8 listopada 2024

loader

Pierwsze punkty United

fot. Manchester United - Facebook

Zaskakujące rozstrzygnięcia padły w niedzielnych meczach 3. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Anglii. Mistrz Manchester City zremisował z Newcastle United 3:3, a Chelsea Londyn – też na wyjeździe – uległa Leeds United 0:3. Bez punktów pozostaje drużyna Łukasza Fabiańskiego – West Ham United.

Piłkarze City prowadzili już od piątej minuty po golu niemieckiego pomocnika Ilkaya Guendogana, ale później popis skuteczności zademonstrowali gospodarze.

Bramki dla Newcastle United zdobyli kolejno: Paragwajczyk Miguel Almiron i Callum Wilson jeszcze w pierwszej połowie oraz na początku drugiej Kieran Trippier.

Od czego są jednak gwiazdy w ekipie „The Citizens”… W 60. minucie kontaktową bramkę – swoją trzecią w sezonie – zdobył sprowadzony latem z Borussii Dortmund Norweg Erling Haaland, a chwilę potem wyrównał Portugalczyk Bernardo Silva.

W tabeli drużyna trenera Josepa Guardioli jest druga z siedmioma punktami. Traci dwa do Arsenalu Londyn, który jako jedyny ma komplet.

Trzeci, z takim dorobkiem jak City, jest Leeds United. „Pawie”, wśród których od 82. minuty grał Mateusz Klich, pokonały u siebie dopiero 12. obecnie Chelsea 3:0.

Otwarcie wyniku nastąpiło po ogromnym błędzie bramkarza gości Edouarda Mendy’ego. Senegalczyk w 33. minucie, zamiast wybić piłkę, wdał się w drybling z Brendenem Aaronsonem. Amerykanin przechwycił futbolówkę i bez kłopotu trafił do pustej bramki. „Strzeliliśmy gola samobójczego” – powiedział później trener Chelsea Thomas Tuchel.

W 37. minucie na 2:0 podwyższył Hiszpan Rodrigo (czwarty gol w sezonie), a w drugiej połowie wynik ustalił Jack Harrison.
Radości, co zrozumiałe, nie ukrywał trener gospodarzy Jesse Marsch.

„To był najlepszy występ, odkąd tu jestem. Zaczynam widzieć grupę piłkarzy, którzy rozumieją swoją rolę, niektórzy prezentują najlepszą formę w ich życiu” – powiedział amerykański szkoleniowiec Leeds.

„Nasz sposób gry dyktował przebieg meczu. Sprawiliśmy, że rywale popełnili błędy. Ci zawodnicy wysokiej klasy mogą podawać piłkę przez cały dzień, jeśli damy im czas. Chcieliśmy sprawić, żeby było im niewygodnie. I dzisiaj tak zrobiliśmy” – dodał.

Wciąż nie wiedzie się drużynie Łukasza Fabiańskiego. West Ham United, z polskim bramkarzem w składzie, doznał trzeciej z rzędu porażki. Tym razem 0:2 u siebie z Brighton and Hove Albion. W efekcie zamyka ligową tabelę, pozostając nie tylko bez punktu, ale też bez strzelonego gola.

Na zakończenie 3. kolejki w poniedziałek Manchester United podejmował Liverpool.

Na Old Trafford w ligowym klasyku spotkały się zespoły, które początek sezonu mają nieudany. Przed poniedziałkowym meczem powody do narzekań mogli mieć przede wszystkim kibice gospodarzy, bowiem ich zespół nie zdobył jeszcze żadnego punktu. Dali temu wyraz przed spotkaniem, gdy kilka tysięcy osób przed stadionem manifestowało niechęć do amerykańskich właścicieli klubu, rodziny Glazerów.

Także Liverpool na razie zawodzi. W poprzednim sezonie zdobył Puchar Anglii i Puchar Ligi, został wicemistrzem kraju i dotarł do finału Ligi Mistrzów. Pod koniec lipca pokonał Manchester City 3:1 w meczu o Tarczę Wspólnoty. Obecne rozgrywki rozpoczął od dwóch remisów i po meczu w Manchesterze pozostaje z dorobkiem dwóch punktów.

W poniedziałek wieczorem kibice „Czerwonych Diabłów” w końcu mieli powody do radości. Nie dość, że ich zespół pokonał odwiecznego rywala, to przed spotkaniem oficjalnie ogłoszono, że zostanie wzmocniony piłkarzem reprezentacji Brazylii Casemiro, który przeszedł z Realu Madryt.

Gospodarze szybko objęli prowadzenie po strzale Jadon Sancho w 16. minucie, a w 53. podwyższył Marcus Rashford, chociaż jego bramka została uznana dopiero po analizie VAR. W końcówce spotkania zespół trenera Juergena Kloppa zdołał odpowiedzieć trafieniem głową niezawodnego Mohameda Salaha, ale było to zbyt mało choćby na remis. Liverpool na pierwsze zwycięstwo w sezonie będzie musiał poczekać przynajmniej do soboty, kiedy to podejmie beniaminka
Bournemouth.

pau/pap

Redakcja

Poprzedni

Bankruta naszego powszedniego

Następny

Medaliści wrócili do Polski