutdinow ze średnią bieg. 2,629. Tuż za nim plasują się Artiom Łaguta (2,500) i Martin Vaculik (2,370). Najskuteczniejszym polskim zawodnikiem jest Bartosz Zmarzlik (2,181), który w rankingu ogólny zajmuje ósme miejsce. Z kolei najskuteczniejszym juniorem ze średnią 1,900 jest Dominik Kubera. Daje mu to dziewiętnaste miejsce w rankingu.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Kraksy w Tour de Pologne

Następny

Wirus na parkiecie w PLK

Zostaw komentarz