Przyszłoroczne letnie igrzyska w Tokio Japończycy zamierzają przeprowadzić jak najmniejszym nakładem kosztów
Wygląda na to, że nawykłe do szastania nie swoimi pieniędzmi środowisko działaczy światowego ruchu olimpijskiego zaczyna zmieniać kryteria wyboru gospodarzy igrzysk. Powód jest prozaiczny – MKOl ma coraz większy problem ze znalezieniem „jeleni” gotowych zapożyczyć się na setki milionów dolarów, aby spełnić wygórowane oczekiwania.
Podczas corocznej sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, jaka w minionym tygodniu odbyła się w Lozannie, członkowie tego gremium zadecydowali, że w przyszłości przy wyborze organizatora igrzysk olimpijskich nie będzie obowiązku, aby był to jak do tej pory jeden podmiot. O goszczenie największej sportowej imprezy na świecie będą się zatem mogło ubiegać wspólnie kilka miast, regionów, a nawet krajów, a preferowane będą kandydatury zakładające wykorzystanie już istniejących obiektów sportowych oraz infrastruktury transportowej i hotelowej. O ile ta decyzja zostanie wcielona w życie, bo jak uczy praktyka deklaracje sportowych działaczy nie zawsze są potem realizowane w praktyce, to za kilkanaście lat możemy mieć igrzyska mające nie jednego, a kilku gospodarzy.
Warto w tym miejscy wspomnieć, że w tej kwestii swoje nastawienie zmienili już przedstawiciele najpopularniejszych gier zespołowych, z piłką nożną na czele. Mistrzostwa świata w 2026 roku, które po raz pierwszy zostaną rozegrane w formule 48 zespołów, odbędą się w trzech krajach – Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku.
Igrzyska mają być tańsze
Dyskusja o trybie wyboru gospodarzy igrzysk była jednym z głównych punktów tegorocznej sesji MKOl. Nawoływano w niej, żeby w procesie wskazywania organizatorów największej sportowej imprezy globu było więcej dialogu i elastyczności, a przede wszystkim mniej przegranych, bo to zdaniem działaczy MKOl negatywnie wpływa na postrzeganie idei olimpijskiej i cały proces wyboru gospodarzy igrzyska. Podobnie jak referenda badające wskaźniki społecznego poparcia dla idei organizacji igrzysk. Postanowiono, że w przyszłości podmioty składające choćby tylko wstępną aplikację, będą musiały przedstawić w niej także wyniki referendum. Taki wymóg to pokłosie kłopotów jakie miał MKOl przy wyborze organizatora zimowych igrzysk w 2026 roku. Władze miasta Calgary i kanadyjski komitet olimpijski najpierw zgłosiły akces, a później wycofały kandydaturę po negatywnym wyniku referendum. MKOl zamierza jako organizacja opracować reguły pozwalające lepiej dostosowywać się do rzeczywistości, jaką kreuje zmieniająca się sytuacja gospodarcza i polityczna na świecie. Ma je opracować powołana grupa robocza pod przewodnictwem członka MKOl Johna Coatesa. Podczas sesji w Lozannie oficjalnie wykreślono z Karty Olimpijskiej zapis obligujący MKOl do wyboru gospodarza igrzysk na siedem lat przed terminem imprezy.
Do 2028 roku MKOl ma wszystkie igrzyska już obsadzone. Letnie w 2020, 2024 i 2028 roku odbędą się odpowiednio w Tokio, Paryżu i Los Angeles, zaś zimowe w 2022 w Pekinie, a w 2026 roku w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo. Nieobsadzona jest jeszcze kandydatura zimowych igrzysk w 2030 roku. MKOl już wcześniej podjął decyzję, że będzie w większym stopniu partycypował w kosztach przygotowania igrzysk, dlatego jego działacze od razu stali się bardziej otwarcia na wszelkie pomysły ich obniżenia. Preferowane mają być kandydatury zakładające wykorzystanie istniejących już obiektów sportowych, hoteli, dróg i lotnisk. To otwiera w przyszłości szanse goszczenia igrzysk także przez takie kraje, jak Polska.
Wojna MKOl z AIBA
Podczas sesji w Lozannie rozstrzygnięto też ciągnący się już od wielu miesięcy spór między Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, a Międzynarodową Federacją Boksu Amatorskiego (AIBA). Olimpijska centrala od dłuższego czasu pozostaje w sporze z AIBA, a zgłaszane przez nią pretensje dotyczą finansów AIBA (jej zadłużenie szacuje się na ok. 30 mln dolarów), etyki w zarządzaniu organizacją, niejasnego system doboru arbitrów i sposobu oceniania walk, a także podejścia do walki z dopingiem. Najnowszy konflikt wybuchł z powodu wybranego jesienią ubiegłego roku na prezesa AIBA Gafura Rachimowa, 67-letniego biznesmena z Uzbekistanu, który jest oskarżany o działalność przestępczą, m.in. pranie brudnych pieniędzy.
W marcu tego roku co prawda złożył on rezygnację z pełnionej funkcji, a na tymczasowego szefa AIBA wybrano Marokańczyka Mohameda Moustahsane, lecz mimo tej zmiany MKOl uznał, iż ogłoszony przez federację program reform nie przynosi zadowalających efektów i zagroził wycofaniem boksu z programu igrzysk w Tokio. Byłaby to decyzja szokująca, bowiem boks znajduje się w programie igrzysk nieprzerwanie od 1904 roku, a AIBA z 203 członkami jest trzecią największą organizacją sportową na świecie.
Na szczęście takiej decyzji działacze MKOl w Lozannie nie podjęli i ostatecznie boks pozostanie w programie igrzysk w Tokio. Ale Międzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego została jednak zawieszona w prawach członka MKOl. Decyzja, która zgodnie z Kartą Olimpijską wymagała większości dwóch trzecich głosów, zapadła jednomyślnie. System olimpijskich kwalifikacji dla pięściarzy opracuje samodzielnie MKOl. Nie zmieni się liczba zawodników uczestniczących w olimpijskich zmaganiach – wystartuje ich łącznie 286. Rywalizacja toczyć się będzie w ośmiu męskich kategoriach wagowych i pięciu kobiecych.