Budząca od lat mnóstwo kontrowersji biegaczka z RPA Caster Semenya od lat wojuje z IAAF. Ostatnio po stronie lekkoatletki opowiedziały się Organizacja Narodów Zjednoczonych.
Semenya, mistrzyni olimpijska na 800 m z Rio de Janeiro, a także trzykrotna mistrzyni świata na tym dystansie, od dawna podważa zasady, które zamierza wprowadzić Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), mające na celu ograniczenie poziomu testosteronu u biegaczek. Nieoczekiwanie w tym sporze po stronie południowoafrykańskiej zawodniczki stanęła Organizacja Narodów Zjednoczonych.
W komunikacie ONZ podkreślono, że pomysł klasyfikowania zawodników według płci na podstawie kryterium poziomu testosteronu „narusza prawa człowieka” i nazwano te plany „niepotrzebnymi, upokarzającymi i szkodliwymi”.
IAAF zamierza wprowadzić zasadę, że zawodniczki z naturalnie wysokim poziomem testosteronu musiałyby ścigać się z mężczyznami, chyba że przyjmowałyby leki zmniejszające ten poziom. Przepisy będą miały zastosowanie dla kobiet w biegach od 400 m do jednej mili i wymagają, aby sportowcy utrzymywali poziom testosteronu poniżej określonej ilości co najmniej przez pół roku przed zawodami.
Ta właśnie kwestia była omawiana na 40. sesji Rady Praw Człowieka ONZ w marcu br. W jej trakcie sformułowano wnioski dla IAAF. Rada stwierdziła, że chce, aby organy zarządzające jakąkolwiek zbiorową aktywnością „powstrzymywały się od egzekwowania praktyk wymuszających na zawodniczkach przechodzenie niepotrzebnych, upokarzających i szkodliwych procedur medycznych jako warunku uczestniczenia w kobiecym sporcie wyczynowym”.