Karol Bielecki, legenda polskiego szczypiorniaka
Szczypiorniści PGE Vive Kielce po raz 15. wywalczyli mistrzostwo Polski, zrównując się w liczbie tytułów ze Śląskiem Wrocław. Niedzielny mecz z Orlenem Wisłą Płock pieczętujący tegoroczny triumf był też zbiorowym pożegnaniem legendarnych graczy kieleckiego klubu, z Karolem Bieleckim na czele.
Zespół PGE Vive Kielce dwukrotnie pokonał w finale PGNiG Superligi Orlen Wisłę Płock (33:29 i 33:29) i po raz 15. zdobył mistrzostwo Polski, wyrównując w liczbie tytułów rekord Śląska Wrocław. Tegoroczny triumf kielczanie przypieczętowali w niedzielę w swoim mateczniku, Hali Legionów. Był to też wieczór pożegnań, bo z ekipą Vive żegnało się kilka znaczących postaci tego klubu. Rywale nie zakłócili tej uroczystości, bo po juz po meczu w Płocku nawet sami „Nafciarze” na serio nie wierzyli, że są będą w stanie wygrać w Kielcach. Ostatni raz taka sztuka udała im się siedem lat temu, dokładnie 22 maja 2011 roku.
Dla kibiców żółto-biało-niebieskich niedzielny mecz był też pożegnaniem z kilkoma klubowymi legendami: Karolem Bieleckim, Sławomirem Szmalem, Urosem Zormanem, Manuelem Strlekiem, Darko Djukiciem oraz II trenerem Tomaszem Strząbałą, który po latach pracy w Vive w roli asystenta postanowił po tym sezonie popracować na własny rachunek w MMTS Kwidzyn.
Na pięć minut przed zakończeniem meczu z Orlenem Wisłą kibice PGE Vive zaczęli skandować „Karol na boisko”. Trener Tałant Dujszebajew spełnił wolę fanów i posłał na parkiet legendę polskiego szczypiorniaka. Karol Bielecki pojawił się na boisku przy ogromnych owacjach i zdążył jeszcze rzucić bramkę, ostatnią w meczu.
Uwielbiany przez kibiców piłki ręcznej „Kola” zdobył siódme w karierze mistrzostwo Polski i chociaż miał kontrakt ważny jeszcze przez rok, postanowił zakończyć karierę. Ostatnio grał coraz mniej i zrozumiał, że jego czas w tym sporcie dobiegł końca, a nie chciał odchodzić z najlepszej drużyny w Polsce do jakiegoś słabszego klubu, gdzie może i byłby jego największą gwiazdą, a grałby z nim o nic.
„Dziewiętnaście lat temu przyjechali do mnie ludzie z Kielc i młodemu chłopakowi dali szansę, by mógł spełnić swoje marzenia. Dostałem tu wszystko, czego mogłem od życia zapragnąć. Tu spotkałem moją ukochaną żonę Olę, tu urodziła się nasza córka Hania, a niedługo na świat przyjdzie nasz syn. Gdy byłem małym chłopcem, marzyłem o tym, by grać w kieleckim zespole i to marzenie się spełniło. Daliście mi siłę, a ja dałem z siebie to, co miałem najlepsze. Dziękuję, że wtedy, kiedy było ciężko i gdy na tym boisku upadłem i straciłem oko, wy byliście ze mną, modliliście się za mnie i wspieraliście. Nigdy o tym nie zapomnę – powiedział w pożegnalnej przemowie Bielecki.
Co ciekawe, w tym samym czasie karierę zakończył też 34-letni Josip Valcić, chorwacki szczypiornista, który w 2010 roku podczas meczu towarzyskiego Polska – Chorwacja w Kielcach przypadkowo wybił oko Bieleckiemu.
Oprócz „Koli” z zespołem PGE Vive Kielce pożegnał się też Sławomir Szmal. Obaj nasi legendarni szczypiorniści nie odchodzą jednak z PGE Vive definitywnie – zostają w klubie w innych rolach. Podobnie rzecz się ma z Urosem Zormanem. 38-letni słoweński szczypiornista także zakończył karierę, ale w kieleckim klubie od nowego sezonu zastąpi Tomasza Strząbałę w roli asystenta trenera Dujszebajewa. Zorman podobnie jak Bielecki i Szmal też jest klubową legendą PGE Vive – w jego barwach także zdobył siedem mistrzowskich tytułów i wygrał Ligę Mistrzów.