8 listopada 2024

loader

Raków nie ma stadionu na europejskie puchary

W tym sezonie naszą piłkarską ekstraklasę w europejskich pucharach reprezentowały zespoły Legii Warszawa, Piasta Gliwice, Lecha Poznań i Cracovii. W nowym sezonie w pucharowym kwartecie ponownie znajdzie się Legia, a oprócz niej Pogoń Szczecin i Raków Częstochowa, który ponadto 2 maja zagra jeszcze w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia.

W 27. kolejce Raków po raz pierwszy odkąd wrócił do ekstraklasy po 21 latach przerwy rozegrał ligowy mecz w Częstochowie. Podopieczni trenera Marka Papszuna nie popsuli tej wyjątkowej chwili i w niezłym stylu pokonali Śląsk Wrocław 2:0, po golach 23-letniego Słoweńca Davida Tijanicia oraz 25-letniego Marcina Cebuli, pomocnika pozyskanego latem ubiegłego z pierwszoligowej Korony Kielce. Co ciekawe, wrocławski zespół poprowadził w tym spotkaniu Jacek Magiera, wychowanek Rakowa, człowiekiem wciąż mocno emocjonalnie z tym klubem się identyfikujący. A na trybunach wciąż modernizowanego stadionu w Częstochowie wśród zaproszonych gości można było zobaczyć byłego już selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka, który był trenerem Rakowa
w latach 2010-2014.
Po tym zwycięstwie ekipa Rakowa zapewniła sobie, po raz pierwszy w historii klubu, prawo gry w europejskich pucharach. Właściciel częstochowskiego klubu Michał Świerczewski nie omieszkał pochwalić się tym sukcesem w mediach społecznościowych. „Stało się!!! Kopciuszek wchodzi na salony. Przeciętny polski klub, z przeciętnego polskiego miasta, będzie reprezentował Polskę w pucharach. Co prawda w podartej sukni, zrobimy jednak wszystko aby na „parkiecie” nie przynieść wstydu. Ściskajcie proszę kciuki” – napisał na Twitterze. Raków zagra w kwalifikacjach nowego europejskiego pucharu, Ligi Konferencji Europy UEFA. To najniższy w hierarchii z europejskich pucharów za Ligą Mistrzów i Ligą Europy. Mimo to gratulacje za historyczne osiągnięcie ekipie Rakowa złożył prezes PZPN i wiceprezes UEFA Zbigniew Boniek: „Brawo Prezes. Brawo Trener. Drużyna” – napisał pod postem Świerczewskiego na Twitterze.
Właściciel Rakowa ma prawo do fetowania tego sukcesu, bo jest to sukces niewątpliwy. Przypomnijmy, że drużyna z Częstochowy awansowała do ekstraklasy w sezonie 2018/2019, po 21 latach przerwy, ale też trzeba pamiętać, że w najwyższej klasie rozgrywkowej była tylko przez cztery sezony: od 1994/95 do 1997/98, a najwyżej w tabeli na koniec rozgrywek byli w sezonie 1994/95, zajmując ósmą lokatę. Po powrocie jako beniaminek ekstraklasy zakończyli rozgrywki w poprzednim sezonie na 10. miejscu, a w tym niemal od początku należą do ligowej czołówki i na trzy kolejki przed zakończeniem rywalizacji wiadomo już, że w najgorszym przypadku zespół prowadzony przez trenera Marka Papszuna zajmie miejsce w ekstraklasie na najniższym stopniu podium, ale równie dobrze może też zdobyć wicemistrzostwo Polski. Raków ma tylko punkt straty do drugiej w tabeli Pogoni Szczecin, ale do rozegrania zaległe spotkanie ze Stalą Mielec. Na przegonienie Legii częstochowianie mają już tylko czysto matematyczne szanse, dlatego nikt w tym klubie nie zawraca sobie tym głowy. Mistrzowski tytuł dla Legii to w tym sezonie już sprawa od dawna przesądzona. Częstochowianie mogą jednak już 2 maja cieszyć się ze zdobycie drugiego w hierarchii ważności piłkarskiego trofeum – Pucharu Polski. Muszą tylko pokonać w finale Arkę Gdynia, co z pewnością nie jest zadaniem ponad ich siły. Wypada przypomnieć, że Raków w przeszłości grał już w finale tych rozgrywek, w sezonie 1966/1967. Wtedy w meczu rozegranym na stadionie Błękitnych Kielce lepsza okazała się po dogrywce Wisła Kraków (2:0). „Gdyby ktoś mi powiedział pięć lat temu, że teraz będziemy na podium ekstraklasy, zagramy w europejskich pucharach i będziemy w finale Pucharu Polski, sugerowałbym, że ten ktoś powinien schłodzić głowę. To wciąż do mnie nie dociera” – przyznał na łamach Sport.pl trener Marek Papszun.
