Nasi skoczkowie nie błyszczeli w konkursach na mamuciej skoczni w Oberstdorfie. Polskich kibiców bardziej zmartwiła jednak wieść, że Werner Schuster po tym sezonie nie będzie już trenerem kadry Niemiec, a jego następcą ma być Stefan Horngacher.
Schuster w miniony czwartek ogłosił, że po tym sezonie przestanie prowadzić niemiecką kadrę. W niemieckich mediach natychmiast pojawiły się spekulacje sugerujące, że głównym kandydatem na jego miejsce jest trener kadry Polski Stefan Horngacher. Taka opcja jest jak najbardziej realna, bo Austriak w marcu ubiegłego roku przedłużył umowę z Polskim Związkiem Narciarskim tylko do końca obecnego sezonu, a zatem może odejść bez przeszkód. Niemcy są w zasadzie niemal pewni, że to zrobi, bowiem chce tego żona austriackiego szkoleniowca Nicole Hoffmeyer, była fizjoterapeutka kadry niemieckich skoczków, która chce mieć męża częściej w domu, a oboje mieszkają na stałe w okolicach Hinterzarten.
Na początku stycznia w Innsbrucku, po trzecim konkursie Turnieju Czterech Skoczni, Horngacher zapewniał, że dobrze mu się pracuje z polską kadrą i aż do mistrzostw świata w Seefeld nie będzie decydował o swojej przyszłości. Dawał też jasno do zrozumienia, że w tym momencie dalsza praca z reprezentacją Polski to jego pierwszy wybór.
Po ogłoszeniu decyzji przez rodaka Wernera Schustera Horngacher już nie deklaruje lojalności polskim barwom. W wywiadach udzielanych niemieckim mediom podczas zawodów w Oberstdorfie Horngacher podkreślał wielokrotnie, że praca dla tak wielkiej federacji narciarskiej jak niemiecka byłaby dla niego wielkim zaszczytem, lecz „trzeba jeszcze trochę poczekać i zobaczyć, co się w tym czasie wydarzy”.
Wiadomo, że rozstrzygającym argumentem będą wyniki zbliżających się milowymi krokami mistrzostw świata w Seefeld. Im lepszy wynik na tej imprezie osiągną Polacy, tym zapewne większa będzie determinacja działaczy PZN w staraniach o zatrzymanie Horngachera. Na razie zarówno prezes związku Apoloniusz Tajner, jak i dyrektor sportowy Adam Małysz, podchodzą do tej sprawy ze spokojem. Ten drugi nie omieszkał jednak skomentować sprawy. „To, że Stefan Horngacher jedną nogą jest już w reprezentacji Niemiec, to jest opinia strony niemieckiej. Ale mamy świadomość, że będą wywierać presję na Stefana i kusić go, żeby przyszedł do nich. Na rynku nie ma w tej chwili zbyt wielu trenerów tej klasy co Horngacher” – przyznał Małysz na antenie Eurosportu. Dodał jednak szczerze: „Jeśli Niemcy złożą mu oficjalnie ofertę, to nic już raczej nie poradzimy, bo nie będziemy w stanie ani jej przebić, ani nawet się do niej zbliżyć finansowo” – trzeźwo ocenia sytuację nasz legendarny skoczek, który być może będzie musiał Horngachera… zastąpić.