12 listopada 2024

loader

Raków miażdży Wisłę

fot. Jakub Ziemianin - Raków Częstochowa

Lider piłkarskiej ekstraklasy Raków pokonał u siebie Wisłę Płock aż 7:1 w 16. kolejce, przedostatniej w tym roku. To szóste z rzędu ligowe zwycięstwo drużyny z Częstochowy. Do niespodzianki doszło w Szczecinie, gdzie Pogoń uległa Górnikowi 1:4.

”Wielu już namaściło nas na mistrza Polski, ale do tego jeszcze daleka droga. Dzisiaj Raków postrzegany jest jako drużyna, która nie może przegrać, a to nie jest takie łatwe” – mówił przed meczem z Wisłą trener gospodarzy Marek Papszun. Jak się jednak okazało, w sobotni wieczór był nadspodziewanie łatwo. W 41. minucie lider prowadził już 4:0, a wszystkie gole strzelił Łotysz Vladislavs Gutkovskis. Po raz ostatni cztery gole w jednym meczu ekstraklasy zdobył 21 marca 2021 roku Czech Tomas Pekhart. Ówczesny napastnik Legii Warszawa dokonał tej sztuki w meczu z Zagłębiem Lubin (4:0). Tuż przed przerwą bramkę dla ekipy z Płocka zdobył Hiszpan Davo – to jego dziewiąty gol w sezonie, prowadzi w klasyfikacji strzelców. W drugiej połowie trwał koncert Rakowa. Na 5:1 podwyższył Bartosz Nowak, a w końcówce meczu dwa trafienia dołożył Ukrainiec Władysław Koczerhin. „Nafciarze” spadli na siódme miejsce (25), choć na początku sezonu byli rewelacją, wygrywając mecz za meczem. Imponowali wówczas skutecznością. W pierwszych czterech kolejkach zdobyli komplet punktów i aż 14 bramek.
W miarę upływu sezonu gra Wisły nie była już tak efektowna i skuteczna. W ostatnich czterech meczach, licząc z Pucharem Polski (0:3 z Legią), piłkarze z Płocka zanotowali jeden remis i trzy porażki.

Tymczasem coraz więcej wskazuje na to, że Raków może po raz pierwszy w historii sięgnąć po tytuł. Był bliski celu już w dwóch ostatnich sezonach, zwłaszcza poprzednim, ale w obu przypadkach zajął drugie miejsce. Tym razem częstochowski zespół dominuje w ekstraklasie. Wygrał szósty kolejny mecz, a licząc z Pucharem Polski – siódmy. Po 15 kolejkach ma 38 punktów i aż o siedem wyprzedza Legię. Warszawski zespół w piątek pokonał u siebie Lechię Gdańsk 2:1, choć do 74. minuty przegrywał po golu Łukasza Zwolińskiego. Wówczas Legia wyrównała po pechowej interwencji Dusana Kuciaka – piłka po strzale Bartosza Kapustki odbiła się od poprzeczki, następnie pleców słowackiego bramkarza i wpadła do siatki. W końcówce zwycięstwo gospodarzom zapewnił Portugalczyk Yuri Ribeiro. We wtorek Legia i Lechia zmierzą się ponownie, tym razem w Gdańsku – w 1/8 finału Pucharu Polski.

Trzeci w tabeli jest Widzew (26 pkt). Łódzki beniaminek podejmie w niedzielę Radomiaka. Na czwarte miejsce spadła Pogoń Szczecin (26), która niespodziewanie przegrała u siebie z 10. Górnikiem Zabrze aż 1:4. Ozdobą meczu był gol w 73. minucie Lukasa Podolskiego, ustalający wynik. Były znakomity reprezentant Niemiec, mistrz świata z 2014 roku, popisał się strzałem z… własnej połowy. „To był dla nas koszmarny wieczór” – przyznał trener Pogoni Jens Gustafsson. W pozostałych sobotnich meczach Piast Gliwice przegrał z Wartą Poznań 0:2, a Cracovia pokonała Jagiellonię Białystok 1:0. Dzień wcześniej piąta obecnie Stali Mielec (26 pkt) wygrała z 14. KGHM Zagłębiem Lubin 3:0. Podopieczni trenera Piotra Stokowca przegrali już cztery z rzędu mecze ligowe bez zdobycia bramki, a licząc z Pucharem Polski – pięć (0:1 po dogrywce z występującym dwie klasy niżej Motorem Lublin).

Na niedzielę, oprócz meczu w Łodzi, zaplanowano spotkania Miedzi Legnica ze Śląskiem Wrocław oraz Lecha Poznań, podbudowanego awansem do fazy pucharowej Ligi Konferencji, z Koroną Kielce. Tym razem nie ma żadnego meczu w poniedziałek, ponieważ od wtorku zaczyna się rywalizacja w 1/8 finału Pucharu Polski.

bnn/pap

Redakcja

Poprzedni

Ostatni mecz Gerarda Pique

Następny

Od Bakunina do Trockiego. Dzieje rosyjskiej gorączki rewolucyjnej