Raków wciąż jest jednak jedynym zespołem w PKO Ekstraklasie, który nie gra w lidze na swoim stadionie. Piątkowy mecz ze Śląskiem w ramach 27. kolejki był pierwszym występem ekipy Papszuna w ekstraklasie na obiekcie przy ulicy Limanowskiego w Częstochowie. Niestety, aktualny stan stadionu wzbudził falę szyderczych komentarzy wyśmiewających plac budowy z gotową jedną małą trybuną. „My też chcielibyśmy grać na pięknym, nowoczesnym stadionie, godnym prawie ćwierćmilionowego miasta. Ale rzeczywistość jest taka, że jest to obiekt miejski, a my jesteśmy jedynie jego użytkownikiem. Stadion modernizowany jest przy bardzo ograniczonych środkach” – ripostowały na Twitterze służby prasowe częstochowskiego klubu. Wszystkie nowe i zmodernizowane stadiony powstały lub powstają dzięki funduszom samorządowym (w przypadku stadionów używanych w trakcie Euro 2012 oraz Wisły Kraków, których budowy sfinansowano z budżetu państwa). Żaden nie został zbudowany przez klub, ponieważ żadnego klubu nie stać na takie kosztowne inwestycje. Inna sprawa, że włodarze Częstochowy nie mają ciągotek do wydawania publicznych pieniędzy na sportową infrastrukturę, jak choćby ich odpowiednicy w Lublinie, gdzie zbudowano piękny stadion chociaż nie ma tam wielkiego futbolu. Częstochowianie „szarpnęli się” tylko na malutki stadionik z trybunkami na 5,5 tysiąca miejsc, co ma w sumie kosztować około 17,5 mln złotych.
Ale jak na razie w ramach modernizacji ukończono tylko jedną trybunę na tysiąc miejsc, zainstalowano podgrzewaną murawę oraz wyremontowano budynek klubowy. Koniec budowy przewidziano na koniec lipca. Dla właściciela Rakowa ma to znaczenie, bo w tej chwili musi płacić za wynajem stadionu w Bełchatowie, a dodatkowo za każdy mecz domowy rozgrywany nie w Częstochowie musi płacić do kasy PZPN karę w wysokości 30 tys. złotych. No i pozostaje teraz do rozstrzygnięcia kwestia, na jakim stadionie Raków ma zagrać w rozgrywkach w Lidze Konferencji Europy UEFA.
Zdobycie Pucharu Polski lub wicemistrzostwo oznacza grę od 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Trzecie miejsce już od pierwszej. Raków nie zna jeszcze wymogów UEFA dotyczących infrastruktury w kolejnych rundach. Można jednak zakładać, że będą analogiczne do tych obowiązujących w tym sezonie w kwalifikacjach Ligi Europy i Ligi Mistrzów. UEFA wymagała, by w meczach pierwszej i drugiej rundy eliminacji grać na stadionach co najmniej kategorii drugiej, w kolejnych rundach co najmniej trzeciej, a od fazy grupowej już co najmniej czwartej. Kategorie, jeśli chodzi o pojemność obiektów, prezentują się następująco (oczywiście czynników jest zdecydowanie więcej, od liczby miejsc dla VIP-ów i mediów po wielkość szatni sędziowskiej): kategoria 2 – co najmniej 1500 miejsc siedzących, kategoria 3 – co najmniej 4500 miejsc siedzących, kategoria 4 – co najmniej 8000 miejsc siedzących. W obecnym stanie stadion Rakowa nie spełnia więc nawet wymogów kategorii 2. A czas goni. Pierwsza runda eliminacji Ligi Konferencji Europy rozpocznie się 8 lipca (losowanie 15 czerwca), druga 22 lipca (losowanie 16 czerwca).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Zmarzlik wiezie Stal na tron

Następny

Wyniki 27. kolejki PKO Ekstraklasy

Zostaw komentarz