9 grudnia 2024

loader

Pościg za Lewym zwolnił tempo

W miniony weekend z piątki najskuteczniejszych strzelców w 2020 roku swój bramkowy dorobek powiększył jedynie lider klasyfikacji Robert Lewandowski, który w wygranym 3:1 wyjazdowym meczu z VfB Stuttgart strzelił gola dla Bayernu. Było to jego 12. trafienie w tym sezonie i 42 w tym roku. Ścigający się z nim o miano najlepszego snajpera roku Erling Haaland, Cristiano Ronaldo i Romelu Lukaku zaliczyli „pusty przebieg”.

To, co Lewandowski miał najważniejszego do zdobycia w tym roku, to już zdobył z Bayernem w poprzednim sezonie. Przypomnijmy, że wygrał z Bayernem Ligę Mistrzów, mistrzostwo i Puchar Niemiec oraz Superpuchar Europy i Niemiec, dokładając do tego tytuły króla strzelców Ligi Mistrzów, Bundesligi i Pucharu Niemiec. Do tego z dorobkiem 55 trafień został najskuteczniejszym strzelcem sezonu 2019/2020. Nic dziwnego, że „Lewy” w końcu zaczął być doceniany także indywidualnie, co znajduje swoje odzwierciedlenie w kolejnych plebiscytach na piłkarza roku. Został już uhonorowany tytułem piłkarza roku w Niemczech, przez UEFA w Europie, a wkrótce być może zostanie też uznany za piłkarza roku 2020 w plebiscycie FIFA. A w miniony piątek hiszpański dziennik „AS” oraz World Football Summit ogłosiły, że Polak został wybrany w ich plebiscycie najlepszym piłkarzem roku. Drugie miejsce zdobył jego klubowy kolega z Bayernu Monachium Joshua Kimmich, a trzecie Leo Messi z FC Barcelona. Nagrody wręczono w miniony piątek podczas wirtualnej gali.
Te wszystkie pomniejsze wyróżnienia być może pomogą Lewandowskiemu w zdobyciu najważniejszej indywidualnej piłkarskiej nagrody, jaką w tym roku, wobec rezygnacji „France Football” z przyznania „Złotej Piłki”, będzie nagroda FIFA The Best. Polak znalazł się w gronie 11 nominowanych graczy, a jego konkurentami są Cristiano Ronaldo, Leo Messi, Kevin De Bruyne, Sadio Mane, Kylian Mbappe, Neymar, Sergio Ramos, Mohamed Salah, Thiago Alcantara i Virgil van Dijk. Żaden z wymienionych nie może się w tym roku równać z Lewandowskim pod względem osiągnięć, więc jego zwycięstwo wydaje się raczej przesądzone. Tym bardziej, że także w drugiej połowie roku polski napastnik Bayernu nie obniżył lotów i nadal zachwyca skutecznością. W miniony weekend w meczu z VfB Stuttgart (3:1) zdobył kapitalną bramkę strzałem zza linii pola karnego, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 2:1. Było to jego 12. trafienie w tym sezonie Bundesligi oraz 42. w tym roku. W obu przypadkach „Lewy” jest liderem klasyfikacji – w Bundeslidze przewodzi w tabeli strzelców z przewagą dwóch trafień nad drugim w zestawieniu snajperem Borussii Dortmund Erlingiem Haalandem. 20-letni norweski napastnik jest w tej chwili nie tylko najgroźniejszym konkurentem Polaka w wyścigu po koronę króla strzelców niemieckiej ekstraklasy, ale też w nieoficjalnej, lecz prestiżowej rywalizacji o tytuł najskuteczniejszego strzelca w Europie w 2020 roku. Haaland w tej klasyfikacji z dorobkiem 39 goli także jest drugi za Lewandowskim. Trzecie miejsce zajmuje Cristiano Ronaldo z 37. bramkami, a czwarte z 34. belgijski napastnik Interu Mediolan Romelu Lukaku.
W miniony weekend Haaland, który wcześniej zadziwiał skutecznością (dziewięć bramek w czterech meczach), zaliczył jednak nieoczekiwanie „pusty przebieg” w przegranym przez Borussię Dortmund 1:2 meczu z FC Koeln. Ścigający Norwega i Polaka Cristiano Ronaldo w ten weekend w ogóle nie zagrał, bo trener Juventusu Andrea Pirlo w meczu z Benevento (1:1) dał mu odpocząć. Bramkowego dorobku nie powiększył też Lukaku, bo w spotkaniu Interu z Sassuolo (3:0) był rezerwowym i wszedł na boisko dopiero w 79. minucie za Lautaro Martineza.
Najlepszego strzelca 2020 roku poznamy 23 grudnia, ale ponieważ spotkanie Bayernu w 1/8 finału Pucharu Niemiec z Holstein Kiel zostało przełożone na styczeń, Bayern do końca roku rozegra zatem siedem spotkań, a Borussia i Juventus po osiem. Lewandowski w 2019 roku strzelił 54 gole i był to jego najlepszy wynik w karierze. Teraz raczej tego wyniku nie powtórzy, ale wygranie tej klasyfikacji dwa razy z rzędu byłby dużym wyczynem, bo wcześniej udawało się to tylko Cristiano Ronaldo i Leo Messiemu.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Polscy skoczkowie są mocni w drużynie

Zostaw komentarz