8 listopada 2024

loader

Neymar rozrabia w PSG

Kibice Paris Saint-Germain mają coraz większe pretensje do największych gwiazd swojej drużyny – Kyliana Mbappe i Neymara. Zdecydowanie najwięcej negatywnych emocji wzbudza jednak Brazylijczyk.

Dla przypomnienia – brazylijski napastnik przeszedł do PSG z Barcelony latem 2017 roku za 222 mln euro, co do dzisiaj jest transferowym rekordem świata. Szybko jednak doszedł do wniosku, że popełnił błąd i od dwóch sezonów próbuje uciec z Paryża, co nie jest jednak takie proste do przeprowadzenia z uwagi na gigantyczną kwotę odstępnego. A katarscy właściciele Paris Saint-Germain nie zamierzają opuścić nawet centa ze swoich żądań, bo są na Neymara zwyczajnie wściekli za jego niefrasobliwe podejście do piłkarskich obowiązków.
W dwóch poprzednich sezonach o tej porze roku brazylijski piłkarz łapał kontuzje i leczył je w rodzinnym kraju, przy okazji prowadząc tam bujne życie towarzyskie, z którego regularne sprawozdania zamieszczał w mediach społecznościowych. W tym roku szczęśliwie udało mu się uniknąć urazów, lecz znalazł sprytny sposób na zrobienie sobie krótkiej przerwy. Podczas niedzielnego meczu ligowego z Girondins Bordeaux (4:3) Neymar w 92. minucie spotkania kompletnie bez sensu brutalnie sfaulował jednego z graczy przeciwnej drużyny, a że miał już na koncie żółtą kartkę za pyskówkę z arbitrem, wyleciał z boiska. Czerwona kartka oznacza automatyczne zawieszenie w kolejnym spotkaniu, zatem podejrzewano, że Brazylijczyk dał się „wykartkować” celowo, żeby zyskać sposobność na zrobienie krótkiego wypadu do ojczyzny, gdzie do 26 lutego trwał jeszcze karnawał w Rio de Janeiro.
Kibiców PSG te medialne spekulacje doprowadziły do szewskiej pasji, czemu na razie dali wyraz w internetowych komentarzach. Ale ich niechęć do Neymara narasta, chociaż w tym sezonie brazylijski gwiazdor spisuje się na boisku lepiej niż w dwóch poprzednich w barwach paryskiego klubu. Drze jednak koty z trenerem Thomasem Tuchelem i jak wieść niesie, z połową kadry PSG. 28-letni Neymar to dzisiaj piłkarski kłopot za 222 mln euro.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Jak się robi kiełbasę?

Następny

Do degradacji

Zostaw komentarz