8 grudnia 2024

loader

Polki w półfinale Ligi Narodów!!!

fot. FIVB

Polskie siatkarki pokonały w amerykańskim Arlington Niemcy 3:1 (25:12, 21:25, 25:21, 26:24) w ćwierćfinałowym meczu Ligi Narodów.

Biało-czerwone awansując do czołowej czwórki zanotowały największy sukces w historii występów w Lidze Narodów. Dotychczas najlepszym wynikiem było piąte miejsce wywalczone w 2019 roku w chińskim Nankin. Oba zespoły spotkały się dwa tygodnie temu podczas turnieju w koreańskim Suwonie i wtedy po dramatycznym pojedynku Polska wygrała 3:2. Trenerzy obu drużyn desygnowali na parkiet te same szóstki, ale mecz zaczął się zupełnie inaczej niż ten w Azji, kiedy to biało-czerwone pierwszy punkt zdobyły przy stanie 0:7.

W Arlington tylko na początku walka była dość wyrównana, ale już przy stanie 8:5 opiekun reprezentacji Niemiec Vital Heynen, w przeszłości trener męskiej kadry Polski, poprosił o czas, bowiem jego podopieczne zepsuły trzy ataki z rzędu.

Niedługo jednak Polki wrzuciły drugi bieg i gra już do końca premierowej partii była wyjątkowo jednostronna. Heynen jeszcze próbował zatrzymać biało-czerwone, prosząc o kolejną przerwę, ale na niewiele się zdało. Niemki gasły z każdą kolejną akcją, atakowały w blok lub w siatkę. A po polskiej stronie niesamowite statystyki w ofensywie „wykręcały” Olivia Różański i Magdalena Stysiak, które były praktycznie nie do zatrzymania. Najlepsza drużyna fazy zasadniczej LN praktycznie nie popełniała błędów, oddała rywalkom tylko jeden punkt „za darmo” – Stysiak zepsuła zagrywkę.

Finisz podopiecznych Lavariniego też był imponujący – od stanu 19:12 wygrały sześć kolejnych piłek.

W drugim secie role się odwróciły. Niemki szybko się otrząsnęły się i po wyrównanym początku przejęły inicjatywę. Hanna Orthmann odzyskała skuteczność w ataku i przewaga jej zespołu rosła błyskawicznie. Różański miała spore kłopoty ze skończeniem ataków, więc Lavarini w jej miejsce wprowadził Martynę Czyrniańską. Zacięła się także Stysiak i w pewnym momencie Polki zaczęły zdobywać punkty jedynie po… zepsutych serwisach rywalek.

Niemki pewnie kroczyły po zwycięstwo, prowadziły już 20:13 i w tym momencie nastąpił pościg biało-czerwonych. Sporo ożywienia do gry wprowadziła rezerwowa środkowa Joanna Pacak, która wcześniej rzadko pojawiała się na boisku. Kilka trudnych piłek wybroniła Stysiak, choć gra w defensywie nigdy nie była jej atutem. Polki wygrały sześć kolejnych akcji i… znowu nastąpił przestój. Orthmann nie pomyliła się w ataku, asa serwisowego zanotowała Emilia Weske i Niemki nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa.

Polki odzyskały pewność siebie w trzeciej partii, choć popełniały sporo błędów w ataku i polu zagrywki. Nie przeszkodziło to jednak w odniesieniu dość przekonywującego zwycięstwa. Różański znów imponowała w ofensywie, a cała drużyna grała równo. Przewaga Polek przez dłuższy czas wyniosła jeden-dwa punkty, dopiero od stanu 14:13 ich dominacja, m.in. dzięki solidnej grze w obronie, stała się bardziej widoczna. Po atakach Różański i Agnieszki Korneluk było już 20:15 i ekipa Lavariniego – choć z małymi perturbacjami – to triumfowała w tej partii.

Jeszcze większe emocje były w czwartej odsłonie, bowiem jej losy ważyły się dopiero do ostatnich akacji. W tej części meczu gra obu zespołów falowała – Niemki wygrywały 5:1, a potem przez dłuższy czas wynik oscylował wokół remisu. W końcówce Korneluk uderzyła ze środka, Stysiak zapunktowała z prawego skrzydła, a kolejne dwa „oczka” podarowały im przeciwniczki i biało-czerwone wygrywały 23:20.

Na własne życzenie zafundowały sobie jednak horror w końcówce. Camilla Weitzel zaserwowała asa i był remis 23:23. Później los uśmiechnął się do Polek, bowiem Marie Schoelzel nie trafiła czysto w doskonale wystawioną piłkę, która poszybowała w trybuny. Niemki wprawdzie obroniły pierwszego meczbola, lecz w kolejnych akcjach Korneluk i Pacak popisały się skutecznymi blokami i awans do półfinału stał się faktem.

PAU/pap

Redakcja

Poprzedni

Wiadomości z końca świata

Następny

Koniec marzeń Igi o triumfie na trawie